Provident, lider rynku, chce udzielać pożyczek konsolidacyjnych, którymi można będzie spłacać długi zaciągnięte u konkurencji. Głównie chwilówki, czyli niskokwotowe pożyczki udzielane na nie dłużej niż miesiąc. Firmy z tego segmentu rynku zarzucają Providentowi, że próbuje w ten sposób podbierać im klientów
Provident dominuje, ale konkurenci rosną w siłę / Dziennik Gazeta Prawna
Pomysł największej na rynku pozabankowej firmy pożyczkowej jest stosunkowo prosty: zaproponować klientom jedną pożyczkę na dłuższy termin, spłacaną w ratach, którą będzie można sfinansować spłatę zobowiązań z innych firm. Przedstawiciele Providenta nie mówią tego wprost, ale sugerują, że adresatem nowej oferty będą osoby, które zaciągały chwilówki i mają problem z ich obsługą. Dziś mogą co najwyżej przedłużyć termin spłaty, za co muszą dodatkowo zapłacić. Albo zastosować rolowanie pożyczki – czyli zaciągnąć u pożyczkodawcy nowe, z reguły większe zobowiązanie, którym spłacane jest stare.
– Pożyczka konsolidacyjna ma na celu zmniejszenie obciążenia budżetu domowego klienta w krótkim okresie, takim jak tydzień czy miesiąc. Biorąc chwilówkę właśnie w takim czasie należy zwykle zwrócić całą kwotę wraz z odsetkami. Kiedy klient nie ma takiej możliwości, musi mieć stworzoną alternatywę dla wysokich opłat za przedłużenie pożyczki o kolejny miesiąc – mówi Piotr Królikowski, członek zarządu Providenta.
Na razie firma pilotażowo przez wybranych agentów sprzedaje nowy produkt i dopracowuje szczegóły. Ale jej pomysł już wywołuje duże kontrowersje wśród tych, którzy udzielają krótkoterminowych pożyczek. Katarzyna Małolepszy, menedżer w Kredito24, jest zdania, że ofertę Providenta można traktować jako próbę uderzenia właśnie w ten segment rynku.
Podobnego zdania jest Marek Bosak z Vivusa, który specjalizuje się w krótkich pożyczkach udzielanych przez internet. – Od strony biznesowej oferta może być próbą przejęcia części klientów internetowych – mówi. Pożyczkodawcy krótkoterminowi oceniają, że próby odebrania im klientów są raczej skazane na niepowodzenie.
– Provident w dalszym ciągu będzie działał w trybie „naziemnym”, w którym klient musi być obsłużony w biurze lub w domu, bez możliwości całkowitej obsługi przez internet. Tymczasem rynek pożyczek online wzrasta niezwykle dynamicznie i to w tym rynku jest przyszłość – twierdzi Katarzyna Małolepszy.
– Klienci Vivusa mają średnio 30 lat i nie są zainteresowani Providentem. Tak zwane współkorzystanie mamy na poziomie 5 proc., więc nie obawiamy się konkurencji – dodaje Marek Bosak.
Mniejsze firmy stawiają Providentowi dokładnie te same zarzuty, co on im: ich zdaniem lider będzie wpychał klientów w pętlę zadłużenia, zwłaszcza gdy nowa pożyczka konsolidacyjna będzie większa od spłacanych nią starych pożyczek krótkoterminowych. I to jest, ich zdaniem, koronny argument przeciw nowym rozwiązaniom.
– To realne niebezpieczeństwo dla klientów, dlatego naszym zdaniem tak skonstruowane produkty finansowe nie powinny pojawiać się na rynku – zapewnia Katarzyna Małolepszy.
Drogi Providenta i chwilówek rozchodzą się już od dawna. W marcu ubiegłego roku lider wystąpił z branżowej organizacji – Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych – tłumacząc to „odmienną wizją pożądanych kierunków rozwoju sektora pożyczkowego” (duża część firm pożyczkowych w KPF specjalizuje się w chwilówkach). Przedstawiciele Providenta wielokrotnie w ciągu ostatnich miesięcy krytykowali praktyki stosowane przez tych, którzy pożyczają pieniądze na bardzo krótkie terminy. Podkreślali m.in. obciążanie wysokimi kosztami rolowania chwilówek.
– Regulator też zwraca na to uwagę. Tego typu model to chęć zysku, która przeważa nad długoterminową relacją z klientem – podkreśla Piotr Królikowski.
Linię podziału w branży widać było w dyskusji nad uregulowaniem działania sektora pożyczek pozabankowych. Provident popierał propozycje Ministerstwa Finansów wprowadzenia limitów na koszty pozaodsetkowe czy koszty windykacji, które z kolei ostro krytykowały firmy chwilówkowe.
Najnowszy ranking kredytów i pożyczek gotówkowych na Forsal.pl