Zgodnie ze znowelizowaną w czerwcu 2019 r. Kartą nauczyciela dyrektor szkoły musi w ciągu trzech dni powiadomić rzecznika dyscyplinarnego nauczycieli, jeśli jego zdaniem doszło do "czynu naruszającego prawa i dobro dziecka". Zapis spotkał się z falą krytyki środowisk nauczycielskich, a o potrzebie jego zmiany resort edukacji rozmawiał z nauczycielskimi związkami zawodowymi podczas spotkań zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty.
W projekcie nowelizacji Karty nauczyciela i innych ustaw, rozpatrywanym we wtorek przez połączone komisje edukacji i samorządu terytorialnego zaproponowano wydłużenie do 14 dni czasu na zawiadomienie rzecznika dyscyplinarnego o podejrzeniu popełnienia przez nauczyciela "czynu naruszającego prawa i dobro dziecka", a także doprecyzowanie, że o podejrzeniu popełnienia takiego czynu nie zawiadamia się rzecznika dyscyplinarnego, jeżeli okoliczności bezspornie wskazują, że do takiego czynu nie doszło.
Prezentując założenia projektu, wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski zaznaczył, że projekt rodził się kilkanaście miesięcy temu i był "częściowo wynikiem rozmów ze związkami zawodowymi i wspólnych ustaleń dotyczących postępowań dyscyplinarnych nauczycieli". Wskazał, że projekt m.in. doprecyzowuje terminy, które były niejasne lub zbyt długie.
"To był kolejny zarzut, że często te postępowania dyscyplinarne były nadmiernie wydłużone. Stąd w przepisach wskazujemy, że wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego powinien być złożony nie później niż w ciągu 3 miesięcy od wszczęcia postępowania wyjaśniającego" – powiedział wiceminister.
Dodał, że projekt wprowadza możliwość zawieszenia biegu postępowania, gdy nauczyciel z powodu nieobecności w pracy nie ma możliwości złożenia wyjaśnień. Jednocześnie przyznał, że zapisy o postępowaniach dyscyplinarnych wyjaśniają część wątpliwości i potrzebne są szersze zmiany tej kwestii.
Piontkowski zwrócił uwagę, że w projekcie ustawy znalazły się też zapisy umożliwiające publikację przez Centralną Komisję Egzaminacyjną listy zadań z ustnej matury z języka polskiego i języka mniejszości narodowej. Wyjaśnił, że jest to związane z nową formułą matury od 2023 r. i że dzięki publikacji zadań uczniom będzie łatwiej przygotować się do egzaminu. Poinformował również, że proponowane przepisy uregulują też korzystanie z danych Systemu Informacji Oświatowej na potrzeby platformy edukacyjnej epodreczniki.pl.
Dyskusję zdominowały kontrowersje wokół zapowiedzi resortu edukacji, że będą wyciągane konsekwencje wobec nauczycieli zachęcających uczniów do udziału w protestach po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. W poniedziałek późnym wieczorem resort edukacji poinformował na Twitterze, że poprosił kuratorów oświaty o sprawdzenie, czy w ich regionach nauczyciele namawiali uczniów do protestowania.
Posłowie opozycji podkreślali, że nauczyciele i uczniowie mają prawo do własnych poglądów i do udziału w manifestacjach. Podnosili też, że ani minister edukacji, ani kuratorzy oświaty nie mogą żądać informacji, co nauczyciele czy uczniowie robią w wolnym czasie. Katarzyna Lubnauer (KO) zarzuciła ministerstwu, że chce wprowadzić do szkół ideologię i dyscyplinować nauczycieli przy pomocy kuratorów oświaty.
Odpowiadając na zarzuty Piontkowski wskazał, że projekt zmian w Karcie nauczyciela powstał wiele miesięcy przed strajkiem kobiet i że łączenie bieżącej sytuacji politycznej z tym projektem jest nieporozumieniem i manipulacją.
"Kłamstwem jest, że ten projekt jest próbą zaostrzenia przepisów dyscyplinarnych. Te przepisy w stosunku do obecnie obowiązujących będą wręcz złagodzone" – mówił wiceszef MEN.
Posłowie opozycji podali przykład nauczyciela matematyki w Szydłowcu, radnego PiS, który wykluczył pełnoletnią uczennicę ze zdalnej lekcji za to, że na swoim profilu miała logo strajku kobiet.
Teresa Wargocka (PiS) odpowiedziała, że ten nauczyciel "zrobił bardzo dobrze, bo klasa lekcyjna nie jest miejscem, gdzie się wyciąga transparenty i uprawia politykę".
Odnosząc się do zapisów projektu nowelizacji Karty nauczyciela, opozycja zwracała uwagę, że sformułowanie "czyn naruszający prawo i dobro dziecka" jest zbyt ogólne, nieprecyzyjne i może być w różny sposób interpretowane. Mówili o tym także przedstawiciele nauczycielskich związków zawodowych. Krystyna Szumilas (KO) zaproponowała, by zapis zmienić na "czyn naruszający prawo, godność i nietykalność osobistą dziecka". Poprawka została odrzucona.
Przychylności komisji nie zyskała też inna poprawka byłej minister edukacji, by w całości skreślić zapis o naruszeniu prawa i dobra dziecka i tym samym powrócić do przepisów sprzed czerwca 2019 r. Odrzucono też poprawkę Agnieszki Dziemianowicz-Bąk (Lewica), aby skrócić z 3 do 1 miesiąca od wszczęcia postępowania wyjaśniającego czas na złożenie wniosku o postępowanie dyscyplinarne. Posłanka zapowiedziała złożenie poprawki jako wniosku mniejszości.
Komisje wprowadziły do projektu poprawki zgłoszone przez resort edukacji i przewodniczącą komisji edukacji, Mirosławę Stachowiak-Różecką (PiS), dotyczące szkół artystycznych i pozyskiwania danych z Systemu Informacji Oświatowej na potrzeby platformy edukacyjnej epodreczniki.pl.