Nowe standardy kształcenia oraz dodatkowy egzamin kończący – te dwa warunki miały towarzyszyć szerokiemu otwieraniu kierunków medycznych. Na razie zostają jednak na papierze.
W grudniu 2022 r. powstało rozporządzenie wprowadzające m.in. dodatkowy wystandaryzowany egzamin (OSCE), który miał sprawdzać praktyczną wiedzę studentów kończących kierunek lekarski. Był planowany jako dodatkowe zabezpieczenie obok LEK (egzaminu kończącego studia medyczne), że absolwenci są gotowi na przyjmowanie pacjentów. Miał, bo sprawa utknęła. – MEiN ma wątpliwości co do podnoszenia wymogów egzaminacyjnych – mówi nam osoba zaangażowana w tworzenie nowych zasad. Resort nie odpowiedział na nasze pytania.
Skąd się w ogóle wziął pomysł OSCE? Jakość LEK-u jako jedynej weryfikacji jest źle oceniana. 70 proc. pytań jest jawnych, nie można tego egzaminu uznać za skuteczne sprawdzenie wiedzy – alarmują eksperci. – Końcowy egzamin ma poważne mankamenty. Jeśli różnicowałby poziom wiedzy studentów, to owszem, byłby jakimś wyznacznikiem. Dziś niestety tak nie jest. Pytania są znane. W efekcie większość studentów uzyskuje bardzo dobre wyniki w LEK-u – mówił DGP prof. Marcin Gruchała, przewodniczący rektorów uczelni medycznych. Jawność, o którą apelowali młodzi lekarze, została wprowadzona za czasów ministra Łukasza Szumowskiego. Miałoby to sens, jak mówi DGP Jakub Kosikowski z Naczelnej Izby Lekarskiej, gdyby zwiększyć bazę pytań do 20–30 tys., tak też pierwotnie zakładano. NIL w piśmie z początku kwietnia napisała, że „egzaminy te nie sprawdzają ani wiedzy zdających, ani też nie pozwalają na weryfikację jakości kształcenia”. Jak wynika z naszych informacji, MZ jest za tym, by chociaż zwiększyć pulę niejawnych pytań.
Lekarskie dla każdego
Dekadę temu studia na kierunkach lekarskich rozpoczynało 2,9 tys. studentów na 13 uczelniach. W tym roku akademickim 5,5 tys. w murach 22 szkół. Z informacji nadesłanych przez MEiN wynika, że obecnie kierunek lekarski jest prowadzony na 12 uczelniach niemedycznych. Co więcej, w resorcie jest procedowanych kolejnych 10 wniosków uczelni o pozwolenie na utworzenie jednolitych studiów magisterskich o profilu ogólnoakademickim na kierunku lekarskim. Tylko w 2022 r. takie prawo otrzymało pięć uczelni. To Katolicki Uniwersytet Lubelski, Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy w Częstochowie, Akademia Mazowiecka w Płocku, Akademia Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych w Elblągu oraz Akademia Kaliska. W 2023 r.: Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach i Akademia Nauk Stosowanych w Poznaniu.
To sytuacja nowa na krajowym rynku edukacyjnym, bo jeszcze kilka lat temu kształceniem lekarzy zajmowały się wyłącznie uniwersytety medyczne i działające przy nich Collegium Medicum. Dane resortu edukacji pokazują, że zmiany rozpoczęły się w roku akademickim 2015/2016. Pierwszą uczelnią niemedyczną z kierunkiem lekarskim był Uniwersytet Zielonogórski. Rok później dołączyła do niego Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Od roku 2017/2018 jednostek kształcących lekarzy zaczęło szybko przybywać. W gronie niemedycznych uczelni z takimi uprawnieniami znalazły się też: Uczelnia Łazarskiego w Warszawie, Uniwersytet Opolski, Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny w Radomiu. Rok później dołączyła Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach (obecnie Akademia Śląska w Katowicach).
Selekcja
Dyskusja budzi od dawna emocje, bo z jednej strony brakuje medyków i pielęgniarek, z drugiej wątpliwości budzi jakość nauczania. Minister edukacji Przemysław Czarnek uważa jednak, że potrzeba nam do 60 tys. lekarzy od razu, „w związku z tym wszyscy, którzy mają warunki, chęci i możliwości kształcenia, powinni to robić”. Jego zdaniem to standardy i egzaminy mają decydować o tym, kto zostanie lekarzem, a nie grono ludzi, które stara się hermetyzować ten zawód, nie mając na względzie dobra społeczeństwa. Do braku zmiany standardów nie nawiązywał. – Nic tak dobrze nie robi na każdej płaszczyźnie życia społecznego, gospodarczego, zawodowego jak zdrowa konkurencja – podkreślił Czarnek.
Spytaliśmy uczelnie, które stawiają pierwsze kroki w kształceniu przyszłych lekarzy, jakie przyjęły kryteria selekcji najlepszych kandydatów. – W przypadku lekarskiego pod uwagę są brane wyniki maturalne z biologii i jednego przedmiotu dodatkowego: chemii, fizyki lub matematyki. Jeśli chodzi o pozostałe, nie wymagamy od kandydatów dostarczenia wyników matur z konkretnych przedmiotów – mówi DGP Norbert Palusiński z Wyższej Szkoły Technicznej w Katowicach (Akademii Śląskiej). – Nie mamy przyjętego kryterium co do minimalnego wyniku matur. Każde zgłoszenie traktujemy indywidualnie. – Na kierunek lekarski można przystępować do rekrutacji, jeżeli na poziomie rozszerzonym kandydat otrzymał min. 30 proc. pkt z każdego przedmiotu branego pod uwagę w postępowaniu kwalifikacyjnym – opisuje z kolei Marek Makowski, rzecznik Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie.
W Krakowskiej Akademii im. Modrzewskiego przy przyjęciu na studia w tym roku były brane pod uwagę dwa przedmioty maturalne spośród takich jak: biologia, chemia, fizyka, matematyka. Kandydat musiał dostać min. 30 proc. z rozszerzenia i 60 proc. z podstawy.
Dla porównania na UJ były to: biologia, chemia i matematyka lub fizyka na poziomie rozszerzonym. Warunkiem formalnym przyjęcia na studia było uzyskanie wyniku min. 60 proc. z biologii i chemii w rozszerzeniu oraz min. 40 proc. z matematyki lub fizyki na poziomie rozszerzonym.
Także w przypadku WUM pod uwagę są brane trzy przedmioty: biologia (rozszerzona), chemia (rozszerzona) oraz fizyka (rozszerzona) lub matematyka. Ta ostatnia rozszerzona lub na poziomie podstawowym – wówczas jednak przelicznik procentowy jest niższy i wynosi 0,7 pkt za 1 proc. ©℗