Paweł Sobotko: Moje zaniepokojenie budzi to, że niektóre uczelnie drastycznie zredukowały nabór do szkół doktorskich w porównaniu do wcześniejszego naboru na studia doktoranckie
Krajowa Reprezentacja Doktorantów (KRD) powołała pana niedawno na rzecznika praw doktoranta. Jakie są pana kompetencje?
Rzecznik jest statutowym organem KRD, która jest organizacją reprezentującą ogół polskich doktorantów. Głównym celem działania rzecznika jest stanie na straży ich praw, które mają swoje źródło zarówno w aktach prawnych powszechnie obowiązujących (ustawach, rozporządzeniach), jak i w aktach zakładowych (regulaminach, zarządzeniach). Zadaniem RPD jest badanie, czy wskutek działania lub zaniechania organów, organizacji lub instytucji zobowiązanych do przestrzegania i realizacji praw doktorantów nie nastąpiło naruszenie prawa oraz zasad współżycia i sprawiedliwości społecznej.
A jak konkretnie może pan realizować te zadania?
Na kilka sposobów. Najczęściej stosowanym w praktyce jest udzielanie doktorantom wsparcia prawnego z zakresu szkolnictwa wyższego i nauki. Rzecznik na szczęście nie działa sam, lecz z zespołem prawnym RPD, w którym na zasadzie wolontariatu działają doktoranci, którzy są prawnikami. Z uwagi na ograniczone możliwości moje i pozostałych wolontariuszy dość trudno jest nam w praktyce włączać się do wszystkich spraw indywidualnych, podejmować mediacje i rozmowy. Niemniej jednak staram się kontynuować dotychczasowe działania związane z udziałem KRD jako organizacji społecznej w postępowaniach administracyjnych i sądowoadministracyjnych w sprawach indywidualnych. W tym zakresie mamy już pewne osiągnięcia. Przykładowo Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił skargę kasacyjną KRD wniesioną od niekorzystnego dla doktorantki wyroku jednego z sądów wojewódzkich. W sprawie chodziło o skreślenie z listy uczestników studiów doktoranckich.
Zdążył się pan już zorientować, z jakimi problemami muszą najczęściej mierzyć się doktoranci?
Problemy doktorantów znam dobrze, bo już piąty rok jestem uczestnikiem studiów doktoranckich na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, a od czterech lat działam w KRD. Dotychczas byłem przewodniczącym komisji prawnej, która zajmuje się opiniowaniem aktów prawnych w rządowym procesie legislacyjnym. Incydentalnie prowadziłem także niektóre sprawy indywidualne. Wśród problemów najczęściej zgłaszanych rzecznikowi przeważają kwestie stypendialne oraz proceduralne związane z przewodami doktorskimi. Zdarzają się także sprawy dotyczące skreślenia z listy doktorantów, urlopów na przygotowanie rozprawy i nieetycznych zachowań.
Jeśli chodzi o pandemię, to największe obawy doktorantów wiążą się z opóźnieniem badań wynikającym z braku dostępu do laboratoriów (w tym zagranicznych), bibliotek, archiwów itp. A to z kolei wiąże się z poślizgami w przygotowaniu rozpraw doktorskich. W przepisach przejściowych do prawa o szkolnictwie wyższym i nauce w art. 179 ust. 4 określono, że przewody doktorskie wszczęte do 30 kwietnia 2019 r. i niezakończone do 31 grudnia 2021 r. zamyka się z mocy prawa. Dzięki staraniom KRD termin zamknięcia niezakończonych przewodów przedłużono w tarczy antykryzysowej 2.0 do końca 2022 r.
Pozostał jednak nierozwiązany problem konstytucyjności tej normy prawnej, bo w demokratycznym państwie prawnym niedopuszczalne powinno być zamykanie przewodów doktorskich bez względu na etap, na jakim się znajdują. Tempo recenzowania i procedowania przez uprawnione gremia (rady naukowe, rady dyscyplin, Centralną Komisję do Spraw Stopni i Tytułów) jest niezależne od doktoranta. Podtrzymujemy więc stanowisko, że zamknięcie powinno dotyczyć jedynie tych przewodów, w których doktorant nie złożył rozprawy doktorskiej. Jak widać, problemów w środowisku doktorantów nie brakuje.
Jak odbierana jest zmiana modelu kształcenia doktorantów, czyli zmiana studiów doktoranckich na szkoły doktorskie?
Trudno w tym momencie ocenić zmianę modelu kształcenia doktorantów wprowadzoną przez Konstytucję dla Nauki. Organizacja i funkcjonowanie szkół doktorskich są w dużej mierze zderegulowane, gdyż ustawa zawiera tylko podstawowe normy, a resztę musi doszczegółowić podmiot prowadzący szkołę (uczelnia, instytut badawczy, instytut PAN). Stwarza to szansę na zorganizowanie dobrej szkoły doktorskiej i w tym sensie jest to zmiana jakościowa, gdyż dotychczasowe regulacje takiej elastyczności nie wprowadzały. Jednakże to, co jest szansą, może także stać się zagrożeniem, jeśli podmiot prowadzący w nieodpowiedni sposób zorganizuje kształcenie. Rzecz jest więc złożona i bardzo trudno wyciągać ogólne wnioski bez szczegółowych badań. Niektóre szkoły mogą powielać wzorce z wygasających studiów doktoranckich (model zachowawczy), a część może wprowadzać rzeczywiście nową jakość. Doktoranci ze szkół doktorskich nie dotarli jeszcze nawet do oceny śródokresowej, która jest przeprowadzana w połowie procesu kształcenia, a zatem jest za wcześnie na ocenę jakości tych szkół. Niektóre uczelnie drastycznie zredukowały nabór do szkół doktorskich w porównaniu z wcześniejszym naborem na studia doktoranckie, co budzi pewne zaniepokojenie, gdyż ogranicza dostępność tej formy kształcenia, a uzyskanie doktoratu w trybie eksternistycznym jest dla młodego człowieka wielkim wyzwaniem, także finansowym.
Rzecznik praw doktoranta ma zapewne spowodować, aby głos tego środowiska był lepiej słyszany. O co będzie pan zabiegał?
Rola rzecznika jest ograniczona do poradnictwa oraz wsparcia w sytuacjach wskazujących na możliwość naruszenia praw doktoranta. Wyrażaniem opinii w imieniu środowiska doktorantów zajmuje się zarząd KRD. Będę się starał – z pomocą wolontariuszy z zespołu prawnego – udzielać fachowych odpowiedzi na kierowane do mnie zapytania, prośby, wnioski. W niektórych sprawach będę wspierał doktorantów przez przystępowanie KRD do udziału w postępowaniach ich dotyczących – na prawach organizacji społecznej. Swoją misję będę uważał za spełnioną, gdy przełoży się to na rozstrzygnięcia korzystne dla doktorantów.