Aby lekarz mógł w postępowaniu dyscyplinarnym skorzystać z dobrowolnego poddania się karze, musi być zgoda pokrzywdzonego pacjenta; gdy jej nie ma, sprawa musi trafić do sądu lekarskiego, który zadecyduje o winie i karze.

Arnold Z. prowadził gabinet stomatologiczny, w którym wykonywał także usługi ortodontyczne. U jednej z pacjentek przeprowadzał zabiegi związane z poprawą zgryzu. Choć lekarz zalecał usunięcie dwóch zębów, pacjentka nie zgodziła się na to. Zdecydował więc, aby leczenie ortodontyczne przeprowadzić w formie nieinwazyjnej – poprzez naciągnięcie niektórych zębów za pomocą aparatu ortodontycznego. Pacjentka wyraziła na to zgodę. Jednak zabiegi okazały się nieskuteczne, a w dodatku spowodowały pogorszenie stanu zdrowia, wobec czego kobieta musiała poddać się wielomiesięcznemu leczeniu, odwracającemu skutki błędów wcześniejszej terapii.
Wobec lekarza wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Czując, że stoi na straconej pozycji, zdecydował się on zawnioskować o dobrowolne poddanie się karze. Możliwość taką przewiduje art. 387 par. 1 k.p.k., stosowany w postępowaniu w sprawie odpowiedzialności zawodowej lekarzy. Zgodnie z tym przepisem do chwili zakończenia pierwszego przesłuchania wszystkich oskarżonych na rozprawie głównej, oskarżony – któremu zarzucono przestępstwo zagrożone karą nieprzekraczającą 15 lat pozbawienia wolności – może złożyć wniosek o wydanie wyroku skazującego i wymierzenie mu określonej kary bez przeprowadzania postępowania dowodowego.
Na ten wniosek pozytywnie odpowiedział rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Lekarz zaproponował dla siebie karę nagany. Niestety takie rozstrzygnięcie nie doszło do skutku, gdyż zdecydowanie sprzeciwiła się pokrzywdzona pacjentka. Obwiniony stomatolog stanął więc przed sądem lekarskim, a proces potoczył się zupełnie nie po jego myśli. Wprawdzie Okręgowy Sąd Lekarski orzekł w I instancji tylko karę nagany (zgodną zresztą z wnioskiem obwinionego), to w wyniku apelacji pokrzywdzonej Naczelny Sąd Lekarski znacząco ją zaostrzył, zawieszając lekarzowi prawo do wykonywania czynności ortodontycznych na rok. Kasację złożyła obrona, którą jednak oddalił Sąd Najwyższy.
Zdaniem SN w procesie ustalono niewątpliwie, że stomatolog popełnił błędy lekarskie i prowadził terapię w nieprawidłowy sposób, co zaważyło na rozstrzygnięciu. Z kolei przyznanie się do winy i wniosek o dobrowolne poddanie się karze tak naprawdę nie miał większego znaczenia procesowego. – Sam wniosek i nawet wyrażenie zgody na poddanie się karze przez oskarżyciela publicznego to nie wszystko. Aby sfinalizować tę swoistą umowę procesową, potrzebna jest jeszcze zgoda pokrzywdzonego. Tu zaś zgody pacjentki nie tylko nie było, ale dążyła ona ewidentnie do wszczęcia postępowania przed sądem lekarskim – powiedział sędzia Włodzimierz Wróbel.
ORZECZNICTWO
Postanowienie Sądu Najwyższego z 9 listopada 2021 r., sygn. I KK 189/20. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia