Sam wskaźnik wzrostu nadal ma wynosić zero procent, ale fundusz płac zwiększy się o 2 mld zł. Co oznacza, że nie będzie podwyżek równych dla wszystkich, tylko o zwiększeniu pensji będą decydować szefowie poszczególnych instytucji.
W dokumencie znalazła się też propozycja wzrostu płacy minimalnej – w przyszłym roku miałaby ona wynosić 1850 zł. To spory, około 6-procentowy wzrost w porównaniu z obecnie obowiązująca stawką. Dynamika miałaby być przy tym większa, niż wzrost średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W założeniach do budżetu zapisano, że w tym roku pensje miałyby wzrosnąć o 3,5 proc. w tym roku i 3,6 proc. w roku przyszłym.
Wyższe pensje i wzrost zatrudnienia przy stosunkowo niskiej inflacji (w tym roku deflacja na poziomie 0,2 proc., w przyszłym 1,7 proc. wzrost cen) spowodują realne zwiększenie dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych. A te będą najważniejszym paliwem do wzrostu konsumpcji prywatnej – w tym roku o 3,4 proc., w przyszłym aż o 3,7 proc.
Mocna konsumpcja wespół ze stabilnym wzrostem inwestycji (o 6,9 proc. w 2015 roku i 6,1 proc. w 2016 r.) mają napędzać gospodarczy wzrost. Tegoroczne PKB ma zwiększyć się o 3,4 proc, w przyszłym roku czeka nas przyspieszenie do 3,8 proc.
Założeniami do przyszłorocznego budżetu rząd zajmie się po długim weekendzie, prawdopodobnie w najbliższy wtorek.