Wysokie koszty absencji chorobowej pracowników są niekorzystne zarówno dla ubezpieczyciela, jak i dla pracodawców. Skuteczna medycyna pracy i pracodawcy zaangażowani w profilaktykę mogą pomóc tych kosztów uniknąć – podkreślali eksperci, którzy wzięli udział w debacie DGP „Zdrowy pracownik to zdrowa firma i gospodarka – rola profilaktyki w medycynie pracy”.
Profesor Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, wskazywała, że ZUS to nie tylko ubezpieczyciel, lecz także instytucja, która stawia na profilaktykę. W ubiegłym roku na ten cel przeznaczonych zostało prawie 140 mln zł.
Wszystko po to, by zwiększyć szanse pracownika na utrzymanie aktywności zawodowej. – Za ubiegły rok mamy wskaźnik na poziomie 56 proc., czyli 56 proc. osób, które były poddane tym wszystkim procesom, nie pobierało przez okres roku czy nawet dłużej zasiłku chorobowego czy świadczenia rehabilitacyjnego – podkreśliła prof. Uścińska.
Szefowa ZUS mówiła też o wysokich kosztach absencji i planach zakładu, by je precyzyjnie policzyć. – Jeżeli w okresie dwóch miesięcy absencja chorobowa osoby ubezpieczonej kosztowała 8 tys. zł, które pochodzą z funduszu chorobowego czy z wynagrodzenia pracodawcy, to warto wiedzieć też, ile ta choroba kosztowała z punktu widzenia kosztów wizyt u lekarza, leków refundowanych czy też pobytu w placówce X, Y – zaznaczyła.
Dlatego ZUS myśli o dodatkowym komponencie do platformy obsługującej e-zwolnienia lekarskie, tak by móc diagnozować pełne koszty.
Kluczowa pandemia, trzeba zadbać o pracujących
Profesor Jolanta Walusiak-Skorupa, dyrektor Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi zwróciła uwagę, że stan zdrowia Polaków po pandemii znacznie się pogorszył. – Z różnych powodów to się odbywało i myślę, że w najmniejszym stopniu akurat z tego powodu, że zawiesiliśmy badania okresowe – oceniła.
Z danych instytutu wynika, że badań okresowych jest zazwyczaj ok. 5,5 mln rocznie, a w latach 2021 i 2022 było ich tylko o milion mniej. Istotniejsze jest jednak, nie ile , lecz kto zniknął z systemu.
– W okresie pandemii na badania okresowe pacjenci częściowo przychodzili. To oczywiście nie było obowiązkiem, ale można było przyjść. W związku z tym, niestety, obawiam się, że z systemu uciekli nam przede wszystkim ci, którzy mieli, mówiąc kolokwialnie, zadaną pracę domową przez lekarza z poprzedniej wizyty, czyli skrócono im ważność badania, bo były problemy zdrowotne – wskazała.
Profesor Jolanta Walusiak-Skorupa odniosła się także do planów ZUS w zakresie szerszego analizowania kosztów związanych z chorobami pracowników. – Sam system badań profilaktycznych medycyny pracy to byłoby też znakomite źródło danych o zdrowiu pracowników.
Bo to, co trafia do ZUS, to są dane o zwolnieniach lekarskich. My z trochę innej strony oglądamy tego naszego pacjenta – zauważyła.
Z kolei Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-PIB gromadzi sprawozdania z zakresu zdrowia publicznego i interwencji zdrowia publicznego realizowanych przez jednostki samorządowe oraz niektóre instytucje centralne w Polsce.
– Niestety nie jest to krzepiąca wiedza, którą zyskujemy, mówiąc w ogóle o profilaktyce. Umieralność osób w wieku aktywności zawodowej obniża się w Polsce od 1991 r., ale nadal jest wyższa niż średnia Unii Europejskiej – wskazała dr Ewa Urban, kierownik Zakładu Promocji Zdrowia i Prewencji Chorób Przewlekłych w NIZP PZH-PIB.
– Musimy zadbać o tę grupę osób, która jest aktywna zawodowo po to, żeby jak najdłużej żyli w zdrowiu i jak najdłużej mogli podejmować pracę. Wydaje mi się, że jest to grupa zaniedbana, jeżeli chodzi o działania profilaktyczne podejmowane zarówno na szczeblu krajowym, jak i lokalnie – oceniła.
Wtórowała jej Dorota Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń. – Trzeba zadbać o populację pracującą. Sensem istnienia i początkiem ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce już od lat 90. jest właśnie dbałość o zdrowie pracownika – podkreśliła.
Jak mówiła, medycyna pracy jest dla profilaktyki chorób nieprawdopodobnie ważna. – Lekarz medycyny pracy to jeden z dwóch specjalistów do kontaktu z którym zobowiązuje nas prawo, ma szansę zobaczyć człowieka, kiedy on jeszcze czuje się i wydaje się zdrowy.
Niezwykle istotne jest połączenie tego spotkania z działaniami profilaktycznymi, ze skanem stanu zdrowia, z rozszerzeniem wizyty o przynajmniej szeroki wywiad lekarski i badania diagnostyczne, które pozwolą na sprawdzenie, czy nie ma nic niepokojącego w stanie zdrowia pracownika, i ewentualnie dalszą diagnostykę i leczenie – wskazała.
Dorota Fal zwróciła też uwagę na koszty tzw. prezenteizmu pracowniczego, czyli nieefektywnego sposobu pracy pracownika spowodowanego złym stanem zdrowia. – Dla przykładu podam dane policzone kilka lat temu dla POChP, czyli przewlekłej obturacyjnej choroby płuc: jej koszty bezpośrednie wynosiły 440 mln zł, a koszty pośrednie, ogromne w tym przypadku, ok. 6 mld zł. Główną składową tych kosztów były właśnie koszty prezenteizmu – wskazała.
Tracą firmy i gospodarka
Pracodawcy powinni dbać o dobro i zdrowie swoich pracowników, bo zdrowy pracownik to zdrowa firma – podkreślał natomiast Jacek Cieplak, wiceprezes zarządu Pracodawców RP. – W momencie gdy pracownik choruje, to pracodawca ponosi koszty związane nie tylko z samą chorobą i zwolnieniem lekarskim, lecz także koniecznością organizacji zastępstwa pracownika – argumentował.
To powód, dla którego Pracodawcy RP proponują, aby koszty zwolnienia lekarskiego nie były ponoszone przez pracodawców.
Jacek Cieplak zaznaczył przy tym, że pracodawcy realizują szereg bardzo ciekawych inicjatyw na rzecz poprawy bezpieczeństwa zdrowotnego pracowników. Liczne przykłady takich rozwiązań wymieniała Małgorzata Jagodzińska, HR Manager Polska w Adamed Pharma S.A.
– W naszej organizacji mamy szeroką ofertę benefitów z obszaru zdrowia, dopasowaną do różnych grup współpracowników. Ze względu na dużą świadomość w zakresie zdrowia zachęcamy naszych współpracowników do korzystania z bezpłatnych akcji profilaktycznych. Dlatego w Adamed od wielu lat w ramach ogólnofirmowego programu profilaktycznego „Zdrowie na 5” prowadzimy szereg akcji prozdrowotnych oraz edukacyjnych. Ich celem jest przede wszystkim inspirować i edukować naszych współpracowników, jak dbać o własne zdrowie. I właśnie dzięki takiemu podejściu budujemy zaangażowany, ale przede wszystkim zdrowy zespół – zaznaczyła.
Wszyscy paneliści podkreślali, że rośnie absencja pracowników z powodu chorób psychicznych i że potrzebna jest skuteczna profilaktyka w tym zakresie. Do tego obszaru odniosła się również Małgorzata Jagodzińska.
– Uważamy, że dbanie o zdrowe ciało i zdrowy umysł powinno iść w parze. Dlatego oprócz zaawansowanych działań profilaktycznych mamy także program „Mental health”. Każdy z naszych współpracowników może bezpłatnie skorzystać z porady psychologicznej – wskazała.
Doktor Magdalena Rycak, radca prawny w Rycak Kancelaria Prawa Pracy i HR, dyrektorka Instytutu Prawa Zatrudnienia i Work-Life Balance w Uczelni Łazarskiego, zwracała uwagę na potrzeby zmian legislacyjnych w zakresie profilaktyki chorób i medycyny pracy.
– Bardzo często pracodawcy narzekają na niedostosowanie przepisów dotyczących skierowań na profilaktyczne badania lekarskie pracowników do realiów, w których funkcjonują. Mamy w kodeksie pracy trzy rodzaje badań profilaktycznych: wstępne, okresowe i kontrolne. Okresowe badania lekarskie są wyznaczane w terminie określonym przez lekarza medycyny pracy. Natomiast kontrolne są przeprowadzane w przypadku niezdolności do pracy trwającej dłużej niż 30 dni, spowodowanej chorobą. Pracodawcy, w mojej opinii, nie mają skutecznych narzędzi prawnych, które pozwalałyby im reagować na bieżąco i interesować się w pełni stanem zdrowia swoich pracowników – stwierdziła.
Jak mówiła, pracodawca podejrzewający u pracownika np. chorobę psychiczną jest dziś właściwie bezradny.
___________________________________________________
Ile naprawdę kosztują nas zwolnienia lekarskie?
W ubiegłym roku Polacy spędzili na zwolnieniach lekarskich w sumie 240 mln dni, a zasiłki kosztowały ZUS i pracodawców blisko 27 mld zł. Zakład Ubezpieczeń Społecznych planuje wprowadzenie narzędzia, które policzy całkowite koszty absencji pracowników – zapowiada prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS.
W okresie pandemii byliśmy w sytuacji bardzo uprzywilejowanej, ponieważ 1 stycznia 2018 r. wprowadziliśmy elektroniczne zwolnienia. Okazało się, że to był nie tylko główny instrument pomiaru, ile osób choruje, na co i jakie to są koszty, lecz także było to pierwsze źródło informacji do zarządzania państwem, bo widzieliśmy, w jakich branżach, w jakich zawodach te osoby chorują. Dobre reformy, które wprowadzamy na rzecz zarządzania chorobą, okazały się bardzo przydatnym instrumentem do podejmowania ważnych decyzji społeczno-gospodarczych w państwie. Elektroniczne zaświadczenia o czasowej niezdolności do pracy są kluczowym elementem, żeby liczyć koszty pośrednie choroby, określać poziom absencji chorobowej, także z punktu widzenia pracodawcy, instytucji ubezpieczeniowej i samych też obywateli.
Statystycznie w Polsce wydajemy od 1,7 do 2 mln zaświadczeń o niezdolności do pracy miesięcznie. Przed pandemią przeciętna miesięczna wynosiła 1,8–1,9 mln, natomiast od połowy marca 2020 r. zaczęliśmy notować wysoki wzrost zachorowań. Na koniec tego miesiąca było to już 3,3 mln zwolnień. Ta sytuacja utrzymywała się przez kolejne pół roku.
Ubiegły rok był trochę lepszy w stosunku do tych dwóch lat pandemicznych, tzn. ta absencja wróciła do normy. Mówimy o 240 mln dni absencji chorobowej, a więc mniej niż w 2021 r., ale to jeszcze i tak stosunkowo wysoki poziom zachorowań.
Koszt absencji chorobowej w ubiegłym roku to 26,9 mld zł. To są wysokie koszty, ale musimy pamiętać o dwupodmiotowej odpowiedzialności finansowej – do 33. dnia zwolnienia jest to odpowiedzialność pracodawców, potem wchodzi zasiłek. W ubiegłym roku jednak udział pracodawców w tych kosztach wynosił 10,8 mld i był większy w stosunku do roku poprzedniego. To oznacza, że w większym stopniu niż w okresie pandemii ta absencja zatrzymuje się teraz na poziomie do 33 dni, a w okresie pandemii zdecydowanie przekraczała 33 dni i rozpoczynało się korzystanie ubezpieczonych z zasiłku chorobowego finansowanego z funduszu chorobowego.
To było bardzo trudne doświadczenie wprowadzić w Polsce odejście od papieru do elektronicznego wydawania zaświadczeń. Mamy prawie 160 tys. lekarzy, którzy otrzymują uprawnienia, żeby orzekać, i ta niechęć środowiska była najwyższego stopnia. ZUS wykonał tu gigantyczną pracę. 1 grudnia 2018 r. tylko 70 proc. lekarzy orzekało, stopniowo to się przyjęło, przy naszym aktywnym udziale. Ten postęp jest doceniany w Unii Europejskiej, bo optymalizuje koszty i ułatwia dostęp do informacji. Zazdroszczą nam choćby Niemcy, ponieważ oni mają nadal dualny system.
___________________________________________________
Profilaktyka w ofercie ubezpieczycieli
Profilaktyka, która stała się częścią programów ubezpieczeniowych, jest w tej chwili bardzo ważnym zagadnieniem dla ubezpieczycieli – ocenia Dorota M. Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.
– Ubezpieczyciele realizują programy promocji zdrowia i zalecenia zdrowia publicznego. To model opieki zdrowotnej efektywnej, czyli: profilaktyka, badania, diagnostyka, szybki dostęp do leczenia na poziomie ambulatoryjnym. Hospitalizacja w ramach prywatnych ubezpieczeń jest rozwijającą się, ale wciąż niewielką częścią naszej działalności. Warto zwrócić jednak uwagę na to, że każde działanie, które sprawia, że ubezpieczony nie skorzysta z publicznej opieki zdrowotnej, bo albo został przyjęty przez prywatnego lekarza w ramach ubezpieczenia, albo co lepiej – jest zdrowy, dzięki wdrożeniu zasad zdrowego życia i profilaktyce chorób – to jest działanie, które odciąża publiczny system opieki zdrowotnej. To znaczy, że zostawiamy miejsce tym, którzy potrzebują pomocy. Wiadomo, że w publicznej opiece zdrowotnej zmagamy się od lat z problemem niedoboru finansowego i kadrowego. Poza tym w ubezpieczeniach zdrowotnych najczęściej mamy do czynienia z inwestowaniem w zdrowie populacji pracującej. Jest to inwestycja, ponieważ zdrowi pracownicy oznaczają, że wyprodukujemy więcej PKB oraz że pojawi się więcej składek na NFZ i ZUS, więcej wpływów z podatków zarówno bezpośrednich, jak i pośrednich.
– Profilaktyka, która stała się częścią programów ubezpieczeniowych, jest w tej chwili bardzo ważnym zagadnieniem dla ubezpieczycieli i jest realizowana z dużym powodzeniem. Dzieje się tak również dzięki pracodawcom, naszym klientom. Tu jest absolutna wspólnota interesów. Zarówno pracodawcom, jak i ubezpieczycielom zależy na tym, aby społeczeństwo było zdrowsze. Plusem jest to, że klienci objęci ubezpieczeniem zdrowotnym nie tylko mogą zdrowiej żyć, ale też częściej poddają się badaniom.
– Warto rozwiać mit tych ogromnych pieniędzy. Kiedy spojrzymy na nie z perspektywy europejskiej, to okazuje się, że te pieniądze nie są takie ogromne. Polska wciąż znajduje się na końcu wśród krajów OECD pod względem kwoty przeznaczonej na zdrowie w przeliczeniu na mieszkańca. Jesteśmy głęboko poniżej średniej unijnej także w zakresie procenta PKB przeznaczanego na opiekę zdrowotną.
– Warto zauważyć, że Ministerstwo Zdrowia i ZUS to nie powinny być dwie różne „kieszenie,” jak to ma miejsce w naszym systemie. Budżet opieki zdrowotnej w Polsce finansuje „brak zdrowia” – ponad 90 proc. środków przeznaczanych jest na leczenie, a nie na utrzymywanie pacjentów w zdrowiu. Jest on zupełnie niezależny od budżetu ZUS. A mówimy właściwie o tych samych kosztach choroby, z jednej strony finansowania leczenia, z drugiej wypłaty zasiłków chorobowych. Niezdolność do pracy niezależnie od materialnych i niematerialnych kosztów indywidualnych bardzo dużo kosztuje nas jako całe społeczeństwo.