We Włoszech rośnie liczba zakażeń koronawirusem, co według ekspertów zapowiada nadejście kolejnej fali lub potwierdza, że już się zaczęła. Będzie ona, zapewniają, ograniczona. We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 62 tys. nowych zakażeń i 62 zgonach na Covid-19.
Niespełna tydzień po zniesieniu większości restrykcji antypandemicznych we Włoszech trwa dyskusja specjalistów, którzy próbują ustalić, na jakim etapie znajduje się pandemia. Dominują głosy, że kolejnej fali wirusa należy spodziewać się w lipcu, ale nie trzeba się nadmiernie obawiać, lecz monitorować sytuację.
Komentując obecny etap, wirusolog Fabrizio Pregliasco powiedział w radiu RAI: „Jesteśmy w połowie drogi, szczyt zakażeń będzie pod koniec lipca”. Jego zdaniem maseczkę należy dalej nosić w zatłoczonych miejscach, także na plaży, a zwłaszcza przy wejściu na nią.
Według włoskich ekspertów koronawirus staje się endemiczny, a zatem będzie okresowo powracał i już nie z taką siłą, z jaką wcześniej uderzał. To będą bardziej ograniczone i mniej niebezpieczne fale zakażeń, także ze względu na wysoki, 90-procentowy poziom wyszczepienia w kraju - zapewniają.
Wiceminister zdrowia Pierpaolo Sileri stwierdził: „Przypadki Covid-19 wzrosną na pewno i będziemy mieli też następne fale, nie tylko tę w lecie, ale i sezonowe epidemie”. Zawsze, dodał, będą one bardziej ograniczone, jeśli chodzi o liczby i poważne objawy.
W dniach wzrostu zakażeń trwa też dyskusja na temat możliwości zniesienia izolacji domowej dla osób z pozytywnym wynikiem testu.
“Jeśli celem jest koegzystencja z wirusem, to musimy nauczyć się też koegzystencji z zakażonymi” - ocenił drugi wiceminister zdrowia Andrea Costa. Nie wszyscy jednak podzielają jego opinię.
Są też głosy, że należy skoncentrować się teraz na nowej wersji szczepionki przeciwko wariantom koronawirusa, bo obecny subwariant Omikrona jest w stanie „ominąć” przeciwciała z preparatów, także z czwartej dawki.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)