Oglądamy nielegalne treści wideo w internecie znacznie częściej niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Eksperci biją na alarm: przez piractwo tracą twórcy i konsumenci legalnych źródeł.
Szerokie wykorzystanie internetu do publikowania treści audiowizualnych znacząco skomplikowało zagadnienia związane z prawem autorskim. Ludziom trudno odnaleźć się w gąszczu konstrukcji prawnych: usług płatnych, bezpłatnych, licencji, dozwolonego użytku prywatnego. Twórcy nie są zaś pewni, na czym mogą zarabiać w internecie, a gdzie najwięcej pieniędzy tracą. O ryzykach związanych z niską świadomością prawną w tym obszarze dyskutowano wczoraj podczas IV edycji Międzynarodowej Konferencji CopyCamp 2015.
Jak podawali eksperci, największe piractwo w internecie uprawiają odbiorcy treści wideo. Zgodnie z danymi Stowarzyszenia Sygnał co piąty Polak regularnie korzysta z serwisów internetowych oferujących nielegalne treści wideo.
– To prawie 30 proc. wszystkich internautów i aż 94 proc. osób szukających treści wideo w internecie – wylicza Jarosław Mojsiejuk, dyrektor biura ds. wykrywania nadużyć TV w Cyfrowym Polsacie.
Problem pogłębiają niejasne statusy prawne serwisów internetowych, takich jak zamknięty już Kinomaniak.tv albo popularne CDA.pl i Chomikuj.pl. Eksperci twierdzą, że Polacy wciąż jeszcze nie zapomnieli o bezprawiu sprzed transformacji systemowej. A powinni. Szacuje się, że straty dla polskiej gospodarki generowane w wyniku nielegalnego dostępu do treści mogą w 2018 r. wynieść aż 1,8 mld zł.
Co najbardziej szokujące, prawie połowa użytkowników płaci za dostęp do nielegalnych źródeł filmowych (średnio 14 zł miesięcznie). Większość serwisów pirackich jest jednocześnie finansowana przez reklamodawców.
– Twórcy filmowi boją się piractwa i nadciągających modeli biznesowych, które dają zyski jedynie serwisowi udostępniającemu filmy, a nie ich twórcom – wskazuje Anna Gawlita, producentka filmowa z Kijora Film.
W tym kontekście mówi o nadchodzącym niebezpieczeństwie dla dystrybutorów filmów, czyli serwisie Netflix. Co prawda koncerny filmowe mają narzędzia dużego kalibru, by walczyć z piractwem, tyle że jego skala stała się już zbyt wielka, by walka była skuteczna na dłuższą metę.
– Przez to pojawiają się niedorzeczne nadużycia, jak blokowanie w internecie treści, które zawierają słowa kojarzące się z danym tytułem filmu lub zbiorczych adresów IP – twierdzi Michał Woźniak, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa sieci.
Takie rozwiązania uderzają zaś rykoszetem w legalnych użytkowników.
Konferencja CopyCamp kierowana była do przedstawicieli instytucji kultury, mediów, sektorów kreatywnych, kręgów naukowych, prawniczych, politycznych i pozarządowych oraz do osób zainteresowanych społecznymi lub ekonomicznymi aspektami prawa autorskiego. DGP sprawował patronat nad wydarzeniem.