- Określenie „dumping socjalny” wprowadza w błąd. Jest to określenie używane nawet przez samą Komisję Europejską w stosunku do niektórych krajów Unii. Dumping socjalny znaczy przecież nieusprawiedliwiony lub wręcz agresywny sposób realizowania usługi przez firmę próbującą obejść system socjalny czy podatkowy danego kraju. Oczywiste jest, że w przypadku pracowników delegowanych nie możemy mówić o dumpingu socjalnym - mówi dr Zsolt Darvas analityk Instytutu Bruegla w Brukseli.
Dr Zsolt Darvas analityk Instytutu Bruegla w Brukseli / Dziennik Gazeta Prawna



Czy pracownicy delegowani rzeczywiście są takim problemem dla UE, jak przekonuje francuski prezydent?
Problemem Europy jest szara strefa, a nie pracownicy delegowani. Szara strefa w bogatych krajach, takich jak Luksemburg, szacowana jest na 9 proc., a w Belgii nawet 21 proc. PKB. Dla porównania udział pracowników delegowanych w europejskim rynku pracy to około 0,9 proc. siły roboczej, co stanowi około 0,7 proc. zatrudnionych w UE i około 0,1 proc. pracujących w zamożnych krajach. Poza tym pracownicy delegowani zatrudniani są na krótki okres. Średni czas, w jakim wykonują swoją pracę, to 100 dni. W dodatku zaledwie jedna trzecia pracowników delegowanych jest z biedniejszych krajów, takich jak Polska.
Czy prawdziwa jest teza, że tańszy hydraulik z Polski zabiera pracę droższemu francuskiemu hydraulikowi?
Z pewnością istnieją tacy hydraulicy. Ale ich liczba jest niewielka. Znacznie częściej delegowani są pracownicy o wysokich kwalifikacjach, np. specjaliści IT czy inżynierowie, którzy otrzymują duże wynagrodzenia za swoją pracę.
Z czego zatem wynika konflikt o pracowników delegowanych?
Moim zdaniem tak naprawdę to nie Komisja Europejska chce zmian. Chcą ich wpływowe państwa członkowskie: Francja, Belgia i Holandia. Poza tym wiele osób nie widzi różnicy między pracownikami delegowanymi a takimi, którzy nie zostali oficjalnie zadeklarowani. Nieuczciwą konkurencję w UE stanowią pracownicy zatrudnieni na czarno, którzy nie tylko otrzymują niższe pensje, ale również nie mają żadnej ochrony prawnej ani socjalnej. Oceniam, że niezadeklarowana praca w niektórych unijnych państwach stanowi od 10 do 30 proc. całego rynku pracy.
Czy niezadeklarowani pracownicy w bogatych unijnych krajach to głównie pracownicy z Europy Wschodniej?
Właśnie nie. To przede wszystkim pracownicy lokalni z danego kraju.
Pracownicy z Europy Wschodniej rzeczywiście przyczyniają się do zjawiska zwanego dumpingiem socjalnym na rynku pracy?
Określenie „dumping socjalny” wprowadza w błąd. Jest to określenie używane nawet przez samą Komisję Europejską w stosunku do niektórych krajów Unii. Dumping socjalny znaczy przecież nieusprawiedliwiony lub wręcz agresywny sposób realizowania usługi przez firmę próbującą obejść system socjalny czy podatkowy danego kraju. Oczywiste jest, że w przypadku pracowników delegowanych nie możemy mówić o dumpingu socjalnym. Europa Wschodnia zapłaciła natomiast wysoką cenę za europejską mobilność na rynku pracy drenażem mózgów. Młodzi, wykształceni i aktywni pracownicy, którym udało się odnieść sukces w Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemczech, raczej już nie wrócą do swoich krajów. To jest realna strata dla tych krajów, która nie jest rekompensowana transferami pieniężnymi do nich. Wschodni Europejczycy budują tak naprawdę gospodarki państw, które ich przyjęły.