Podkreślił, że decyzja o tym, czy będzie po raz kolejny wydłużony i do kiedy czas, gdy w szkołach nie ma zajęć stacjonarnych, zapadnie w zależności od sytuacji epidemicznej.
PAP: W związku z epidemią koronawirusa szkoły prowadzą nauczanie zdalnie. Zajęcia stacjonarne w publicznych i niepublicznych szkołach zostały zawieszone od 12 do 25 marca, później przedłużono ten okres do 10 kwietnia, następnie o kolejne dwa tygodnie – do 26 kwietnia. Co będzie dalej?
Dariusz Piontkowski: Nie wiemy, to oczywiście zależy od sytuacji epidemicznej. Na razie nie ma bezpiecznych warunków do powrotu do szkoły. W związku z tym podjęta została kolejna decyzja o zawieszeniu zajęć w szkołach, prowadzonych w formie tradycyjnej. Być może ten czas będzie jeszcze wydłużony. Dziś tego jeszcze nie wiemy. W konsultacji z ministrem zdrowia, głównym inspektorem sanitarnym i oczywiście z panem premierem podejmiemy decyzję w tej sprawie przed 26 kwietnia.
PAP: Czy państwo są przygotowani na to, że tak jak obecnie zajęcia w szkołach będą się odbywały aż do końca roku szkolnego?
D.P.: Jesteśmy przygotowani także na taki wariant. Dziś już są podstawy prawne do tego, aby oceniać i klasyfikować uczniów zdalnie. Najszybciej skorzystają z tego uczniowie klasy maturalnej. Dla nich rok szkolny kończy się 24 kwietnia. Już wiemy, że nie wrócą do szkoły na tradycyjne zajęcia, mimo to będą mogli zostać ocenieni i sklasyfikowani przez swoich nauczycieli. W podobny sposób może być z uczniami innych klas.
PAP: Czy brane jest pod uwagę to, że uczniowie wrócą do szkół przed końcem roku szkolnego, ale wprowadzony zostanie pewien rygor sanitarny, jak obowiązkowe maseczki i rękawiczki?
D.P.: Zastanawiamy się. Będzie to głównie zależało od wskazań ministra zdrowia, który określi, czy będzie to bezpieczne dla uczniów i nauczycieli oraz dla ich rodzin. Można również sobie wyobrazić inne rozwiązanie, takie, jakie obowiązuje w niektórych krajach europejskich, że do szkół wraca tylko część uczniów, zwłaszcza uczniowie najmłodsi. Wtedy byłoby ich zdecydowanie mniej w szkole niż przy powrocie wszystkich uczniów, mniejsza byłaby możliwość kontaktu w szkołach. Na razie nie podjęto jeszcze żadnej decyzji. Mamy nadzieję, że uda się na tyle opanować epidemię, że powrót uczniów do szkół będzie możliwy przed zakończeniem zajęć dydaktycznych. Jeżeli będzie to bezpieczne, to taką decyzję podejmiemy.
PAP: Podjęto już decyzję o przesunięciu egzaminów zewnętrznych: egzaminu ósmoklasisty i matur.
D.P.: Musieliśmy już to zrobić, ponieważ egzamin ósmoklasisty miał się odbyć od 21 do 23 kwietnia i wydłużenie czasu zawieszenia tradycyjnych zajęć w szkołach do 26 kwietnia automatycznie eliminowało taki termin egzaminu.
PAP: Dlaczego egzaminy zostały przesunięte, a nie odwołane. Dlaczego tak ważne jest ich przeprowadzenie?
D.P.: Chyba najłatwiej odpowiedzieć listem rektorów polskich uczelni, który dostałem kilka dni temu. Oni wręcz proszą Ministerstwo Edukacji Narodowej o to, by nie rezygnować z egzaminu maturalnego, nawet jeśli miałby się on odbyć w innym terminie, jeszcze dzisiaj nieznanym. Rektorzy podkreślają, że egzamin zewnętrzny jest egzaminem, który pozwala sprawdzić część wiedzy i umiejętności uczniów w sposób zobiektywizowany, niebudzący wątpliwości co do ich samodzielności przy rozwiązywaniu różnego rodzaju zadań. Uczelnie nie mają w tej chwili żadnego innego systemu rekrutacji.
Stąd rektorzy wyraźnie wskazują, że są w stanie dopasować terminarz rekrutacji do terminu przeprowadzenia egzaminu maturalnego. Zgadzam się z takim podejściem. Nie mamy na razie innego, bardziej obiektywnego systemu weryfikacji wiedzy i umiejętności uczniów. On też ma swoje pewne niedoskonałości, ale lepszego systemu nie mamy.
To samo możemy odnieść do egzaminu ósmoklasisty. Dlatego też będziemy starali się te egzaminy przeprowadzić. Mam nadzieję, że w czerwcu będzie to możliwe. Może uda się to nawet zrobić w takich terminach, aby nie kolidowało to z egzaminem zawodowym, który jest wyznaczony na koniec czerwca.
PAP: Czy jednak możliwe jest odstąpienie od przeprowadzenia egzaminu ósmoklasisty i posłużenie się przy rekrutacji do szkół średnich tylko konkursem świadectw?
D.P.: Zakładamy różne scenariusze. W tej chwili mamy możliwych co najmniej kilka różnych terminów przeprowadzenia egzaminów, jak i kilka możliwych sposobów przeprowadzenia rekrutacji. Najbardziej pożądanym byłby ten, który opiera się na egzaminie. Jeżeli nie byłoby możliwości przeprowadzenia egzaminu ze względu na bezpieczeństwo uczniów, nauczycieli i ich rodzin, wtedy trzeba brać pod uwagę także inne scenariusze. Być może właśnie związane z ocenami, jakie uczniowie uzyskali na świadectwach, ale to jest jeszcze przed nami. Na razie będziemy robili wszystko, aby egzaminy się odbyły. Dopiero potem będziemy brali pod uwagę inne możliwe rozwiązania.
PAP: Czy wśród możliwych scenariuszy jest brane pod uwagę zmodyfikowanie egzaminów? W przypadku egzaminów zawodowych byłoby to bardzo trudne, ale na maturze można by na przykład zrezygnować z egzaminów ustnych, których przeprowadzenie zajmuje szkołom bardzo dużo czasu. Czy jest to rozważane?
D.P.: Jest to jedna z wersji branych pod uwagę, zwłaszcza gdyby egzamin maturalny musiał odbyć się w późniejszym terminie, w czasie wakacji. Wtedy wydaje się oczywiste, że ustnej części egzaminów maturalnych nie powinno być. Tym bardziej że w postępowaniu rekrutacyjnym na studia nie odgrywają roli i choćby z tego punktu widzenia łatwiejsza byłaby rezygnacja z tego elementu matur.