Czy obecny, zreformowany niedawno system kształcenia zawodowego odpowiada potrzebom współczesnego rynku pracy?
Cieszy nas, że pomimo epidemii w tym roku nastąpił przełom – liczba uczniów w szkołach branżowych wzrosła z 14 proc. do 17 proc., a razem z technicznymi to już ponad 56 proc.
Ten rok jest drugim rokiem wdrażania zmian w kształceniu zawodowym, które dostosowują to kształcenie do rynku pracy. Ze względu na pandemię to jednak trudny moment, bo nauka znów odbywa się zdalnie. To, co nas cieszy, to fakt, że pomimo epidemii w tym roku nastąpił przełom – liczba uczniów w szkołach branżowych wzrosła z 14 proc. do 17 proc., a razem z technicznymi to już ponad 56 proc. To więcej niż w Niemczech, o których mówi się, że mają dobry system kształcenia zawodowego. A więc nasze działania przyniosły efekt. Opracowaliśmy takie ramy prawne, które stymulują współpracę pracodawców ze szkołami. Badamy, jakie zawody będą w najbliższym czasie potrzebne na rynku, i w oparciu o te dane zmieniamy finansowanie edukacji zawodowej. Szkoły zaczęły się przestawiać na kształcenie w pożądanych kierunkach. W najbliższej prognozie chcemy zbadać, jak COVID-19 wpłynie na zapotrzebowanie na rynku pracy i co to może oznaczać dla kształcenia zawodowego. Lada moment zostanie także przyjęta Zintegrowana Strategia Umiejętności, w której w perspektywie 2030 r. chcemy przewidzieć, jakie umiejętności i kompetencje będą potrzebne.
Model kształcenia zawodowego funkcjonuje od niedawna. Jakie są jego efekty w kontaktach z biznesem?
M.M.: Niedługo pierwsi absolwenci będą wchodzić na rynek pracy. Co cieszy – nie ma szkoły, która rozpoczynając kształcenie w zawodzie, nie nawiązałaby współpracy z pracodawcą. Także podstawy programowe opracowaliśmy wspólnie z pracodawcami. Najważniejsze, że wzrosło zainteresowanie szkołami branżowymi, bo daje to większą szansę odnalezienia się na rynku pracy, a pracodawcom szansę na pozyskanie odpowiednio wykwalifikowanych pracowników.
Grupa Azoty od lat bardzo świadomie podchodzi do systemowego wspierania kształcenia zawodowego. Czas pandemii nieco zaburzył te procesy, uruchamiamy więc szkolenia i webinaria dla pracowników i uczniów.
Grupa Azoty od lat bardzo świadomie podchodzi do systemowego wspierania kształcenia zawodowego. Dużo robimy w zakresie rozwoju szkolnictwa zawodowego i tworzenia klas branżowych wszędzie tam, gdzie mamy nasze fabryki: w Tarnowie, Kędzierzynie, Policach, Puławach. Traktujemy to jako misję, ale i inwestycję, ponieważ dzięki temu zyskujemy dobrych pracowników i na rynku, gdzie o nich coraz trudniej, nie mamy problemu. Jesteśmy patronem klas branżowych i zgodnie z umowami, jakie łączą nas ze szkołami, zatrudniamy do 10 absolwentów każdego rocznika. W ostatnim roku zatrudniliśmy nawet więcej osób, które odbywały praktyki w firmie, znają już naszych pracowników i infrastrukturę zakładu. Również delegujemy naszych pracowników, praktyków, którzy na co dzień pracują w fabryce, żeby prowadzili zajęcia w szkołach. Czas pandemii nieco zaburzył te procesy, uruchamiamy więc szkolenia i webinaria dla pracowników i uczniów.
Najważniejsza jest współpraca szkół i uczelni z przedsiębiorcami, angażowanie uczniów w staże, działalność pozaszkolną.
Międzynarodowe Targi Poznańskie są firmą usługową i u nas bardzo cenimy umiejętności miękkie. Wspólnie z Uniwersytetem Ekonomicznym rozpoczęliśmy kilka lat temu studia podyplomowe poświęcone tematyce targowej, wystawienniczej, konferencyjnej, gdzie omawiamy wszystkie umiejętności potrzebne w naszym fachu – sprzedażowe, marketingowe, prawne, ekonomiczne. Około 20 proc. absolwentów tego kierunku trafia do nas, do spółki. Ważnym segmentem w naszej działalności są szkolenia zawodowe dotyczące aranżacji przestrzeni. Zapraszamy na praktyki studentów różnych kierunków technicznych i staramy się ich związać z firmą, również emocjonalnie.
Jak to wygląda od strony władz - parlamentu, samorządów?
Są w Europie modele, w których przygotowanie zawodowe organizowane jest przez samorządy gospodarcze. Docelowo warto, by kształcenie zawodowe przejęli zainteresowani.
Wszystkie kluby parlamentarne pozytywnie oceniają ten kierunek działania, a ostatnie zmiany w prawie zostały wypracowane w porozumieniu z pracodawcami. Jednak z punktu widzenia samorządów nie wszystkie problemy zostały rozwiązane. Mamy bardzo nierównomierne rozmieszczenie przedsiębiorstw na terenie Polski. Tam, gdzie są spółki Skarbu Państwa, specjalne strefy ekonomiczne, duże zakłady pracy, tam szkoły pracują modelowo. Tam gdzie nie ma zakładów pozostają cechy rzemieślnicze z ograniczoną ofertą zawodów.
Model stworzony przez władzę wyszedł naprzeciw potrzebom, reforma spełniła oczekiwania i już się zakorzeniła. Nie wiemy natomiast, jaki będzie dalszy los tych zmian w kontekście pandemii.
Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji wspiera z funduszy unijnych szkoły branżowe, zawodowe, ale także różnego rodzaju instytucje, które zajmują się kształceniem. Dajemy też granty pracodawcom. Jeszcze zanim rozpoczęła się reforma szkolnictwa zawodowego, wiele instytucji składało wnioski dotyczące kształcenia branżowego, współpracy z pracodawcami czy wypracowania standardów kształcenia, organizowania staży dla absolwentów. To był ruch oddolny, wiele instytucji czuło potrzebę zmian. Model stworzony przez władzę wyszedł naprzeciw tym potrzebom, reforma spełniła oczekiwania i się już zakorzeniła. Nie wiemy natomiast, jaki będzie dalszy los tych zmian w kontekście pandemii. W tym roku mieliśmy wiele wniosków o finansowanie staży międzynarodowych – o 10 proc. więcej niż rok temu, co nas bardzo zaskoczyło. Nie wiemy, czy pandemia nie pokrzyżuje planów. Szkoły są chętne do realizacji różnych projektów i zakontraktowały pieniądze.
W jaki sposób pandemia wpływa na szkolnictwo zawodowe? Czy zmienia potrzeby rynku? W niektórych zawodach niełatwo zorganizować zdalne kształcenie.
P.P.: Tak, widać zmianę, która wynika ze zmiany zapotrzebowania na zawody, ale też z lokalnych uwarunkowań. Pojawiło się więcej wniosków związanych z zawodami przyszłości – różnego rodzaju specjalizacje związane z elektroniką, ale też wprost związanych z lokalnymi przedsiębiorstwami.
M.M.: Kształcenie zawodowe bazuje na umiejętnościach, przede wszystkim praktycznych. Część z nich można uzyskać zdalnie, są jednak takie umiejętności praktyczne, których nie da się zdobyć na odległość. Jak najszybciej będziemy uruchamiać praktyczną naukę zawodu, obawiamy się jednak, że nie wszystko uda się nadrobić i potrzebne będą inne rozwiązania. Mamy w Polsce unikatowy na skalę europejską zestaw multimediów do nauki języka obcego zawodowego, ale też umożliwiliśmy swego rodzaju kształcenie praktyczne na odległość, zamieszczając na naszej platformie cyfrowej materiały podmiotów zewnętrznych, w tym pracodawców. Zachęcamy firmy do dzielenia się materiałami do nauki zawodu. Ale rzeczywistego kontaktu z pracodawcą nie jesteśmy w stanie ominąć – także w sferze kompetencji miękkich.
F.B.: Należymy do branży najbardziej dotkniętej pandemią, ale też jesteśmy bardzo zaangażowani w naukę zawodu. I na to też pandemia wpłynęła niekorzystnie. Organizujemy wydarzenia dla ponad 80 kierunków gospodarki, co roku na terenie targów mamy ponad 200 tys. uczniów szkół zawodowych. Organizowaliśmy też wiele konkursów, szkoleń, atrakcji angażujących uczniów we współpracę z przedsiębiorcami.
G.K.: Epidemia zaburzyła relację między pracodawcą a szkołami zawodowymi, przede wszystkim nie możemy organizować praktyk. Staramy się wykorzystywać różnego rodzaju platformy, dostarczać pracownikom, ale i uczniom narzędzia, za pomocą których możemy w sposób maksymalnie zbliżony do rzeczywistego pokazać realia funkcjonowania naszych fabryk. Chcielibyśmy w przyszłym roku w naszym Centrum Badawczo-Rozwojowym w Tarnowie przeprowadzić eliminacje krajowe WorldSkills, a później wysłać zwycięzców na zawody ogólnoświatowe.
Jakie będą zawody przyszłości? Jak tę perspektywę zmienił CONID-19? Kogo trzeba kształcić dziś, by za 5 lat znalazł pracę?
P.P.: Najważniejsze będą kompetencje cyfrowe i kompetencje miękkie, które pozwolą szybko dostosować się do zmiany technologii czy warunków pracy.
A jakich zawodów nie będzie?
P.P.: Górnicy mogą być tu przykładem. Może prawnicy – bo mówi się, że żeby się rozwieść, wystarczy formularz w internecie, który przeprowadzi zainteresowanych przez całą procedurę. Podobnie księgowi, bo wiele firm już korzysta z aplikacji. Takie przykłady możemy mnożyć. Ale z wymienianiem takich zawodów byłbym ostrożny, bo wiele zawodów przetrwa w zmodyfikowanej formie.
Jakie są prognozy MEN?
M.M.: W naszej prognozie na rok 2020 pojawiły się zawody wynikające chociażby z rządowych inwestycji, takie jak technik budowy dróg, operator maszyn do robót ziemnych i drogowych, technik spawalnictwa, murarz-tynkarz. Oprócz oczywiście automatyka, mechatronika, elektronika, elektryka, na których wciąż utrzymuje się zapotrzebowanie. Z zaciekawieniem oczekuję na to, jakie zawody znajdą się w prognozie na rok 2021, jak COVID-19 wpłynie na zapotrzebowanie pracodawców. Lockdown pokazał, że umiejętności cyfrowe są niezbędne niezależnie od zawodu. Trzeba także pamiętać, że oprócz tych związanych z inwestycjami mogą być potrzebne zawody opiekuńcze i paramedyczne, bo jesteśmy społeczeństwem, które się starzeje.
Czy Sejm w swoich pracach legislacyjnych bierze pod uwagę te przemiany?
T.W.: Czytałam, że ok. 10 proc. pracowników jest zatrudnionych w zawodach, w których będą mieli pracę. 70 proc. pozostanie w zawodach, ale swoje czynności będą wykonywać w zupełnie inny sposób. A 20 proc. to nowe zawody, które nawet trudno przewidzieć, bo one będą powstawały w wyniku rozwoju techniki i innowacji. Na pierwsze miejsce wysunie się edukacja matematyczno-przyrodnicza oraz przygotowanie młodzieży do kształcenia ustawicznego. Model współpracy między szkołą a pracodawcą przyjęty w prawie oświatowym przynosi efekty. Ale są w Europie modele, w których przygotowanie zawodowe organizowane jest przez samorządy gospodarcze. Docelowo warto, by kształcenie zawodowe przejęli zainteresowani.
Jak pracodawcy widzą te przemiany na rynku pracy w przyszłości?
G.K.: W naszych fabrykach staramy się implementować nowe rozwiązania technologiczne, także z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. To powoduje konieczność pozyskania przez naszych pracowników nowych umiejętności. Nie zgadzam się jednak ze stwierdzeniem, że nowoczesne technologie zastąpią człowieka. To raczej kwestia nauczenia się kooperacji z tymi systemami. Myślę też, że w przyszłości na pewno nie zabraknie pracy w prostych zawodach tradycyjnych, które ciężko zastąpić maszynami.
F.B.: Branża medyczna – to zawody przyszłości. W najbliższych latach będzie nam brakowało 10 proc. personelu, a za lat 20 – 30 proc. Mówimy o lekarzach, pielęgniarkach, fizjoterapeutach, ratownikach, trenerach, dietetykach… Kolejna branża to IT, oprogramowanie. Ważne też będą szeroko pojęte umiejętności analityczne, by pobudzać sprzedaż i analizować potrzeby rynku. Na pewno zmiany wymusi też Zielony Ład. Kolejne przemiany wprowadziła shared economy – mówię o rowerach, hulajnogach, samochodach czy o usługach hotelowych – powstało tu wiele nowych miejsc pracy. Nie wydaje mi się, by system edukacji mógł nadążyć za takimi zmianami. Oczywiście podstawa, jaką wynosimy ze szkół, jest bardzo ważna, ale edukacja trwa przez całe życie. Najważniejsza jest współpraca szkół i uczelni z przedsiębiorcami, angażowanie uczniów w staże, działalność pozaszkolną.
P.P.: Warunki zewnętrzne mogą się zmieniać i zmieniają się. Pandemia nas przytłacza, ale przyniesie zmiany w tym, jak pracujemy, jak edukujemy. Nie będzie to jednak rewolucja. Nasze możliwości adaptacyjne są ogromne, przejdziemy ten proces w sposób ewolucyjny.
Debatę prowadził Grzegorz Osiecki, dziennikarz DGP
Not. ANO
Partner