Polska młodzież lubi się uczyć – taki wniosek można wyciągnąć z najnowszych danych GUS dotyczących odsetka osób w wieku 18 – 24 lata, które kontynuują edukację. Jest ich 94,6 proc. – najwięcej w całej Europie. Średnia dla starych 15 państw członkowskich UE wynosi niecałe 85 proc.
– Pod względem pędu młodych do nauki zajmujemy drugie miejsce na świecie, zaraz po Australii. Tam po szkole średniej naukę na poziomie wyższym kontynuuje 85 proc. osób, a u nas 80 proc. – mówi prof. Janusz Czapiński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że wynika to z przeświadczenia Polaków, iż wyższe wykształcenie zwiększa ich szansę na dobrą pracę i lepszą przyszłość.
Realizacji ich planów sprzyja rozwój szkolnictwa, głównie niepublicznego. W ostatnich latach powstało dużo wyższych szkół prywatnych – razem z uczelniami publicznymi jest ich obecnie 460, czyli o 150 więcej niż w roku 2000. W rezultacie szybko przybywa Polaków z wyższym wykształceniem. Jest ich już ponad 6 mln – prawie dwa razy więcej niż w 2003 roku i aż trzykrotnie więcej niż w 1998.
/>
Zapytani, dlaczego starają się o coraz lepsze wykształcenie wszyscy wymieniają jednym tchem: wyższe zarobki, lepszą pozycję na rynku pracy, możliwość uzyskania interesującego zawodu, wzrost prestiżu społecznego, samodzielności i niezależności. Czyli wszystko to, czego brakowało nam przed 1989 rokiem. – Po okresie PRL-u polski rynek pracy był bardzo wyposzczony, jeśli chodzi o osoby z wyższymi umiejętnościami. Tymczasem rynki zachodnie są nasycone absolwentami szkół wyższych. Tam, aby znaleźć dobrą pracę, często bardziej opłaca się skończyć dobre technikum – podkreśla Czapiński.
Jego zdaniem za chwilę zacznie słabnąć także nasz entuzjazm do nauki. Powód ten sam co na Zachodzie – rosnąca rzesza bezrobotnych absolwentów wyższych uczelni. Bo dyplom nie gwarantuje już zajęcia. W końcu 2011 roku co dziewiąty zarejestrowany bezrobotny miał wyższe wykształcenie, choć stopa bezrobocia w tej grupie nadal była niewielka i wynosiła ok. 5,5 proc.