Nasz cel to nowe trwałe trasy budowane przez polskie firmy bez serii upadłości - mówi Krzysztof Kondraciuk, generalny dyrektor dróg krajowych i autostrad.
Branża budowlana narzeka, że rozstrzyganie starych przetargów i ogłaszanie nowych jest wstrzymane. Kiedy GDDKiA zajmie się budowaniem?
Wcześniej w ramach Rady Ekspertów powołanej przy Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa przygotowaliśmy nowe standardy postępowań przetargowych. To była niewidoczna, acz mrówcza praca, bez której nie dało się ruszyć z miejsca. Pierwsze nowe przetargi właśnie wystartowały, choćby na dwa odcinki S61, czyli Via Baltica.
W 2016 r. GDDKiA oddała do użytkowania 125 km dróg. W porównaniu z minionymi latami to słaby wynik.
W realizacji jest ponad 1,3 tys. km nowych dróg, z czego w tym roku planujemy oddać do użytku prawie 400 km. Będą to m.in. odcinki S7 w województwie warmińsko-mazurskim, na Mazowszu i w Świętokrzyskiem. Wzdłuż S8 przybędzie w 2017 r. obwodnica podwarszawskich Marek oraz brakujące fragmenty na Podlasiu. W zachodniej części Polski trasa S5 wydłuży się o odcinki: Mielno – Gniezno, Poznań – Wronczyn i Korzeńsk – Wrocław. Kierowcy zaczną korzystać z drugich jezdni S3 w okolicach Gorzowa Wielkopolskiego i Zielonej Góry. Rzeszów natomiast uzyska elementy trasy S19 w obu kierunkach.
Ponoć będziemy teraz budować drogi z północy na południe, a nie z zachodu na wschód.
Niektóre cele muszą ulec przewartościowaniu. Ale jeśli chodzi o kolejność realizacji, to bierzemy pod uwagę m.in. kwestie natężenia ruchu, przepustowości istniejących dróg czy uwarunkowania związane z bezpieczeństwem. W układzie północ-południe brakuje domknięcia kilku kluczowych połączeń. Mówię np. o trasie S3 w rejonie Świnoujścia i pod granicą z Czechami, A1 między Częstochową a Łodzią czy S19 w Podkarpackiem. Trasy te zostały wskazane GDDKiA przez MIB jako jedne z priorytetowych do realizacji.
Jaka będzie technologia, asfalt czy beton?
Raczej: asfalt czy cement, bo to te spoiwa rozstrzygają o rodzaju nawierzchni. Drogi będą powstawały w obu technologiach. Dywersyfikacja to sposób m.in. do pobudzenia konkurencyjności. Wcześniej zdarzały się błędy.
Na przykład?
Zbyt wcześnie zapadała decyzja o wyborze technologii. Działo się to już na etapie przygotowania dokumentów do decyzji środowiskowych. Przesuniemy więc moment związany z wyborem na czas późniejszy: ten przed ogłoszeniem przetargu na projektowanie. Decyzja zapadnie z uwzględnieniem analizy cen w kontekście pełnego cyklu życia drogi, a nie tylko kosztu początkowego.
Poprzednia perspektywa UE to pasmo konfliktów z wykonawcami. Będzie powtórka z rozrywki?
Chcę tego uniknąć i dlatego w pracach nad nowymi kryteriami przetargów brali udział przedstawiciele organizacji zrzeszających wykonawców. Teraz są one czytelne i uzgodnione przez tych, którzy później będą realizowali umowy. Chcemy zminimalizować ryzyko wystąpienia sporów.
W nowych kryteriach 40 proc. stanowią te pozacenowe. To lek na całe zło?
Będziemy kładli nacisk na podnoszenie jakości robót. To jedno z kryteriów pozacenowych, podobnie jak parametry dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego i terminu ukończenia robót. Oczekuję od wykonawców dobrej jakości, sprawnej organizacji pracy, ale także innowacyjności rozwiązań, co będzie dodatkowo punktowane. Ważnym elementem jest także dobra wola stron. Bo bywało już, że wykonawca zaczynał prace od analiz specyfikacji przetargowej czy dokumentacji technicznej, pod kątem szukania luk, głównie prawnych, żeby zrekompensować sobie niską cenę zaoferowaną w ofercie. Mam nadzieję, że takie podejście zniknie. Moim celem są bezpieczne i trwałe drogi bez pasma upadłości w budowlance.
Dzisiaj w gospodarce modne jest hasło repolonizacji. Będzie więcej polskich firm w budowie dróg?
Będziemy dzielić zadania na mniejsze, żeby ułatwić wejście na rynek mniejszym, i mam nadzieję polskim, przedsiębiorstwom. Również jako generalni wykonawcy, a nie tylko podwykonawcy jak dotychczas. Dowodem są ogłoszone obecnie przetargi na dwa odcinki S61, gdzie postawiliśmy nie tylko na cenę, termin ukończenia zadania, jakość wykonania, bezpieczeństwo użytkowania, ale też na własne wykonawstwo dla części prac. To powinno utrudnić wygrywanie przetargów przez firmy „w teczkach”, a potem podzlecanie zadań za mniejszą cenę polskim podwykonawcom. Ale nie można zmusić polskich firm do startowania w przetargach. Powinny one tworzyć konsorcja, aby móc skutecznie rywalizować z konkurentami z zagranicy.
GDDKiA pójdzie na rękę firmom budowlanym w trwających sporach?
Tutaj sprawa jest jasna. Stoimy na straży interesu Skarbu Państwa, a jednocześnie szukamy porozumienia. Jeśli będziemy mogli merytorycznie i w sposób przejrzysty wyjaśnić z drugą stroną całe tło sporu, to bez zbędnego czekania na kolejną rozprawę siadamy do rozmów. Zasadniczo kładę nacisk na uzyskiwanie porozumień w trakcie realizacji budowy, ale mamy tutaj niestety duży bagaż przeszłości.