Projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa nie przewiduje racjonalnych rozwiązań, traktuje pacjenta jako koszt i niepotrzebny balast, jest szkodliwy i prace nad nim powinny być zaniechane – mówili uczestnicy piątkowej debaty "Jak poprawić reformę szpitali?".
Projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa w Polsce zakłada m.in. utworzenie systemu nadzoru nad procesami naprawczo-rozwojowymi podmiotów szpitalnych przez powołanie Agencji Rozwoju Szpitali (ARS), która będzie odpowiedzialna m.in. za inicjowanie, wspieranie i monitorowanie tych procesów. 9 maja resort zdrowia poinformował, że projekt ustawy został poprawiony po trwających cały styczeń konsultacjach publicznych, podczas których zgłoszono ok. 2 tys. uwag.
Tomasz Kopiec z Polskiej Federacji Szpitali i dyrektor naczelny Wielospecjalistycznego Szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim zwrócił uwagę, że minister zdrowia Adam Niedzielski "w ostatnim czasie postanowił zmienić ustawę", ale tego, w jakim zakresie ona będzie funkcjonować, jeszcze nie wiadomo.
Propozycje nie oddają ducha potrzeb
"Dobrze, że minister wsłuchał się w głosy praktyków i dyrektorów szpitali, którzy od grudnia akcentowali, że propozycje, które zawiera ustawa, niespecjalnie oddają ducha potrzeb. Choć kierunek jest jak najbardziej właściwy – aby restrukturyzować, reformować lecznictwo stacjonarne" – zauważył.
Jego zdaniem w projektowanej reformie szpitalnictwa nie ma mowy o relacjach szpitali z podstawową opieką zdrowotną (POZ) czy ambulatoryjną opieką specjalistyczną (AOS).
"To są bardzo istotne elementy systemu ochrony zdrowia, a dość mocno pominięte w budowaniu profilu opieki koordynowanej, którą musimy realizować wobec pacjenta. Dzisiaj musimy myśleć o całości budowania odpowiedzialności przez system opieki nad pacjentem, a nie wyłączać jeden z elementów i wskazywać: winni są dyrektorzy" – stwierdził Kopiec.
Szpitale powiatowe a NFZ
Jego zdaniem istotą jest mapa potrzeb zdrowotnych pacjentów. "Odpowiedzmy po prostu na potrzeby pacjentów, aby nie musieli wyjeżdżać z powiatów i gmin np. po świadczenia onkologiczne" – powiedział. Podkreślił, że nie powinno się tworzyć przepisów, które ograniczają wykonywanie świadczeń zdrowotnych, ale będą wspierać szpitale w tym zakresie i w dostępności świadczeń dla pacjentów.
"Szpitale powiatowe – które często są liderami jeśli chodzi o ochronę zdrowia w powiatach, w których nie ma szpitali konkurencyjnych – aby móc realizować zadania, które powierza im NFZ, muszą często przepłacać za specjalistów. W aglomeracjach miejskich konkurencyjność jest dużo większa, nabór kadry obywa się w sposób bardziej dynamiczny. Zatem dzisiaj (...) problem znajduje się w dialogu między szpitalami powiatowymi, których jest najwięcej w Polsce, a NFZ. Tutaj samo wywieranie presji związanej z restrukturyzacją, wskazywanie, że szpitale są za to odpowiedzialne, nie do końca oddaje charakter zmian, jakie należałoby przeprowadzić" – powiedział Kopiec.
Z opinią, że trzeba przebudować cały system, a nie skupiać się na jego części, np. na szpitalach powiatowych, zgodził się Rudolf Borusiewicz, dyrektor Biura Związku Powiatów Polskich. "Bo pierwszy głos to było: powiatowi nieudacznicy – czyli dyrektor itd. To tam się źle dzieje" – zauważył. "Krytykowaliśmy projekt, bo on (...) nie przewidywał żadnych rozwiązań, które byłyby racjonalne" – stwierdził.
Niepotrzebna Agencji Rozwoju Szpitali?
"Sama koncepcja powołania Agencji Rozwoju Szpitali – dlaczego tego, czym ma się ona zająć, nie mogą robić aktualne instytucje? Cały projekt ma tyle niedopowiedzeń, że pozostawił olbrzymi margines do uznaniowości" – podkreślił.
Dorota Korycińska, reprezentująca Ogólnopolską Federację Onkologiczną i Radę Organizacji Pacjentów przy Ministrze Zdrowia, zwróciła uwagę, że ostatecznym beneficjentem każdej zmiany projektowanej w systemie zdrowia jest pacjent. "Ten, który płaci podatki" – podkreśliła.
"Dlatego mamy podstawowe kryterium, może to mało elegancko zabrzmi, ale polega na tym: co pacjent z tego będzie miał?" – powiedziała.
"Przyglądaliśmy się tej ustawie (...) i w tej ustawie pacjentów nie ma. Nie ma tam nic, co by określało nawet minimalne korzyści dla pacjentów. (...) Mówi się o inwestycji w pacjenta, w zdrowie. I ta ustawa pokazuje, że absolutnie w pacjenta się właśnie nie inwestuje. Nie ma podejścia, że dobra inwestycja w pacjenta przyniesie kiedyś korzyści. Ta ustawa mówi o tym, że pacjent jest kosztem, niepotrzebnym balastem. Ponieważ ustawa za jedyne kryterium przyjmuje kryterium ekonomiczne jest antypacjencka, nieprzyszłościowa i pozbawiająca pacjentów prawa do leczenia i badań" – zaakcentowała Korycińska.
Pieniądze na pacjentów, nie na instytucje
Także prezes Izby Gospodarczej "Farmacja Polska" Irena Rej podkreśliła, że widzi w projekcie ustawy zagrożenia.
"Ustawa ta powinna być ustawą zaniechaną, nie może się ukazać, bo jest szkodliwa dla wszystkich, ale przede wszystkim jest szkodliwa dla pacjentów. To jest najważniejsze przesłanie, które rząd powinien wziąć pod uwagę, ponieważ zdrowie jest wartością, której nie możemy negować. (...) Dbanie o zdrowie jest obowiązkiem każdego z nas, przede wszystkim rządu, który dysponuje naszymi pieniędzmi" – powiedziała Rej. "Mamy więc prawo żądać, by te pieniądze były wykorzystane na rzecz pacjentów, a nie na powoływanie kolejnych agencji" – stwierdziła. (PAP)
Autorka: Agata Zbieg