Komisja Europejska przyznaje, że w związku z presją państw Europy Środkowej zaczęła mocniej negocjować z koncernem możliwość przesunięcia dostaw szczepionek przeciw COVID-19 na rok 2024.
Komisja Europejska przyznaje, że w związku z presją państw Europy Środkowej zaczęła mocniej negocjować z koncernem możliwość przesunięcia dostaw szczepionek przeciw COVID-19 na rok 2024.
Chodzi o problem nadmiarowych preparatów, które mimo braku zapotrzebowania miałyby być dostarczane do państw członkowskich (mowa o dziesiątkach milionów dawek, których nie ma szans wykorzystać w tym roku). To efekt zawartej w trakcie pandemii umowy z Pfizerem. Dyskusję zapoczątkowała Polska, która na razie jako jedyna oficjalnie odmówiła przyjmowania dostaw i płacenia za nie. Kilkanaście dni temu odbyło się w tej sprawie wirtualne spotkanie polskiego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego z jego odpowiednikami z innych państw unijnych. Udział wzięło niemal 20 państw. Część chciała jedynie posłuchać, jaką strategię przyjęła Polska i jakie może to przynieść efekty.
– Mówią, że czekają na ostateczne rozstrzygnięcie, bo nasza sprawa może być precedensem – mówi w rozmowie z DGP jedna z zaangażowanych w sprawę osób. Inni, przede wszystkim z regionu Europy Środkowo-Wschodniej, chcą się przyłączyć do wspólnego apelu w tej sprawie. – Zależy im na mocnej presji na Komisję. Chcą, żeby w tej sytuacji wzięła ona także na siebie zakup szczepionki, jeżeli nie chce renegocjować – mówi nasz rozmówca. Do końca tego tygodnia polskie Ministerstwo Zdrowia ma zaproponować, jak będzie wyglądał dokument. Wtedy też okaże się, kto go podpisze. Wstępnie zainteresowanie wspólnym działaniem – w tym wystosowaniem apelu do KE – ogłosiły m.in. Słowenia, Chorwacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowacja, Rumunia czy Bułgaria. Niechęć wykazują Czesi. Już wcześniej na pytanie DGP, jaki mają stosunek do kwestii nadmiarowych szczepionek, odpowiadały, że umowa miała gwarantować szybkość i skuteczność dostaw, a nie możliwość odstąpienia od niej. Słowacja czy państwa bałtyckie zachęcone działaniem Polski zwróciły się też same do Komisji Europejskiej z prośbą o rozwiązanie problemu.
Temat jest także podejmowany w kuluarach podczas Światowego Zgromadzenia Zdrowia w Genewie. – Widzimy coraz większe zainteresowanie kwestią uelastycznienia kontraktów szczepionkowych. Kolejne państwa zgłaszają w rozmowach z nami, że umowy powinny być renegocjowane i tematem tym jak najszybciej powinna zająć się KE. Widzimy też, że ona zaczyna podejmować pierwsze kroki w tej sprawie. Na razie jednak są nazbyt nieśmiałe i ostrożne – mówi DGP przebywający w Genewie Adam Niedzielski, minister zdrowia. I dodaje: – Oczekujemy dalej idących działań.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że negocjacje z firmą prowadzi Francja. Na pytanie DGP francuskie ministerstwo zdrowia odpowiada, że liczy na to, że rozmowy toczące się „między Komisją Europejską a państwami członkowskimi doprowadzą do dostosowania umów do obecnej sytuacji, w której doszło do spadku zapotrzebowania na szczepionki”. Zarazem jednak informuje DGP, że faktycznie zamówienia przewyższają liczbę ludności. Francja czeka na 100 mln dawek od firmy Pfizer-BioNTech w okresie od czerwca 2022 r. do czerwca 2023 r., kolejnych 16 mln Moderny do końca 2022 r., ale także ponad 3 mln od Novavaxu od maja 2022 do lipca 2022 r. Francja zamówiła także szczepionki Sanofi, oczekujące na wydanie pozwolenia na dopuszczenie do obrotu (szacuje się, że nastąpi to latem 2022 r.).
Francuzi przyznają, że już wcześniej oddali 70 mln dawek w ramach realizowanego pod egidą ONZ mechanizmu przekazywania szczepionek potrzebującym państwom. Spodziewają się, że oddadzą także część dawek z puli, na którą teraz czekają. Reszta będzie wykorzystana do szczepień we Francji, bo Paryż – jak informuje biuro prasowe francuskiego ministerstwa zdrowia – „w pełni uczestniczy w realizacji zobowiązania WHO do zaszczepienia 70 proc. ludności świata”.
Z problemem zbyt dużej liczby dawek w stosunku do liczby ludności mierzą się także inne państwa. Na Słowację ma trafić 7,3 mln dawek, w tym od Pfizera 5,6 mln preparatów za ok. 109 mln euro. To niemal tyle, co cała populacja (do tej pory zaszczepiło się tu 45 proc. obywateli). W Polsce również mieliśmy zaplanowane dostawy w wysokości 67 mln zł od samego Pfizera do I kw. 2023 r. – dla porównania: do tej pory wykorzystaliśmy ok. 55 mln dawek.
Według portalu Politico KE podjęła negocjacje w sprawie rozłożenia dostaw szczepionek nawet do 2024 r., by lepiej dostosować podaż do popytu. Rozmowy, jak pisali dziennikarze Politco, prowadzone są w związku ze skargami wielu krajów UE, które twierdzą, że obowiązujące umowy zobowiązują je do zakupu zbyt dużej liczby dawek szczepionek, w czasie gdy kampanie szczepień ustabilizowały się, a sytuacja pandemiczna się poprawiła. Kraje Europy Wschodniej twierdzą również, że zakupy te powodują napięcia finansowe, zwłaszcza gdy napływ uchodźców z Ukrainy wywiera presję na budżety. To kolejne ustępstwo ze strony Brukseli. Wcześniej ogłosiła, że zmieniła harmonogram dostaw szczepionek Pfizera na jesień i zimę, kiedy najprawdopodobniej będą one bardziej potrzebne ze względu na przewidywany sezonowy wzrost zachorowań. Teraz zaczęła mówić o odleglejszych datach. Toczą się także rozmowy z Moderną. Mówi się też o utworzeniu scentralizowanego unijnego magazynu szczepionek, który odciążyłby magazyny państw członkowskich. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama