Nie każda informacja o aptece, która została umieszczona w lokalnym czasopiśmie, narusza zakaz reklamy ustanowiony w prawie farmaceutycznym.

Nie można też dowolnie przypisywać stronie tego, że zleciła redakcji przygotowanie artykułu prasowego tylko z tego powodu, że przedsiębiorca zna redaktora naczelnego pisma. Orzekł tak Naczelny Sąd Administracyjny, który w sprawie opowiedział się za uchyleniem wyroku sądu pierwszej instancji oraz nałożonej przez organy inspekcji farmaceutycznej decyzji administracyjnej. Niedawno opublikowano uzasadnienie orzeczenia.
W 2016 r. wojewódzki inspektor farmaceutyczny nałożył na przedsiębiorcę karę w wysokości 10 tys. zł. Utrzymał ją następnie w mocy główny inspektor farmaceutyczny. Powodem było naruszenie prawa farmaceutycznego i niedozwolona reklama apteki. Polegało ono na zamieszczeniu w lokalnym czasopiśmie paska reklamowego z nazwą apteki, jej adresem oraz symbolicznym kielichem Higiei, zwyczajowo kojarzonym z placówkami związanymi z ochroną zdrowia. Dodatkowo w tym samym czasopiśmie ukazały się dwie notatki prasowe ilustrowane zdjęciami apteki. Jedna z nich została opublikowana tuż po otwarciu placówki, druga była artykułem „Z wizytą w Aptece [...]”. W obu przypadkach w tytule padła konkretna nazwa.
‒ Organ uznał, że czas publikacji artykułów, ich treść oraz forma noszą cechy przemyślanej strategii marketingowej, nie zaś rzetelnej praktyki dziennikarskiej. Pierwszy z artykułów pojawił się bowiem dokładnie tydzień po otwarciu apteki, następny artykuł jest bardziej rozbudowany i skupia się na poinformowaniu o dostępnym asortymencie oraz metodzie radzenia sobie z niedostępnością produktów leczniczych na rynku, a zatem informuje o cechach wyróżniających ją na tle konkurencji ‒ wskazano w uzasadnieniu decyzji.
Przedsiębiorca zaskarżył decyzję do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Argumentował, że informacje zawarte na pasku reklamowym nie wykraczają poza te, które można publikować na podstawie art. 94a prawa farmaceutycznego (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1977). Podkreślał również, że nie zlecał przygotowania artykułów, co potwierdził redaktor naczelny lokalnego czasopisma. WSA nie dał jednak wiary tym tłumaczeniom. Główną okolicznością obciążającą, na którą zwracał uwagę, był fakt, że redaktor naczelny i przedsiębiorca znali się na gruncie prywatnym, łączyły ich też relacje biznesowe (obaj byli członkami Klubu Biznesu). Sąd podkreślił, że z tego powodu brak związku przyczynowego jest mało prawdopodobny.
‒ Nie sposób bowiem uznać, że redaktor ten samodzielnie zainicjowałby działania reklamowe na rzecz skarżącego, w szczególności jeśli zważy się na okoliczność, iż nieautoryzowanie treści przeznaczonych do publikacji oraz prowadzenie przez dziennikarza ukrytej działalności reklamowej to zachowania zakazane, zagrożone karą grzywny lub ograniczenia wolności ‒ czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Z orzeczeniem WSA całkowicie nie zgodził się jednak Naczelny Sąd Administracyjny. Po pierwsze zauważył, że informacje zawarte na pasku reklamowym rzeczywiście nie wykraczały poza zakres dozwolony przez przepisy ‒ a więc lokalizację, nazwę i godziny otwarcia apteki. Stwierdził więc, że nie ma podstaw, by karać za takie działanie przedsiębiorcę, a tezę sądu I instancji uznał za „dowolną”. Po drugie NSA po ponownym zbadaniu sprawy podkreślił też, że nie ma dowodów na zlecenie publikacji artykułów, a teza ta „została oparta na daleko idących wnioskach i domniemaniach, które w żadnym stopniu ani też zakresie nie znajdują żadnego potwierdzenia w materiałach dowodowych znajdujących się w aktach sprawy”. Zbieżność czasowa i relacje towarzysko-biznesowe to za mało, by przypisać stronom tak poważne zarzuty. Z tego powodu NSA uchylił wyrok oraz decyzję administracyjną, na podstawie której ukarano przedsiębiorcę. Orzeczenie jest prawomocne.

orzecznictwo

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 23 lutego 2022 r., sygn. akt II GSK 1343/18www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia