Na 94 tys. zawodowców w polskiej armii aż 16 tys. jest w bardzo słabej lub niezweryfikowanej kondycji fizycznej. Ministerstwo pracuje nad zaostrzeniem norm.
Sprawdzian sprawnościowy żołnierzy zawodowych / Dziennik Gazeta Prawna
Ponieważ w ostatnich latach żołnierze zawodowi niezbyt dobrze wypadali podczas corocznego sprawdzianu sprawnościowego, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz polecił opracowanie nowych norm dla mundurowych. Mają być one ostrzejsze od obecnie obowiązujących, w dodatku wymagania dla kobiet służących w armii mają być takie same lub bardzo podobne jak dla mężczyzn.
– Pracujemy nad nowymi normami, które będą obowiązywać od 2019 r. Do końca marca propozycje zmian mają trafić na biurko szefa sztabu generalnego – potwierdza ppłk Sławomir Ratyński ze Sztabu Generalnego WP.
– Na razie trwają wewnętrzne uzgodnienia resortowe, do których zgłoszone zostały uwagi. Z pewnością chcemy zrównać normy sprawnościowe kobiet i mężczyzn – dodaje.
Sztab Generalny podkreśla, że wiele kobiet w armii oburza się na to, że ich służbę ocenia się przez przyzmat płci. Zaproponowano więc, aby podczas sprawdzianu miały do wyboru, tak jak mężczyźni, 3 km marszobiegu lub 12 minut pływania (obecnie wystarczy, że kobieta przebiegnie tysiąc metrów). Te rozwiązania krytykowane są jednak przez większość pań służących w armii.
– Zdajemy sobie sprawę, że fizjologia kobiet jest inna niż mężczyzn. Jeśli jednak panie będą chciały służyć np. na stanowiskach dowódczych lub w wojskach specjalnych, to te normy muszą być takie same dla wszystkich – mówi ppłk Sławomir Ratyński.
Podpułkownik Beata Targońska, przewodnicząca Rady ds. Kobiet w resorcie obrony narodowej, przyznaje, że kobiety nie chcą być gorzej traktowane, ale zrównywanie wszystkich norm sprawnościowych z mężczyznami jest nieuzasadnione. Według niej powinno tak być jedynie na niektórych stanowiskach, ale, co do zasady, pewne różnice muszą być zachowane.
Uciekają na chorobowe
Ministerstwo chce przy okazji ukrócić przypadki uciekania na zwolnienia lekarskie. Z danych, które uzyskaliśmy z MON, wynika, że w ubiegłym roku do zaliczenia ćwiczeń nie przystąpiło aż 9,3 tys. żołnierzy (z blisko 94 tys. uprawnionych). Ponad 7,6 tys. uciekło na zwolnienie lekarskie, pozostali zasłaniali się planowanym urlopem lub wyjazdem służbowym. 700 osób nie zaliczyło sprawdzaniu, a 6 tys. zrobiło to na ocenę dostateczną. Łącznie około 16 tys. żołnierzy ma słabą lub niezweryfikowaną sprawność fizyczną.
Resort planuje, by tylko kobiety karmiące i w ciąży mogły być zwolnione z zaliczenia na podstawie zaświadczenia od lekarza rodzinnego. Pozostali mundurowi zwolnienie musieliby uzyskać od wojskowej komisji lekarskiej.
– Takie rozwiązanie ukróciłoby przypadki kombinowania wśród żołnierzy, którzy nie są w stanie przebiec trzech kilometrów lub przepłynąć kilka basenów czy też podciągnąć się na drążku. Lepszym jednak rozwiązaniem byłoby nie angażowanie wojskowych lekarzy, ale wprowadzenie przepisu, który uzależniałby powrót z chorobowego po zwolnieniu lekarskim od zaliczenia egzaminu sprawnościowego – mówi gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM. Jego zdaniem obecne normy nie są wyśrubowane i każdy mundurowy powinien je zaliczyć.
Tysiąc złotych nagrody
Z kolei przedstawiciele żołnierzy (odpowiednik związków zawodowych w policji) domagają się, aby nagradzać tych, którzy zaliczą sprawdzian z WF na ocenę bardzo dobrą. W ubiegłym roku takich osób było 43 tys.
– Żołnierze powinni dostawać nagrody pieniężne za najlepsze wyniki, skoro jeśli nie zaliczą egzaminu sprawdzającego, mogą nawet zostać wydaleni z armii – argumentuje płk Marian Babuśka, były przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych.
Pomysł budzi jednak wiele wątpliwości.
– Taka nagroda była już przyznawana za byłego ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego. Wycofał się z niej Bogdan Klich, bo przecież dbanie o wysoką dyspozycję fizyczną jest obowiązkiem każdego żołnierza – mówi ppłk Sławomir Ratyński. Także gen. Stanisław Koziej, były szef BBN, nie jest zwolennikiem tego pomysłu. – Żołnierze mają ćwiczyć na poligonie i być sprawni fizycznie. To ich podstawowy obowiązek. Jeśli go nie spełniają, to nie powinni ani jednego dnia spędzić w armii. Ich postawa psuje morale pozostałych mundurowych, którzy do służby podchodzą bardzo poważnie – złości się Koziej. W jego ocenie nagrody mogliby otrzymywać tylko ci, których sprawność można porównywać do sportowców wyczynowych.
– Ale obecne wymagania nie są aż tak wyśrubowane – kwituje Koziej.
Zdaniem ekspertów do rozluźnienia dyscypliny wśród mundurowych doprowadziła polityka poprzednich ministrów. To na wniosek Tomasza Siemoniaka Sejm uchylił przepis zakładający, że jeśli żołnierz zawodowy nie zaliczy dwukrotnie ćwiczeń sprawnościowych, z mocy prawa zostaje wydalony z armii. Minister uważał, że informatyk obsługujący drona nie musi być przecież sprawny fizycznie.
Obecnie niezaliczenie WF skutkuje więc tylko tym, że nawet jeśli żołnierz ma wystawioną bardzo dobrą opinię służbową, to podczas oceny rocznej może uzyskać jedynie notę dostateczną. Dowódca może też, ale nie musi, zwolnić żołnierza.
Zdaniem Romana Polki należałoby przywrócić przepis, usuwający z armii osoby, które nie zaliczyły egzaminu sprawnościowego. Choć przyznaje, że mundurowi potrafili go obchodzić – gdy w pierwszym roku nie zdali egzaminu, w drugim przynosili zwolnienie lekarskie. Jeśli w kolejnym roku również im nie poszło, to i tak nie można było ich zwolnić, gdyż nie było wymaganej dwuletniej ciągłości w niezdanym egzaminie.
Do rozluźnienia dyscypliny wśród mundurowych doprowadziła polityka poprzednich ministrów