Ogólna liczba studentów spada, ale w prywatnych szkołach jest ich coraz więcej.
Po boomie z lat 2000 chętnych do podjęcia nauki na prywatnych uczelniach sukcesywnie ubywało. Od 2005 r. ich liczba zmniejszyła się o niemal połowę. Jednak dwa lata temu trend się odwrócił, a zainteresowanie prywatnymi studiami zaczęło się zwiększać. Co jeszcze ciekawsze, w tym samym czasie liczba uczących się na publicznych uczelniach nadal spadała. Z raportu GUS „Szkoły wyższe i ich finanse w 2018 r.” wynika, że w 2016 r. studiowało na nich 1 mln 34 tys. osób, w 2017 r. – 969 tys., a w zeszłym roku już 901 tys. Tymczasem w niepublicznych przed trzema laty uczyło się 314 tys. studentów, a w zeszłym roku – 328,4 tys. – W tym roku zainteresowanie było wyższe o 25 proc., to kolejny taki rok – przyznaje Ewa Barlik z Akademii Leona Koźmińskiego. Podobnie było na Uczelni Łazarskiego czy na Uniwersytecie SWPS.
Prywatne szkoły przyznają, że uratowali je cudzoziemcy. Liczba studentów z zagranicy rośnie od lat. W 2015 r. było ich 57 tys., zaś w roku akademickim 2018/19 już 78,3 tys. Niemal połowa z nich trafiła na prywatne uczelnie.