Niezależnie od decyzji polityków musimy pracować dłużej. Przed nami dziesięciolecia deficytu rąk do pracy. Jednocześnie społeczeństwo się starzeje. I w tych warunkach trzeba szukać sposobów na wzrost ekonomiczny.
W debacie publicznej spowodowanej propozycją rządu zrównania oraz podwyższenia wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn pojawiło się sporo nieporozumień. Wynikają one nie tylko z chęci uzyskania okresowych korzyści politycznych. Znaczna część tych nieporozumień jest spowodowana płytką refleksją nad przyczynami zapowiadanych reform. Czyli przewidywanym przyspieszeniem starzenia się ludności, któremu w dodatku będzie towarzyszyć spadek wielkości populacji w wieku produkcyjnym. Sytuację demograficzną nierzadko się określa jako katastrofę demograficzną, co sugeruje, niezgodnie z prawdą, zjawisko o nagłym charakterze, które po pewnym czasie może ustąpić. Ponadto o zmianach struktury wieku ludności mówi się w czasie przyszłym, co powoduje, że problemy dzisiejsze, jak chociażby zagrożenia związane z kryzysem finansowym i gospodarczym, są traktowane jako bardziej poważne. Wreszcie w argumentach zgłaszanych przez przeciwników zmiany wieku emerytalnego dominuje dzisiejsze niedopasowanie podaży i popytu na pracę. Wszystko to bardzo utrudnia zrozumienie istoty problemu.
Prognozowany spadek liczby Polaków w wieku produkcyjnym należy do najgłębszych w Europie / DGP

Trwała zmiana struktury wieku

Twarde dane wskazują, że podniesienie wieku emerytalnego jest elementem złożonego procesu. Konieczne jest dostosowanie gospodarki i społeczeństwa do trwałych i głębokich zmian struktur wieku ludności. Określą one nowe uwarunkowania rozwoju. Dlatego debata o wieku emerytalnym będzie trwać i stopniowo rozszerzać swój zakres. Spróbujmy zrozumieć, dlaczego będziemy musieli dłużej pracować, niezależnie od obecnych decyzji polityków. Im szybciej wprowadzimy właściwe rozwiązania, tym lepiej przygotujemy się do tego, co i tak jest nieuchronne.
Zmiany struktury wieku ludności w Polsce wpisują się w przemiany zachodzące w Europie. Nie chodzi tylko o spadek dzietności i wydłużanie się życia, czyli procesy o charakterze globalnym, towarzyszące modernizacji. Specyfika Europy polega na tym, że dzietność zmniejszyła się do bardzo niskiego lub niskiego poziomu i dotyczy to stosunkowo wielu krajów. O jej bardzo niskim poziomie mówi się wówczas, gdy na 100 kobiet w wieku 15 – 49 lat przypada nie więcej niż 135 dzieci (współczynnik dzietności nie przekracza 1,35), zaś o niskiej wówczas, gdy współczynnik ten zawiera się między 1,35 a 1,5. W 2010 r. w 14 spośród 27 krajów Unii nie przekraczał on 1,5, a Łotwa i Węgry miały wartość tego miernika poniżej 1,35. Utrzymywanie się niskiej dzietności przy jednoczesnym stałym wydłużaniu się życia ludzkiego doprowadzi nie tylko do spadku liczby mieszkańców, intensyfikacji procesu starzenia się ludności, ale przede wszystkim do głębokiego zachwiania relacji między liczebnością roczników najmłodszych, wielkością populacji w wieku produkcyjnym oraz populacji osób najstarszych.
Oznacza to, że w nadchodzących dekadach należy się spodziewać nie tylko spadku przyrostu naturalnego, spadku lub w najlepszym razie stabilizacji liczby ludności, lecz także bezprecedensowej zmiany struktury wieku ludności. Przyspieszenie procesu starzenia się, zwłaszcza w najbliższych dwóch dekadach, kiedy roczniki powojennego wyżu będą wkraczać w wiek poprodukcyjny, będzie występować jednocześnie nie tylko ze spadkiem liczby ludności w wieku produkcyjnym, ale także ze starzejącym się pokoleniem osób mogących podjąć pracę. Przy tak głębokich zmianach struktur wieku, jakie są przewidywane dla całej Europy, nie można się spodziewać w horyzoncie 50 lat odwrócenia tendencji spadkowej wielkości populacji w wieku produkcyjnym. A to ona decyduje o tym, jaka jest podaż pracy. Tendencja spadkowa jedynie może zostać złagodzona (lecz nie odwrócona) przez ewentualny wzrost dzietności czy migracje. Innymi słowy stoimy przed dziesięcioleciami deficytu rąk do pracy. Należy uznać, że wskazane powyżej tendencje określają przyszłe warunki rozwoju Europy. Oznacza to, że musimy szukać rozwiązań umożliwiających wzrost ekonomiczny w warunkach malejącej podaży pracy i starzejącej się populacji.

Mniej ludności, mniejszy wzrost

Wyniki prac ekspertów z grupy roboczej powołanej przy Komisji Europejskiej do analizy skutków procesu starzenia pokazują jednak, że mimo założenia wzrostu zatrudnienia i zwiększenia produktywności nie da się uniknąć w przyszłości spowolnienia wzrostu PKB – właśnie ze względu na zmianę struktury wieku ludności. Minął już czas dywindendy demograficznej, gdy kolejne pokolenia wchodzące na rynek pracy były liczniejsze niż pokolenia wcześniejsze. Nadchodzi okres głębokiego niedoboru liczby osób w wieku produkcyjnym i jednoczesnego systematycznego wzrostu populacji osób starszych. Warto to przypominać, słuchając argumentów typu „przymus pracy do późnego wieku” i postulatów godziwych świadczeń emerytalnych.



W Polsce nasilenie zmian struktur wieku jest stosunkowo duże przede wszystkim ze względu na skalę wyżów i niżów urodzeń. Najnowsza projekcja ludności Eurostatu (Europop2010), wykorzystana we wspomnianych wyżej przewidywaniach zmian podaży pracy i PKB, wyznacza spadek liczby ludności Polski z 38,2 mln do 32,6 mln w 2060 r. A więc blisko o 15 proc. Prognozowane zmniejszenie się liczby osób w wieku produkcyjnym o 36 proc. w latach 2010 – 2060 należy do najgłębszych w Europie, przy czym spadek wystąpi już w latach 2010 – 2020. Jednocześnie liczba osób w wieku 65 lat i więcej wzrośnie w latach 2010 – 2060 o 117 proc., a ich udział z 13,5 proc. do 35 proc. W konsekwencji Polska stanie się jednym z najstarszych krajów Unii Europejskiej. Obciążenie ludności w wieku produkcyjnym osobami w wieku 65 lat w 2060 r. będzie ponad 3 razy większe niż w 2010 r.
Zmiany struktury wieku w Polsce są tak głębokie, że należy się liczyć z trwałym ograniczeniem możliwości wzrostu PKB w przyszłości. A co za tym idzie – z utratą szans na doścignięcie krajów Europy Zachodniej. Dlatego dyskusja o podniesieniu wieku emerytalnego powinna się toczyć w znacznie szerszym kontekście zagrożenia przyszłego wzrostu PKB. I nie wystarczy sięgać po rezerwy zasobów pracy, czyli aktywizować grupy dotąd słabo reprezentowanych na rynku: kobiety, osoby najmłodsze, osoby w wieku 55 – 64 lat oraz niepełnosprawne. Symulacja wpływu poszczególnych rozwiązań polegających na lepszym wykorzystaniu malejących zasobów pracy w Polsce, dokonana przez mgr. Pawła Strzeleckiego (SGH, NBP), pokazuje, że zarówno zwiększenie aktywności zawodowej do poziomu obserwowanego w Holandii czy Niemczech, jak i podniesienie wieku emerytalnego nawet do 70 lat prowadzi jedynie do mniejszego spadku podaży pracy, a nie do odwrócenia tendencji spadkowej. Także wzrost dzietności czy migracje będą mieć podobny wpływ, czyli jedynie łagodzić spadek liczby osób mogących podjąć pracę. Konieczne jest zatem nie tylko równoległe stosowanie różnych sposobów przeciwdziałania spadkowi wielkości populacji aktywnych zawodowo, lecz także podnoszenie poziomu wykształcenia, kompetencji i stanu zdrowia obywateli. Jednakże analizy prowadzone przez dr. Marcina Stonawskiego (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie), w których dokonuje on pomiaru kapitału na poziomie całej populacji, pokazują, że inwestycje w kompetencje i zdrowie populacji nie będą w stanie zrekompensować zmian ilościowych spowodowanych zmianami struktur wieku. Należy więc liczyć się ze spadkiem kapitału ludzkiego w skali kraju, co będzie hamować wzrost gospodarczy. Innymi słowy, przeciwdziałanie negatywnemu wpływowi zmian struktur wieku na możliwości wzrostu gospodarczego w Polsce będzie trudniejsze.

Dostosować się do długiego życia

Podwyższenie wieku emerytalnego to zmiana o szczególnym znaczeniu. Oprócz bezpośredniego wpływu na czas pozostawania na rynku pracy, gromadzenia środków, pobierania świadczeń emerytalnych i ich wysokość wpływa ona także na zachowania pracowników i pracodawców. Badania potwierdzają, że podniesienie wieku emerytalnego zmienia indywidualne podejście do pracy, motywacje do poprawy kwalifikacji i dbania o zdrowie, warunki pracy. W konsekwencji prowadzi to do wyższych wskaźników aktywności po osiągnięciu starszego wieku. Jednocześnie zmienia się świadomość umożliwiająca indywidualne dostosowanie się do długiego życia. Z kolei ze względu na dłuższy czas pozostawania na rynku pracy pracodawcy będą chętniej inwestować w starszych pracowników i podejmować inne działania na rzecz wzrostu ich produktywności. Rosnąca liczba starszych pracowników, pozostających dłużej na rynku pracy, przy nasilających się niedoborach podaży pracy wymusi dostosowanie organizacji i warunki pracy do tej sytuacji i nada odpowiednie znaczenie zarządzaniu wiekiem.
Tak więc podwyższenie wieku emerytalnego sprzyja przebudowie świadomości pracowników i pracodawców dotyczącej dostosowania się do innych warunków rozwoju. Oczywiście konieczność podniesienia wieku przechodzenia na emeryturę nie oznacza, że nie trzeba podejmować innych reform. Nie wolno jednak uzależniać tej zmiany od wcześniejszego wprowadzenia innych programów. Wielokierunkowe oddziaływanie podniesienia wieku emerytalnego może wręcz sprzyjać skuteczności innych działań, zwłaszcza że rynek pracy stosunkowo szybko przekształci się z rynku pracodawcy w rynek pracownika.
Nie wystarczy aktywizować zawodowo kobiet, młodych i niepełnosprawnych. Podwyższenie wieku emerytalnego i zwiększenie dzietności to też za mało

Irena E. Kotowska, autorka jest kierownikiem zakładu demografii w Instytucie Statystyki i Demografii SGH, członkiem Komitetu Nauk Demograficznych PAN