Orzeczenie Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim z 31 lipca 2014 r., sygn. akt II Ca 375/14.
Czy patron musi mi płacić wynagrodzenie
Nie udało mi się dostać na staż, nie przyjęto mnie do kancelarii, a patrona przydzielono mi odgórnie. Problem w tym, że wykonuję na jego rzecz różne prace, za które nie dostaję nawet złotówki. Czy jednak nie powinien mi płacić – pyta pan Grzegorz.
Nie ma w tym nic dziwnego. Liczba aplikantów często wielokrotnie przewyższa zapotrzebowanie na nich. W związku z tym część nie dostaje się na staże ani nie znajduje zatrudnienia w kancelarii swojego patrona i w związku z tym łączy ich z nim jedynie zwykła umowa szkolenia. Ta jednak nie upoważnia aplikantów do otrzymywania wynagrodzeń. Zobowiązuje ich natomiast do wykonywania zadań zleconych przez patrona polegających na sporządzaniu projektów pism procesowych, analizowaniu orzecznictwa i literatury czy zastępowaniu
adwokata przed sądami, prokuraturami i urzędami.
Czy sam muszę zadbać o ubezpieczenie
Moja siostra była na studiach zaocznych i nie pracowała, tylko się uczyła. W związku z tym martwiła się o ubezpieczenie zdrowotne. Okazało się, że niepotrzebnie, bo wystarczyło zgłosić się do sekretariatu i już na drugi dzień składki odprowadzała za nią uczelnia, mimo że miała już skończone 30 lat – opowiada pan Wojciech. – Próbowałem się dowiedzieć, czy tak samo jest na aplikacji, ale odesłano mnie z kwitkiem, twierdząc, że nikogo nie ubezpieczają, nawet wtedy, gdy aplikant nie ma innego tytułu do ubezpieczenia.
To niestety prawda. Żeby korzystać z usług służby zdrowia w ramach NFZ, trzeba opłacać składki zdrowotne. Ubezpieczenie mają osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę albo cywilnoprawnej, jeśli ukończyły 26 lat i nie mają innego tytułu, także ci którzy odbywają staż z urzędu pracy, albo zarejestrowali się jako bezrobotni lub studiują na wyższych uczelniach. Nie ma natomiast obowiązku opłacania składek na ubezpieczenie zdrowotne aplikantom. W ostateczności – jeśli nie znajdą innego tytułu do ubezpieczenia – mogą wykupić je sami, płacąc co miesiąc na konto ZUS 364 zł.
Nie mogę znaleźć pracy – opowiada pan Jan, aplikant. – Wiadomo, że pracy nie podejmę, bo nikt mnie nie zatrudni, skoro jestem niedyspozycyjny w poniedziałki, środy i czwartki. Czy w związku z tym mogę się zarejestrować w urzędzie pracy jako bezrobotny?
Są takie opinie, że rejestracja w urzędzie pracy narusza godność wykonywania zadań aplikanta i wymaga zgody patrona, dziekana i okręgowej rady adwokackiej oraz opinii kierownika szkolenia aplikantów. Część aplikantów rejestruje się w urzędach pracy bez pozwolenia. To, czy zostaną zarejestrowani, zależy jednak od dobrej woli urzędników. Niektórzy uważają bowiem, że urząd pracy to nie darmowa ubezpieczalnia, tylko miejsce dla tych, którzy faktycznie szukają zatrudnienia, a aplikant podjąć go nie może ze względu na swoje obowiązki. Próbować jednak można, bo niektórym udaje się zarejestrować.
Czy mogę pracować tam, gdzie chcę
Wybieram się na aplikację adwokacką, ale problem w tym, że jestem z małego miasteczka i nie wiem, jak to będzie z zatrudnieniem, bo u nas są raptem dwie kancelarie. Na zajęcia zawsze mogę dojechać, ale nie chciałbym wyprowadzać się do innego miasta. Zastanawiam się, czy jako aplikant mogę pracować gdziekolwiek, np. w sklepie spożywczym albo jako stróż na parkingu – pyta pan Tomasz.
Zgodnie z regulaminem aplikacji adwokackiej podjęcie zatrudnienia wymaga zgody patrona, dziekana i okręgowej rady adwokackiej oraz opinii kierownika szkolenia aplikantów. Praca nie może przy tym kolidować z zajęciami na uczelni ani naruszać godności wykonywania zajęć aplikanta adwokackiego. Tak mówią przepisy. W praktyce nikt jednak tego nie weryfikuje, dlatego aplikanci zatrudniają się tam, gdzie się uda i nikogo nie pytają o zdanie. Trzeba jednak mieć świadomość, że jeśli sprawa się wyda, to dorabiający aplikant może mieć problemy – włącznie z postępowaniem dyscyplinarnym.
Problem polega na tym, że nigdzie nie zdefiniowano, które prace aplikant może wykonywać, a których nie i co narusza godność wykonywania zadań aplikanta. W związku z tym każdy wniosek informujący o chęci podjęcia zatrudnienia jest rozpatrywany indywidualnie. Z praktyki wynika, że nie ma przeszkód ku temu, by aplikant adwokacki pracował np. w banku. Nie może natomiast pracować w policji ani w sądzie, bo to może kolidować z jego obowiązkami zawodowymi – mogłoby się bowiem okazać, że na jednej sali sądowej występuje jako protokolant i substytut mecenasa. Wiadomo też, że aplikant nie dostanie zgody na pracę w charakterze ochroniarza w agencji towarzyskiej. Kwestia pracy w fast foodach, restauracjach lub w charakterze stróża nie jest jednak ostatecznie przesądzona.
Uchwała Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie regulaminu odbywania aplikacji adwokackiej
Czy mogę liczyć na zwolnienie z opłaty aplikacyjnej
Jestem aplikantem trzeciego roku – opowiada pan Jarosław. – Byłem zatrudniony u patrona na umowę o pracę, ale miesiąc temu zmienił mi ją na umowę-zlecenie. Teraz zarabiam 500 zł miesięcznie. Rok temu wziąłem kredyt, którego teraz nie mam z czego spłacać. Podjąłem też studia doktoranckie na wydziale prawa. Ze względu na brak czasu nie mam możliwości podjęcia dodatkowego zatrudnienia, a za aplikację trzeba płacić ponad 5000 zł rocznie. Czy jest szansa, żeby zwolniono mnie z tej opłaty w tym roku?
Aplikanci są zobowiązani do ponoszenia pełnych opłat za szkolenie. Zwolnić z nich mogą ich tylko szczególne okoliczności. Z praktyki wynika jednak, że niskie wynagrodzenie aplikanta w kancelarii adwokackiej, niemożność znalezienia innego zatrudnienia lub podjęcie dodatkowych studiów to za mało, żeby zostać zwolnionym. Takie stanowisko prezentują sądy administracyjne. Uzasadniają je tym, że decydując się na szkolenie, aplikant powinien się liczyć z obowiązkiem wnoszenia opłat i podjąć starania, żeby się z nich wywiązać. Z praktyki wynika, że łatwiej uzyskać zgodę na rozłożenie płatności na raty albo częściowe z nich zwolnienie niż całkowite umorzenie.
Postanowienie WSA w Warszawie z 19 października 2019 r., sygn. akt VI SA/Wa 1688/09.