Jeszcze przez ponad dwa lata w obiegu będą papierowe recepty. Resort zdrowia wydłużył okres przejściowy, w którym te elektroniczne nie będą obowiązkowe
E-zdrowie / Dziennik Gazeta Prawna
Dobiegają końca prace nad wielkim projektem informatycznym Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia – Platformą P1. Umożliwi ona elektroniczny obieg dokumentacji medycznej pomiędzy placówkami medycznymi, wystawianie e-recept, skierowań i zleceń oraz dostęp do e-zwolnień lekarskich i danych o pacjencie. Uruchomienie Platformy P1 ma nastąpić już jesienią. To nie oznacza jednak, że szybko rozstaniemy się z papierowymi receptami czy skierowaniami. Rząd po raz kolejny zmodyfikował termin, w którym te dokumenty w wersji elektronicznej staną się obowiązkowe. Do 31 grudnia 2017 r. lekarze w szpitalach i przychodniach będą je mogli wystawiać zarówno w wersji papierowej, jak i elektronicznej. Taki ostatecznie zapis znalazł się w projekcie nowelizacji ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia, która jest już w Sejmie i czeka na pierwsze czytanie w komisji zdrowia. To oznacza, że obowiązek posługiwania się e-receptą będzie opóźniony o prawie półtora roku, a pozostałych dokumentów o kilka miesięcy. Pierwotnie bowiem Ministerstwo Zdrowia zakładało, że postać elektroniczna recepty miała być obligatoryjna już od 1 sierpnia 2016 r. Natomiast e-skierowania i e-zlecenia na wyroby medyczne od 1 marca 2017 r. To zresztą kolejne przesunięcie terminu. W ubiegłym roku posłowie pilnie nowelizowali ustawę o systemie informacji w ochronie zdrowia i dzięki temu cała e-dokumentacja nie jest obowiązkowa dla szpitali aż do 31 lipca 2017 r.
Chcą się zgrać z ZUS
Najnowsze zmiany resort zdrowia tłumaczy koniecznością dostosowania swoich rozwiązań do harmonogramu wprowadzania elektronicznych zwolnień lekarskich, nad którymi pracuje ZUS. Nowelizacja z 15 maja 2015 r. ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa oraz niektórych innych ustaw wprowadziła bowiem okres przejściowy dla wystawiania e-zwolnień właśnie do 31 grudnia 2017 r.
– Chodziło zatem o ujednolicenie obowiązków nakładanych na lekarzy, którzy będą wystawiać zarówno e-recepty, e-skierowania, e-zlecenia, jak i e-zwolnienia – tłumaczy Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Tymczasem jak wynika z naszych informacji, prawdziwym powodem jest jednak nieprzygotowanie placówek medycznych. – Nie wszystkie szpitale, zwłaszcza publiczne, są gotowe do tych zmian, choć prywatnym placówkom bardzo ułatwiłyby funkcjonowanie – zauważa Adam Rozwadowski, prezes Enel-Medu.
– Szkoda, bo dzięki e-receptom system zostałby uszczelniony, a kontrola nad rynkiem leków byłaby lepsza – dodaje Ewa Borek, prezes fundacji My Pacjenci.
Razem z kartą pacjenta
Na tym jednak nie koniec zmian dotyczących informatyzacji służby zdrowia. Wiadomo już, że nie będzie Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego(KUZ). Rząd wznowił prace nad elektronicznym dowodem osobistym i rozważa połączenie go z kartą.
– Przepisy o KUZ zostały wyłączone z projektu nowelizacji ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia z powodu toczących się prac nad wdrożeniem elektronicznego dowodu osobistego – informuje DGP Krzysztof Bąk.
Komitet Rady Ministrów ds. Cyfryzacji zdecydował o rozszerzeniu nowych dowodów o warstwę elektroniczną, a minister spraw wewnętrznych i administracji wnioskował o umieszczenie na nich dodatkowej funkcjonalności – karty ubezpieczenia zdrowotnego. Przewiduje się, że rozpoczęcie produkcji nowych dowodów nastąpi już w pierwszym kwartale 2017 r.
Zdania ekspertów są w tej sprawie podzielone. Nowy pomysł chwali m.in. Krzysztof Nyczaj, ekspert ds. informatyzacji w ochronie zdrowia.
– Dodawanie kolejnego plastiku w postaci odrębnej KUZ nie ma sensu, ponieważ jest e-WUŚ, który służy do weryfikowania uprawnień pacjentów – przekonuje.
KUZ ma jednak też swoich zwolenników. Karta miała bowiem służyć także do potwierdzania wykonania danego świadczenia. Byłaby więc narzędziem kontroli nad płatnościami w ramach systemu NFZ. Mogłaby zapobiec wyłudzeniom zapłaty za świadczenia niezrealizowane. – KUZ to wcale nie był duży wydatek, a to rozwiązanie miało szanse być szybko wdrożone. W przeciwieństwie do elektronicznego dowodu osobistego, w który po prostu nie wierzę. Jego legenda ma już 10 lat – zauważa Andrzej Sośnierz, były dyrektor śląskiej kasy chorych, który chipową kartę pacjenta wprowadził w tym województwie już 14 lat temu. Jej wdrożenie na Śląsku pozwoliło ograniczyć w pierwszym okresie jej funkcjonowania wydatki na leki nawet o 30 proc. Dzięki karcie m.in. ujawniono nieprawidłowości przy refundacji leków.