Nie da się skutecznie ochronić przed wtargnięciem uchodźców na ciężarówkę i uszkodzeniem pojazdu lub towaru. Można za to zminimalizować ryzyko kar.
Kluczem jest wdrożenie i przestrzeganie procedur / Dziennik Gazeta Prawna
Jeśli Niemcy stanowią dla imigrantów ziemię obiecaną, to Wielka Brytania jawi im się jak raj. Dlatego robią wszystko, by dostać się do pociągu lub ciężarówki przekraczającej kanał La Manche. Najgorsza sytuacja jest w okolicach portu w Calais, który od 13 lat przyciąga uchodźców. Daje bowiem doskonałą sposobność do ukrycia się w jednej z ciężarówek zmierzających do przeprawy promowej.
– Zjawisko nielegalnej migracji do Wielkiej Brytanii nie jest niczym nowym. Od kilku miesięcy sytuacja znacznie się jednak pogorszyła. Obecna skala i jawność tych działań jest zatrważająca – przyznaje Paweł Moder, wiceprezes firmy Link, która od 25 lat specjalizuje się w dostawach do Wielkiej Brytanii.
Jak podkreśla, problem nielegalnej imigracji stał się już częścią tego biznesu. Bo dla firmy transportowej taki pasażer na gapę oznacza same kłopoty. By dostać się do ciężarówki, często nie waha się zniszczyć plandeki, zamków, kłódek. Uszkodzeniu ulega także przewożony ładunek. Co gorsza, gdy przewożone są produkty spożywcze, obecność nielegalnych imigrantów najczęściej oznacza konieczność utylizacji całego przewożonego towaru z uwagi na ryzyko zakażenia.
Problemy te w szczególny sposób dotykają polskie firmy, bo co czwarta ciężarówka przekraczająca kanał należy do przewoźnika znad Wisły.
Procedury to podstawa
Ale utrata ładunku i zniszczenie pojazdu to niejedyne straty, na jakie narażeni są przewoźnicy. W przypadku kontroli brytyjskiego urzędu celnego (Border Force) i wykrycia nielegalnych imigrantów, nakładane są grzywny. Odpowiedzialność administracyjną w takim przypadku ponosi zarówno kierowca, jak i przedsiębiorca, dla którego pracuje: temu pierwszemu grozi kara w wysokości 600 funtów, a przewoźnikowi – 2 tys. funtów za każdą przewożoną osobę.
– Najczęściej kierowca nie jest w stanie pokryć tych kosztów, więc w ostatecznym rozrachunku wszystkie koszty ponosi przewoźnik. Co więcej, od dwóch lat zapowiadane jest znaczące podwyższenie grzywien – tłumaczy Anna Wrona, rzecznik Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Gdyby okazało się, że kierowca pomagał w jakiś sposób imigrantom w nielegalnym przekroczeniu granicy, mógłby nawet trafić do więzienia.
Transportowcy podkreślają, że kierowca nie jest w stanie w stu procentach uchronić się przed wtargnięciem intruza na pokład pojazdu. Imigranci rozcinają plandeki, skaczą na ciężarówki z wiaduktów, zrywają plomby. Mimo to można uniknąć kary za nielegalny przewóz osób – o ile będą wypełnione odpowiedne procedury bezpieczeństwa. Brytyjski Border Force opracował swoisty kodeks dobrych praktyk dotyczący tego, jakie środki należy przedsięwziąć, by zabezpieczyć ciężarówkę przed wtargnięciem osób nieupoważnionych.
Według instrukcji wszystkie przecięcia i przedarcia, których długość przekracza 25 cm, przed ostatecznym załadunkiem muszą zostać naprawione lub zabezpieczone w taki sposób, by uniemożliwiały dostanie się do pojazdu osób trzecich. Przed zamknięciem ładowni kierowca lub posiadacz pojazdu musi się upewnić, że nikt nie ukrywa się w środku. Ładownia musi być zamknięta na zamek i zaplombowana. Trzeba też dokonać przeglądu karoserii pod kątem uszkodzeń, przez które można dostać się do środka, sprawdzić dach, a także zewnętrzne schowki, skrzynki na narzędzia, owiewki i przestrzeń pod pojazdem. Wszelkie linki oraz paski do plandeki nie mogą być uszkodzone i muszą przechodzić przez wszystkie punkty mocowania. Plomby, inne niż celne, muszą być opatrzone numerem seryjnym stosowanym przez kierowcę lub firmę, a ten numer musi być odnotowany w dokumentach samochodu.
Jeśli na ciężarówkę załadowano kontener, który nie został opieczętowany przez służby celne, należy go otworzyć i sprawdzić, czy nikt nie schował się w środku, a także założyć plomby stosowane przez przewoźnika.
Zgodnie z wymaganiami Border Force pojazdy zmierzające do Wielkiej Brytanii powinny być regularnie sprawdzane, szczególnie po postojach, na których były pozostawione bez opieki. Za każdym razem trzeba też sprawdzać, czy plomby, zamki i kłódki nie zostały uszkodzone i ponownie założone. Kierowca powinien też być wyposażony w dokument przedstawiający system stosowanych zabezpieczeń i raport z kontroli. Przy tym najlepiej, żeby treść takiego raportu była potwierdzona nie tylko przez kierowcę. W przypadku podróży przez Calais, Coquelles lub Dunkierkę ostateczna kontrola powinna być przeprowadzona przed wjazdem do strefy kontrolnej UK.
Podwójna kara
– Kluczem jest nie tylko wprowadzenie procedur, ale dopilnowanie, by były przestrzegane. Należy więc nie tylko je przyjąć, ale też przeszkolić kierowców, co powinni udokumentować, oraz na bieżąco kontrolować, czy kierowcy się do tego stosują – wskazuje Paweł Judek z kancelarii Działyński i Judek.
– Kierowcy powinni być wyposażeni w checklisty, na których wpisują sprawdzenie poszczególnych fragmentów pojazdu. Jej wzór został opracowany przez Border Office. Checklisty powinny być po powrocie kontrolowane przez pracodawcę – radzi prawnik.
Po co to wszystko? Dopilnowanie zalecanej przez Brytyjczyków checklisty nie uchroni przed nielegalnymi imigrantami, ale w 99 proc. przypadków pozwoli uniknąć kary administracyjnej zarówno przewoźnikowi, jak i kierowcy. I odwrotnie: niespełnienie wymagań może powodować, że kierowca nie tylko zapłaci karę za siebie, lecz także firma obciąży go kosztami nałożonej na nią grzywny.
Czy nie narusza to zasady zakazu podwójnego karania?
– Nie uważam, by było to podwójne karanie. Gdy pracownik coś ukradnie z zakładu pracy, może ponosić odpowiedzialność zarówno karną, jak i odszkodowawczą w stosunku do pracodawcy. Trzeba pamiętać jednak o ograniczeniu odpowiedzialności do trzykrotnej pensji – przypomina mec. Judek, przywołując przepisy kodeksu pracy.