Poza ochroną wizerunku osób przedstawionych na zdjęciach, również sama fotografia może podlegać ochronie jako przedmiot prawa autorskiego. Często zdarza się jednak, że nasza twórczość lub realizowana pasja może być wykorzystana bez naszej wiedzy. Także w celach komercyjnych. Pokrzywdzeni rezygnują jednak z dochodzenia swoich praw, wskazując nie brak opłacalności takiego działania.

Osoby prywatne rzadko dochodzą swoich praw, tym bardziej, że nawet profesjonaliści nie radzą sobie z tym procederem.

Zapytaliśmy jednego ze znanych fotografów w Warszawie, który prosił o anonimowość, o to jak środowisko radzi sobie z kradzieżą zdjęć. „To długi temat. Kradną portale, firmy, często obcinają podpisy. Ściganie z litery prawa? Zapomnij, tylko czasem się udaje. Problem jest taki, że szkodliwość czynu jest mała, koszt ścigania, obsługi prawnej duży. Tutaj kradnący bazują na tym, że nie opłaca ścigać się kogoś o jedno zdjęcie. Jeśli zgłaszasz się do osoby, bo ukradł ci zdjęcie to „cywil” je usunie. Wtedy zgłasza się kancelaria w moim imieniu. Duże firmy – niekoniecznie. Powołują się, że zdjęcie było nieoznaczone w internecie, chociaż sami je tam wprowadzili po przekadrowaniu podpisu. Fotograf to „mały żuczek”, firma ma prawnika, zasłoni się. Kwestia pozwania - wiesz, fajna teoria, jak się ktoś nie wystraszy pismem przedsądowym to sądzenie się o pareset złotych jest bez sensu”

Prawnicy zajmujący się ochroną praw autorskich w sieci podzielają ten pogląd. Kierowanie do sądu pozwu o jedno zdjęcie może oznaczać nikłą szkodliwość i jego oddalenie. Jedynym rozwiązaniem jest uśpienie złodzieja zdjęć i odczekanie, aż dokona kilkunastu tego typu działań. Wtedy mając 10 przypadków łatwiej będzie w sądzie dowieść, że to nie jednostkowy przypadek ale nagminne łamanie praw autorskich. W grę wchodzi już nie 300-500 zł ale wielokrotność tej sumy.

Aleksandra Kuźnicka, associate w kancelarii CMS / Media / TOMASZ BONIECKI

Komentarz eksperta

Jakie prawa ma autor skradzionego zdjęcia

Co do zasady, zdjęcia nie można wykorzystywać i rozpowszechniać bez zgody jego twórcy. Zgodnie bowiem z ustawą z dnia z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jeśli dane zdjęcie stanowi przejaw działalności twórczej człowieka i cechuje się indywidualnych charakterem, to jego autorowi przysługują majątkowe i osobiste prawa autorskie. W dziedzinie fotografii, Sądy za "twórczość" w rozumieniu prawa autorskiego uznają sytuacje, w której doszło do świadomego wyboru momentu fotografowania, uchwyceniu szczególnego momentu, punktu widzenia, kompozycji obrazu, oświetlenia, itp., które to działania nadają fotografii indywidualne piętno konieczne dla uznania istnienia utworu. Niemniej jednak, w praktyce w większości przypadków przyjmuję się, że zdjęcia są objęte ochroną z wyjątkiem sytuacji, gdy ich autor nie miał praktycznie żadnej swobody twórczej podczas ich tworzenia np. w przypadku fotografii rejestracyjno-dokumentacyjnych. W związku z tym, wykorzystując w sposób komercyjny zdjęcia umieszczone na portalach społecznościowych (bez zgody ich twórców), należy liczyć się z wysokim ryzykiem naruszenia praw autorskich, co wiąże się m.in. z odpowiedzialnością odszkodowawczą np. w postaci obowiązku zapłaty wynagrodzenia (w zależności od istnienia winy po stronie naruszyciela), które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez autora zgody na korzystanie ze zdjęć.