11 września ma się odbyć protest pracowników ochrony zdrowia – poinformowali wczoraj przedstawiciele Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Udział w nim wezmą m.in. lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, diagności, technicy medyczni, a także pracownicy niemedyczni.

– Dziś zawiązany został komitet protestacyjno-strajkowy, złożony z przedstawicieli ogólnopolskich związków zawodowych zawodów medycznych oraz z samorządów zawodowych. Naszym celem jest doprowadzenie do pilnych rozmów z premierem – mówiła Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Jednym z powodów protestu jest obowiązująca od lipca znowelizowana ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 830 ze zm.). Ustaliła ona nową, w założeniu wyższą, siatkę płac, jednocześnie wygaszając obowiązujące wcześniej porozumienia płacowe z poszczególnymi grupami zawodowymi. W wielu placówkach trwa jeszcze zbieranie danych potrzebnych do rozliczeń z NFZ, który ma sfinansować podwyżki, są już jednak sygnały o licznych nieprawidłowościach. Związkowcy otrzymują mnóstwo takich zgłoszeń (pisaliśmy o tym: „Pracodawcy omijają obowiązkowe podwyżki”, DGP nr 145/2021). – Ustawa cementuje to, co jest, czyli bardzo złą sytuację kadrową w ochronie zdrowia – podkreślała Krystyna Ptok.
Maciej Krawczyk, szef samorządu fizjoterapeutów, przekonywał, że przewidziany w ustawie mechanizm ustalania płac jest niesprawiedliwy – po pierwsze ludzie z zupełnie różnym doświadczeniem, i wchodzący do zawodu, i z 20-letnim stażem, będą zarabiać tak samo, poza tym obejmuje tylko umowy o pracę, a w wielu zawodach ta forma zatrudnienia już nie jest dominująca.
Jednym z najważniejszych problemów, na który zwracali uwagę przedstawiciele komitetu, jest brak kadr. – Bez lekarzy i medyków nie będzie leczenia. Leczą nie budynki i sprzęt, ale ludzie. W procesie terapeutycznym jesteśmy potrzebni wszyscy, a nas jest naprawdę mało. Za zapaść w ochronie zdrowia nie my będziemy odpowiadać, bo zgodnie z konstytucją to nie my jesteśmy odpowiedziani za zapewnienie dostępu do niej, tylko rząd – mówiła Grażyna Kubat, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Maciej Krawczyk zwracał zaś uwagę, że po raz pierwszy wszyscy pracownicy ochrony zdrowia postanowili połączyć siły. – Dotąd poszczególne grupy porozumiewały się z ministrem osobno, byliśmy tak rozgrywani, to było nieskuteczne – mówił.
Krystyna Ptok przekonywała, że to ostatni moment, żeby poprawić złą sytuację. Dlatego komitet domaga się wzrostu nakładów na zdrowie – nie w 2027 r., bo to zbyt powolne, i nie do 7 proc., ale do 8 proc. PKB. Poza tym związkowcy i samorządy chcą wzrostu wynagrodzeń i zwiększenia liczby pracowników, a także polepszenia dostępu do świadczeń dla pacjentów i poprawy ich jakości. – A tego nie da się zrobić bez odpowiedniej liczby personelu – podsumowała Krystyna Ptok.