Premier ogłosił zakończenie nieskoordynowanej i przypadkowo tworzonej polityki prorodzinnej. Teraz spójna strategia doprowadzi do wzrostu narodzin. Np. wydłużenie urlopu macierzyńskiego i większe dofinansowanie do tworzenia żłobków.
Tyle że dwie zmiany w prawie to jeszcze nie strategia. Nie są to przemyślane rozwiązania, których skuteczność jest sprawdzona i które długofalowo na pewno przyniosą korzyści. Jak wskazują dane statystyczne, samo wydłużenie urlopów i skromny wzrost nakładów na żłobki zapaści demograficznej nie odwrócą. Od 2009 r., czyli od momentu stopniowego wydłużania macierzyńskiego i wprowadzenia urlopu ojcowskiego, liczba urodzin nie tylko nie wzrosła, a wręcz spadła z 419 tys. do 390 tys. w 2011 r. A przecież w międzyczasie uchwalono jeszcze ustawę żłobkową i ruszył program „Maluch”, dzięki któremu samorządy mogą dostać pieniądze na tworzenie placówek opieki.
Po trzech latach wydłużania urlopów rodzicielskich nikt nie wie dokładnie, ilu mężczyzn korzysta z ojcowskiego, a ilu rodziców z wydłużonego (dodatkowego) urlopu macierzyńskiego. ZUS ma tylko częściowe dane i można luźno oszacować, że z tych pierwszych korzysta nie więcej niż co dziesiąty mężczyzna, a z drugich – nie więcej niż połowa rodziców. Nie wiadomo też, ile osób obniża wymiar czasu pracy po powrocie z urlopu macierzyńskiego, aby być lepiej chronionym przed zwolnieniem.
Na strategię prorodzinną, która wskaże kompleksowe i skuteczne metody odwrócenia zapaści demograficznej, przyjdzie nam więc jeszcze poczekać. Dziś nikt nie ma na nią pomysłu. Na razie rządzący po prostu zmieniają wymiar macierzyńskiego – zresztą po raz szósty od 2001 r. To nie strategia, ale kolejna szczątkowa zmiana, która bez kompleksowego wsparcia dla rodziców zachęci do posiadania dziecka tylko trochę bardziej niż becikowe.
Pozostało
52%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama