Resort środowiska zmienia sposób obliczania masy tonerów do drukarek. Poprzedni nie dawał przedsiębiorcom szans na spełnienie norm i uniknięcie kar.
W 2018 roku producenci będą musieli odzyskać / Dziennik Gazeta Prawna
Od 2006 r. przedsiębiorcy muszą raportować liczbę wprowadzanych na rynek wkładów do drukarek. Jednocześnie, by nie zostali obciążeni obowiązkiem wniesienia opłaty produktowej, muszą wykazać odpowiedni poziom odzysku zużytego sprzętu. By uniknąć kar, za 2017 rok trzeba będzie wykazać się zbiórką na poziomie 45 proc. (od przyszłego roku 50 proc.) masy urządzeń wprowadzonych na rynek. W przeciwnym razie przedsiębiorca zapłaci za każdy „brakujący” kilogram. W tym roku stawka wynosi 1,8 zł. Przykładowo, jeżeli firma sprzeda 10 tys. kg tonerów, a zbierze 4,5 tys. kg, to kary nie zapłaci. Ale jeżeli będzie to 4 tys. kg, wtedy kara wyniesie 900 zł (500 kg x 1,8 zł).
Ale dosłownie jeszcze przed chwilą branży groziły bardziej dotkliwe sankcje.
Kuriozalny sposób liczenia
Kilka dni temu wiele wskazywało na to, że praktycznie każda firma wprowadzająca na rynek tonery i kartridże nie uniknie wnoszenia opłat produktowych. Wszystko przez sposób obliczania ich masy. Ministerstwo Środowiska stało na stanowisku, że firmy, raportując ilość wprowadzonego towaru, mają wykazywać masę całego urządzenia, a więc... wkładu do drukarki wraz z tuszem. Kuriozalne, biorąc pod uwagę, że tusz stanowi od 50 do 70 proc. masy wkładu. To trochę tak, jakby wymagać od producentów napojów gazowanych sprzedawanych w plastikowych butelkach odzyskania pustych opakowań ważących tyle, ile połowa pełnych.
– Przy takim sposobie obliczania wykonanie obowiązków zbierania i przetworzenia zużytych tonerów i kartridży byłoby niewykonalne – nie ma wątpliwości Michał Kanownik, prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT – ZIPSEE „Cyfrowa Polska”.
– Tusz, który stanowi przeważającą masę wkładu, jest zużywany w procesie użytkowania drukarki. Dlatego, zgodnie z koncepcją racjonalnego ustawodawcy, który powinien postępować zgodnie z logiką, należałoby stwierdzić, iż zarówno raportowanie masy sprzętu wprowadzanego, jak i zebranego powinno się obliczać samymi wkładami. Bez wliczania tuszu do nich – argumentowało ZIPSEE w piśmie do Ministerstwa Środowiska.
Są furtki. Tylko po co?
Teoretycznie prawo daje możliwość obejścia wymogów dotyczących poziomów zbierania zużytych wkładów. Można je zastąpić innym sprzętem z tej samej grupy: lekkich urządzeń elektronicznych. W przypadku tonerów są to telefony komórkowe, GPS-y, kalkulatory czy tablety.
– Sęk w tym, że idea towarzysząca wprowadzeniu tych przepisów nie polegała na tym, aby wypełniać obowiązki związane z ochroną środowiska poprzez zbieranie najcięższych sprzętów. Chodziło o to, by każda niebezpieczna elektronika nie trafiała na wysypiska, lecz była przetwarzana lub utylizowana. Tymczasem pozostałości tuszu w tonerach są niebezpiecznymi odpadami i nie powinny trafiać na wysypiska – tłumaczy Michał Kanownik.
Odwołanie się do logiki poskutkowało i MŚ kilka dni temu przychylił się do postulatów ZIPSEE. Zgodnie z nowym stanowiskiem resortu „za właściwe uznać należy odliczanie masy tuszu od wprowadzonych do obrotu wkładów do drukarek”.
Wykładnia ma być spójna
Resort zaznacza, że odpowiedź nie stanowi wiążącej wykładni ona prawa, a w szczególności nie jest prawnie wiążąca dla organów administracji orzekających w indywidualnych sprawach. Pytanie zatem, czy taką – korzystną dla przedsiębiorców interpretację przepisów – będą stosowały organy egzekwujące przepisy ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, a więc główny i wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska.
Ministerstwo zapewnia, że wykładnia przepisów będzie spójna. – Pismo (w którym ministerstwo przyjmuje korzystny dla przedsiębiorców sposób obliczania masy wprowadzonych tonerów – przyp. red.) zostało również przesłane do właściwego departamentu w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska „celem poinformowania GIOŚ, jako organu kontrolującego m.in. rynek gospodarowania sprzętem elektrycznym i elektronicznym oraz zużytym sprzętem, o zajętym przez ministra środowiska stanowisku” – uspokaja resort.