Oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży są przepełnione, większość odsyła pacjentów do domów – wynika z naszych ustaleń.
Od lat nie dysponujemy wolnymi miejscami – mówi Małgorzata Pruchnik -Surówka, kierowniczka psychiatrii dziecięcej w Łańcucie, gdzie miejsc jest 24, a pacjentów od 35 do 40. Sonda DGP wśród dziennych oddziałów psychiatrycznych pokazuje zapaść.
Zapytaliśmy placówki w Warszawie, Toruniu, Krakowie, Gdańsku, Lublinie, ilu mogą przyjąć pacjentów. Odpowiedź była jedna: żadnego. Większość ośrodków jest obłożona ponad stan (np. szpital w Józefowie leczy okresowo do 50 osób, a miejsc ma 22). Odmawiają, mimo że codziennie zgłasza się po kilkoro pacjentów potrzebujących pomocy. Główne powody to myśli lub próby samobójcze. Jak pisaliśmy w DGP, tylko w trzech kwartałach tego roku na swoje życie próbowało się targnąć ponad 1 tys. dzieci do 18. roku życia – to więcej niż w 2020 r. i w przedpandemicznym 2019 r. Rośnie także liczba skutecznych prób. Do września 92 zakończyły się śmiercią.
– Konieczność odroczenia przyjęcia stanowi bezpośrednie zagrożenie życia, powoduje frustrację lekarzy, dylematy etyczne oraz obawy o konsekwencje prawne – alarmuje dr n. med. Mirosław Dąbkowski, psychiatra z Torunia. Wymusza to też szybsze wypisywanie chorych, nawet przed uzyskaniem zadowalającej poprawy, bo miejsc potrzebują następni. W kolejce czeka się przez kilka miesięcy.
Resort zdrowia od dwóch lat mówi o reformie psychiatrii, ale zmiany się ślimaczą. Ich pierwszy filar to opieka środowiskowa świadczona przez psychologów i psychoterapeutów. Choć 334 ośrodki podpisały kontrakty z NFZ, to nie wszystkie działają tak, jak powinny, i nie dają realnej pomocy dzieciom po próbach samobójczych. Drugim filarem ma być dzienna opieka szpitalna z normalną edukacją szkolną, a trzecim – szpitale psychiatryczne. Za rok ma też być więcej psychologów w szkołach. Lekarze apelują: nie można już czekać. Zmiana jest potrzebna tu i teraz.
Dzieci zostają bez pomocy
Szefowa Klinicznego Oddziału Psychiatrii dla Dzieci i Młodzieży w Łańcucie podaje, że od początku 2021 r. widać lawinowy wzrost liczby dzieci i młodzieży wymagających pilnej hospitalizacji. Opieki wymagają przede wszystkim pacjenci z myślami samobójczymi lub po próbach samobójczych, wzrasta liczba osób nadużywających substancji psychoaktywnych. - Sytuacja się pogorszyła od września, czyli wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Od tego czasu mamy wciąż pacjentów nad stan. Głównie na oddziale dla młodzieży - dodaje Magdalena Knop z placówki „Zdroje” w Szczecinie.
Profesor Hanna Karakuła-Juchnowicz, kierowniczka I Kliniki Psychiatrii, Psychoterapii i Wczesnej Interwencji w Lublinie, mówi to samo: wolnych łóżek nie ma. - Osoby zgłaszające się do przyjęcia na oddział są wpisywane w kolejkę oczekujących na podstawie skierowania. Ta liczy zazwyczaj ok. 20-30 osób i większość w niej stanowią dziewczynki. Powoduje to, że czas przyjęcia na oddział wynosi około dwóch¬-trzech miesięcy w przypadku dziewczynek oraz ok. miesiąca w przypadku chłopców - wylicza lekarka.
Tak samo sytuacja wygląda na Pomorzu. Oddział dla Dzieci i Młodzieży Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku jest w pełni obłożony mimo zwiększenia liczby miejsc z 36 do 45 (zmiana nastąpiła wiosną 2021 r.). - Permanentne zapełnienie oddziału oraz wciąż rosnące potrzeby wymusiły zorganizowanie tzw. dostawek. Obecnie na oddziale przebywa ponad 50 pacjentów. Mimo wspomnianych działań zapotrzebowanie dotyczące zarówno liczby wolnych łóżek, jak i wykwalifikowanej
kadry medycznej nadal jest bardzo duże - opowiada rzeczniczka szpitala Ewa Roman.
Nie lepiej sytuacja wygląda także w Toruniu. Na Oddziale Psychiatrii Młodzieży
szpitala im. L. Rydygiera liczba łóżek (20) nie zmieniła się od 2010 r. - Od czasu pandemii musieliśmy przeznaczyć dwie najmniejsze sale na izolatki dla pacjentów przyjętych i oczekujących na wynik testu COVID-19. Pozostałe cztery sale są więc maksymalnie zagęszczone. Dostępność jest taka sama od 11 lat, ale warunki się pogorszyły- mówi dr n. med. Mirosław Dąbkowski, koordynator oddziału. On również obserwuje, że coraz więcej młodych osób, głównie po próbach samobójczych, potrzebuje pomocy. - Ta częstość jest dwu-, trzykrotnie większa niż dwa lata temu - szacuje.
Od lat są też województwa z białymi plamami. Tak jest na Podlasiu. Tu w 2020 r. zapowiedziano budowę pierwszego całodobowego ośrodka psychiatrycznego dla dzieci. Dziś pacjenci wymagający hospitalizacji są odsyłani do innych regionów. Placówka ma jednak zacząć działać na przełomie lat 2022/2023, a do tego czasu nie powstanie oddział tymczasowy. - Myśmy proponowali ten oddział tymczasowy, ale trzy lata temu. Nie ma szans, aby w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku - zanim za rok zostanie otwarte budowane właśnie centrum psychiatrii - powstał tymczasowy całodobowy oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży - powiedziała PAP kilka dni temu dyrektor UDSK prof. Anna Wasilewska.
Nawet w takich miastach jak Warszawa, gdzie
szpitale i poradnie psychiatryczne działają, otrzymanie pomocy psychiatrycznej jest niemal niemożliwe. Koszt wizyty prywatnej waha się od 200 zł (za pół godziny) do 500 zł, a wolne terminy są dopiero na styczeń-luty. Za przyspieszenie o kilka tygodni trzeba uiścić dodatkową opłatę rzędu ponad pół tysiąca złotych.
Sytuację w psychiatrii dziecięcej miała zmienić reforma. Ale jak mówi Małgorzata Pruchnik-Surówka, na przestrzeni 12-letniej pracy nie obserwuje większych zmian co do dostępności do opieki psychiatrycznej zarówno w ramach
świadczeń ambulatoryjnych, jak i szpitalnych. - W naszej ocenie dostępność do psychologów się zwiększyła, ale reforma jest na etapie wdrażania, więc obserwujemy wiele nieprawidłowości - precyzuje.
I opisuje rzeczywistość. Obok pacjentów z zagrożeniem życia oddział udziela pomocy tym, którzy nie uzyskali jej ambulatoryjnie. - Od okresu pandemicznego zapotrzebowanie na pomoc psychiatryczną dla dzieci i młodzieży bardzo wzrosło. Niestety dostępność do psychiatry nie zmieniła się ze względu na bardzo małą liczbę psychiatrów dziecięcych, więc nasz oddział świadczy regularnie porady i konsultacje psychiatryczne bez wskazań do hospitalizacji, gdyż lekarz dyżurujący na oddziale jest jedynym psychiatrą na całe województwo podkarpackie dostępnym w wymiarze 24 godziny, siedem dni w tygodniu - mówi Małgorzata Pruchnik-Surówka.
Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na nasze pytania deklaruje, że zna trudną sytuację w psychiatrii dziecięcej, a jej poprawę traktuje priorytetowo. Przygotowało projekt Programu wsparcia oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży na lata 2022-2023, na który ma zostać przeznaczone 80 mln zł. Resort podkreśla też, że wzmocnienie pomocy ambulatoryjnej - co jest głównym celem realizowanej reformy psychiatrii - pozwoli odciążyć szpitale. Część lokalnych ośrodków opieki środowiskowej już działa. Jednak nasi rozmówcy, również ze strony decydentów, przyznają, że nie wszystkie są w pełni profesjonalne. Potrzeba na to jeszcze kilku lat. A pomoc - jak podkreślają nasi rozmówcy - jest potrzebna natychmiast. Jak wynika z danych policyjnych, wśród dzieci i młodzieży rośnie nie tylko liczba prób samobójczych, lecz także liczba zgonów z tego powodu. W tym roku od stycznia do września 92 próby zakończyły się śmiercią, to o 20 więcej niż rok temu. W 2019 r. było to zaś 65.