W ciągu minionego miesiąca ofiarą problemów technicznych padli klienci PKO BP, Pekao, BZ WBK, Citi czy mBanku. To skutki m.in. szybkiego rozwoju płatności bezgotówkowych
Systemy informatyczne muszą przetwarzać coraz więcej danych / Dziennik Gazeta Prawna
Niemiła niespodzianka spotkała w miniony piątek część klientów Pekao. Z powodu awarii systemu bankowego zostali podwójnie obciążeni z tytułu transakcji wykonanych kilka dni wcześniej. Zostali też pozbawieni dostępu do pieniędzy. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym Pekao, awarię udało się szybko zlokalizować i usunąć. – Pierwsi klienci już dostali zwrot środków. Do końca dnia wszystkie osoby, którym transakcje zaksięgowano podwójnie, dostaną pieniądze z powrotem – deklarował w piątek po południu Tomasz Bogusławski z Pekao. Zapewnił też, że gdyby się zdarzyło, iż z powodu zdublowania transakcji naliczono komuś odsetki od salda debetowego, nie zostanie nimi obciążony.
To nie pierwsza awaria systemu bankowego w ciągu ostatnich tygodni. 8 listopada od pieniędzy zostało odciętych ok. 150 tys. klientów PKO BP. Nie mogli wypłacać gotówki z bankomatów ani płacić kartami w sklepach. Przyczyn tamtej awarii szczegółowo bank nie wyjaśnił. Wiadomo tylko, że w rezultacie zwiększonej liczby wypłat przed długim weekendem związanym ze Świętem Niepodległości system przeliczający transakcje zaczął zwalniać, aż wreszcie się zapchał. Zdenerwowani klienci próbowali wypłacić pieniądze z bankomatów sieci Euronet, ale i tu pojawił się problem. W rezultacie także klienci innych banków, m.in. mBanku, nie mogli podjąć pieniędzy z maszyn Euronetu. Kilka dni później klienci Inteligo i ponownie PKO mieli problem z logowaniem do internetowych systemów transakcyjnych. Z kolei na początku ubiegłego tygodnia użytkownicy biznesowych rachunków BZ WBK nie mogli wykonywać przelewów internetowych. Na początku listopada właściciele kart Citi Handlowego nie mogli wykonywać nimi transakcji.
– Takie awarie będą się zdarzały. Im więcej technologii, tym więcej ryzyka. Jesteśmy dumni, że nie mamy czeków. Ale one w takiej sytuacji działałyby bezawaryjnie – mówił niedawno Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, przepraszając jednocześnie swoich klientów za listopadowe wydarzenia.
Zdaniem bankowców tego rodzaju usterek nie da się więc uniknąć i, jak mówią nieoficjalnie, można się spodziewać, że będzie ich więcej. Powód to rosnąca liczba funkcjonalności systemów transakcyjnych. Każde unowocześnienie wymaga przetestowania, a na to nie ma czasu, gdyż systemy działają online przez całą dobę. Poza tym rośnie liczba operacji wykonywanych przez klientów. Tylko w przypadku transakcji bezgotówkowych kartami ich liczba niemal podwoiła się w ciągu pięciu lat, zwiększając się z 576 mln w 2008 r. do 1,2 mld w roku ubiegłym. A to wymusza na bankach zwiększanie przepustowości łączy, z czym nie wszystkie sobie radzą.
Niestety liczby awarii bankowych systemów nikt nie monitoruje. Działający przy Związku Banków Polskich Komitet ds. Bezpieczeństwa Banków zwalcza bowiem ryzyko związane z atakami przestępców na instytucje finansowe. Z kolei Narodowy Bank Polski oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów odsyłają w tej sprawie do Komisji Nadzoru Finansowego. Ta zajmuje się tylko niektórymi awariami. – Jeśli zdarzenie rzeczywiście jest istotne albo ma charakter powtarzalny, to wyjaśniamy je pod kątem zarządzania ryzykiem. Ale danych na ten temat nie podajemy. Pamiętajmy, że banki funkcjonują na rynku, na którym reputacja wśród klientów jest niezwykle istotna, dlatego należy oczekiwać, że tego typu awarie będą szybko rozwiązywane, a ryzyko ich występowania ograniczane do minimum – powiedział Maciej Krzysztoszek z KNF.

KNF: Należy oczekiwać, że awarie będą szybko rozwiązywane