Ponad 600 wniosków, kilka decyzji negatywnych i spore zainteresowanie studentów – to główne konkluzje po zakończeniu pierwszej tury przyjmowania wniosków o kredyty na studia medyczne. Właśnie rusza kolejna
Ponad 600 wniosków, kilka decyzji negatywnych i spore zainteresowanie studentów – to główne konkluzje po zakończeniu pierwszej tury przyjmowania wniosków o kredyty na studia medyczne. Właśnie rusza kolejna
Ten mechanizm został wprowadzony ustawą z 17 listopada 2021 r. o zmianie ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2021 r. poz. 2232). Oficjalne uruchomienie naboru wniosków (czyli podpisanie umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego oraz Pekao SA) miało miejsce w lipcu br. Kredyt na preferencyjnych warunkach może być udzielony studentom płatnych studiów lekarskich (zarówno niestacjonarnych na uczelniach publicznych, jak i stacjonarnych oraz niestacjonarnych na uczelniach prywatnych), prowadzonych w języku polskim. Po ukończeniu studiów absolwent będzie miał dwie możliwości - albo po upływie dwóch lat od ukończenia studiów zacząć spłacać zobowiązanie, albo może postarać się o jego umorzenie. To drugie rozwiązanie jest obwarowane dwoma warunkami: przepracowaniem w publicznej ochronie zdrowia 10 lat i uzyskaniem w ciągu 12 lat od ukończenia studiów tytułu specjalisty w dziedzinie medycyny uznanej za priorytetową. Kwota kredytu to 20 tys. zł lub 18 tys. zł za semestr, w zależności od tego, czy student chce, by pokrył on koszty czesnego w bieżącym i następnych latach akademickich, czy też chce w ten sposób zapłacić za ubiegły rok.
Jak wyjaśnia Paweł Jurek, rzecznik prasowy Banku Pekao SA, do 30 września przyjmowane były wnioski obejmujące finansowanie opłat za rok akademicki 2021/2022. - Przyjmowanie wniosków na sfinansowanie bieżących i przyszłych opłat za studia rozpoczniemy po 1 października - podkreśla.
Na razie Bank Pekao SA jako jedyny uruchomił ten instrument finansowania kierunków medycznych. Do 29 września wpłynęło ponad 600 wniosków i tylko nieliczne z nich zostały odrzucone. - Zdarzyły się pojedyncze przypadki, kiedy bank odmówił przyznania kredytu wnioskodawcom, których wiarygodność została negatywnie oceniona, np. ze względu na wystąpienie zaległości w spłacie wcześniej udzielonych pożyczek - podkreśla Paweł Jurek.
Zapytaliśmy uczelnie medyczne, czy studenci chętnie decydują się na opłacenie studiów z kredytu. Na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku kredyt finansujący ubiegły rok akademicki przyznano 24 osobom studiującym na kierunku lekarskim, na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie - 7 studentów. Na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi z 49 studentów niestacjonarnych, którzy obecnie są na II roku, 6 odebrało z dziekanatu potrzebne do ubiegania się o kredyt dokumenty. Na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie było to 15 osób.
Spośród dziewięciu uczelni, które przesłały nam informacje na ten temat, najwięcej studentów wnioskowało o kredyt za ubiegły rok na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach - 18 z tych, którzy w poprzednim roku akademickim byli na I roku, ogółem zaś plan finansowania kredytem poprzedni rok akademicki miało 45 studentów.
Jak te liczby wyglądają w ogólnej skali? Paweł Jurek szacuje, że potencjał na rynku to ok. 9 tys. osób - mowa o już studiujących lub tych, którzy dopiero zaczną studia w tym roku akademickim.
Czy można się spodziewać większego zainteresowania w tym roku akademickim? Pytań jest sporo, co podkreślają nasi rozmówcy m.in. z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego czy Uczelni Łazarskiego w Warszawie. W Akademii Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych w Elblągu mniej więcej co drugi student pyta o taką możliwość.
Okazuje się jednak, że nie wszędzie kwota kredytu wystarcza na pokrycie wysokości czesnego. Jak informuje Anna Cieślak, rzeczniczka Krakowskiej Akademii im. Frycza Modrzewskiego, jeden semestr płatnej medycyny na tej uczelni kosztuje 24 tys. zł (a zgodnie z przepisami „nadwyżkę” powyżej maksymalnej kwoty kredytu student musi zapłacić z własnej kieszeni). Są jednak również uczelnie, które tworząc kierunek, dostosowały wysokość opłat do wysokości kredytu. Tak jest m.in. na nowo powstałym kierunku w Akademii Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych w Elblągu, gdzie semestr medycyny kosztuje dokładnie 20 tys. zł.
Z dystansem do kredytowania studiów podchodzą lekarze. Porozumienie Rezydentów odradzało korzystanie z tego rozwiązania, powołując się m.in. na to, że pula specjalizacji umożliwiających umorzenie kredytu jest wąska i nie każdy posiada predyspozycje np. do pracy jako onkolog (pisaliśmy o tym w tekście „Kredyty ruszyły, ale starsi koledzy odradzają”, DGP nr 144/2022). - Nie jesteśmy przeciwnikami kredytów jako takich. Zawsze jednak uważaliśmy, że najważniejsze jest zagwarantowanie jak najlepszych warunków pracy i stworzenie warunków do tego, by pewne specjalizacje były wybierane - argumentuje Damian Patecki z komisji kształcenia medycznego Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL).
Podkreśla, że samorząd zastanawia się, czy na pewno to student jest głównym beneficjentem tego programu. - Na pewno jest to racjonalne rozwiązanie dla rządzących, bo nie muszą pokrywać kosztów kształcenia studenta na publicznej uczelni. Do tego dochodzi kwestia zagwarantowania sobie dostępu do takich pracowników, którzy nie będą „grymasić”, a realizować potrzeby zdrowotne państwa. Uczelnie również na tym skorzystają, ale czy na pewno studenci? - zastanawia się, dodając, że sam obawiałby się zaciągnąć takie zobowiązanie.©℗
Naczelna Rada Lekarska sceptycznie podchodzi do ułatwiania otwierania kierunków medycznych (w ten trend wpisuje się również uruchomienie kredytów). Właśnie zapowiedziała, że będzie weryfikować, czy absolwenci niektórych nowo tworzonych kierunków lekarskich są właściwie przygotowani do wykonywania zawodu. Dlatego w piśmie szefa samorządu lekarskiego Łukasza Jankowskiego do prezesów okręgowych izb pojawił się postulat wdrożenia specjalnej procedury przyznawania im prawa wykonywania zawodu (PWZ). Chodzi o uczelnie, które nie uzyskały pozytywnej opinii w wyniku postępowania akredytacyjnego Państwowej Komisji Akredytacyjnej, oraz te, które zdaniem NRL nie są w stanie zapewnić właściwego standardu nauczania medycyny - choćby ze względu na brak kadry czy baz klinicznych.
W odniesieniu do absolwentów takich uczelni miałaby być obligatoryjnie wszczynana odrębna procedura na podstawie art. 11 ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz.U. z 2022 r. poz. 173 ze zm.), zgodnie z którym, jeśli okręgowa rada lekarska stwierdzi, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że dany lekarz nie jest dostatecznie przygotowany do zawodu, jest uprawniona do powołania komisji, która wydaje na ten temat opinię. Na jej podstawie lekarz może zostać zobowiązany np. do odbycia szkolenia uzupełniającego.©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama