Nowa procedura dochodzenia świadczeń kompensacyjnych za zdarzenia niepożądane jest pełna pułapek dla pacjentów – ostrzegają eksperci. Praktyka pokaże, czy w zamian będzie tak szybka, jak zapowiada resort.

Projekt ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjentów jest obecnie na etapie konsultacji społecznych. Wprowadza on m.in. obowiązek uzyskania przez podmioty lecznicze autoryzacji, akredytacji czy obowiązku wprowadzenia wewnętrznego systemu zapewnienia jakości i bezpieczeństwa. Zakłada również zmiany w ustawie z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 849), wprowadzające nową drogę dochodzenia tzw. świadczeń kompensacyjnych w związku z zaistnieniem zdarzenia niepożądanego, zgodnie z zasadą no-fault (czyli bez ustalania winnego).
Nowa procedura będzie miała charakter administracyjny – rzecznik praw pacjenta na wniosek pacjenta ma wszczynać postępowanie, zakończone wydaniem decyzji administracyjnej. Projekt zakłada podwyższenie stawek w stosunku do tych, które obecnie przyznaje Komisja ds. Zdarzeń Medycznych. Za zakażenie biologicznym czynnikiem chorobotwórczym, uszkodzenia ciała lub rozstrój zdrowia pacjent będzie mógł uzyskać od 2 tys. do 200 tys. zł, zaś za śmierć pacjenta rodzina może dochodzić od 20 tys. do 100 tys. zł.
Wniosek będzie musiał być złożony w ciągu roku od dowiedzenia się o zakażeniu, uszkodzeniu ciała bądź śmierci, nie później niż trzy lata od zdarzenia, które stało u jego podstaw. W założeniu wydanie decyzji ma trwać nie dłużej niż trzy miesiące. Wydawanie opinii w tych sprawach będzie należeć do powołanego na mocy projektowanej ustawy zespołu, składającego się z dziewięciu lekarzy (opiniujących w trzyosobowych zespołach). Rzecznik będzie miał prawo wezwać placówkę medyczną, w której doszło do zdarzenia, do udzielenia informacji czy przedstawienia dokumentów, a jeśli lecznica tego nie zrobi – nałożyć karę do 50 tys. zł.
Świadczenia nie będą obciążać również budżetów placówek, przewiduje się bowiem powołanie Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych, którego dysponentem będzie RPP, a z którego pokrywane będą wydatki na ten cel.
Co istotne, skorzystanie z innej drogi dochodzenia roszczeń (zarówno wszczęcie postępowania cywilnego, uzyskanie zadośćuczynienia czy nawiązki w postępowaniu karnym, zawarcie ugody czy też wypłacenie przez ubezpieczyciela odszkodowania) zamykać ma możliwość dochodzenia świadczenia kompensacyjnego.
Reprezentacja (nie)profesjonalna
Prawnicy zgodnie krytykują wyłączenie możliwości reprezentacji pacjentów przez profesjonalnych pełnomocników. Projekt przewiduje bowiem możliwość reprezentacji wyłącznie przez najbliższe osoby. Joanna Lazer, adwokat z Kancelarii Lazer & Hudziak Adwokaci i Radcowie Prawni, wskazuje, że trudno doszukiwać się w tym korzyści dla pacjenta. Tym bardziej że rezygnujący ze świadczenia będzie musiał w ciągu 14 dni od daty otrzymania pozytywnej decyzji złożyć oświadczenie, a jeśli tego nie zrobi – zrzeknie się wszelkich roszczeń o odszkodowanie w zakresie szkód, które ujawniły się do dnia złożenia wniosku.
Zdaniem Joanny Krawczykowskiej, adwokat z Kancelarii Prawa Medycznego Lex-Medyk, można odnieść wrażenie, iż ustawodawca liczy, że pacjenci nie mając profesjonalnych pełnomocników, łatwiej „przegapią” termin, automatycznie zrzekając się innej drogi dochodzenia roszczenia.
Eksperci wskazują też, że pomysł szybkiej ścieżki uzyskania rekompensaty dla pacjentów jest dobry, ale jego realizacja we wskazanej przez resort formie może być dość wyboistą drogą dla pacjenta. Resort wyznaczył bowiem trzy miesiące na wydanie decyzji przez RPP.
– Zakładany czas trwania nowego postępowania jest atrakcyjny. Jednak z doświadczenia z postępowań przed komisją, a także przed rzecznikiem, mogę stwierdzić, że ograniczenia czasowe najprawdopodobniej zostaną zweryfikowane przez praktykę – wskazuje Kamila Cal-Całko, radca prawny z kancelarii Lex-Medyk.
Podkreśla , że obecnie postępowania przed komisją, które miały trwać maksymalnie cztery miesiące, często przekraczają ten termin. – Może nowe rozwiązanie, siłą rzeczy bardziej scentralizowane, będzie prowadzone w większej dyscyplinie w tym zakresie – wskazuje ekspertka.
Jednak mecenas Lazer zwraca uwagę na kolejną kwestię, która utrudni dochowanie terminu. – Problemem w sprawach błędów medycznych jest brak biegłych. Tymczasem regulacja w żaden sposób go nie naprawia. Przewiduje się powołanie zespołu, który ma składać się z medyków i w trzyosobowym składzie wydawać opinię, ale trudno wierzyć w powodzenie tego pomysłu. W Polsce brakuje lekarzy do leczenia ludzi, a co dopiero do opiniowania – podkreśla.
Autor przewidział… i wylał dziecko z kąpielą
Czy zatem procedura przed rzecznikiem okaże się rzadko wybieraną opcją? – W mojej ocenie droga sądowa pozostanie nadal najbezpieczniejszą dla pacjenta i pozbawioną haczyków prawnych drogą dochodzenia roszczeń o błąd medyczny – wskazuje Małgorzata Hudziak, radca prawny z Kancelarii Lazer & Hudziak Adwokaci i Radcowie Prawni.
Część ekspertów zastanawia się, czy w praktyce stosunkowe krótkie postępowanie, w którym rzecznik może wezwać pod rygorem sporej kary pieniężnej podmiot do przedłożenia pełnej dokumentacji medycznej, nie będzie służyło zebraniu materiału dowodowego np. do postępowań cywilnych o odszkodowanie czy zadośćuczynienie. Wydaje się, że autorzy projektu zdawali sobie sprawę z tego zagrożenia, bowiem wprowadzili zakaz dowodowy, który sprawia, że informacje, dowody i decyzje uzyskane w toku postępowania w sprawie świadczenia kompensacyjnego nie będą mogły być wykorzystywane w innych postępowaniach. To jednak zdaniem ekspertów działanie na niekorzyść pacjentów.
– Wyobraźmy sobie sytuację, w której zespół wydaje opinię, że doszło do wystąpienia niepożądanego zdarzenia medycznego, RPP stwierdza, że wnioskodawcy przysługuje świadczenie kompensacyjne, ale przyznaje je w kwocie, która pacjenta nie satysfakcjonuje. Jeśli chory złoży w terminie oświadczenie o rezygnacji ze świadczenia kompensacyjnego, to nadal będzie mógł skorzystać ze ścieżki sądowej, ale nie będzie mógł skorzystać z opinii zespołu ani decyzji RPP, która przecież była dla niego korzystna – tłumaczy mec. Lazer.
Pojawia się również wątek gospodarności postępowania. Jak wskazuje bowiem mec. Hudziak, jeśli pacjent zrezygnuje ze świadczenia wyłącznie ze względu na fakt, że kwota nie jest atrakcyjna, to w ostatecznym rachunku okaże się, że całe postępowanie było niepotrzebną stratą czasu pacjenta i pieniędzy podatników.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w konsultacjach społecznych