Czy opóźnienie we wdrożeniu EDM będzie miało wpływ na pacjentów?

Andrzej Cisło, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej
1 lipca wchodzi w życie Elektroniczna Dokumentacja Medyczna (EDM). Jak oceniłby pan stan prac nad jej wdrożeniem?
Na szczęście z całokształtu wypowiedzi przedstawicieli resortu zdrowia przypuszczam, że nikt nie spodziewa się, że 1 lipca działał będzie cały system. Pocieszające jest to, że nie ma zapowiedzi prób wprowadzania kar dla podmiotów, które nie zdążą z wdrożeniem. Jest to niewykonalne nawet z placówkami POZ, które ze względu na to, że były beneficjentami kilku programów, są najbardziej zinformatyzowane. Należy zwrócić uwagę, że większość placówek, którym uda się wystartować z EDM od lipca, to duże podmioty, które nie musiały czekać na dostępność oprogramowania, tylko mogły sobie same pozwolić na zlecenie utworzenia i wdrożenia takiego systemu u siebie. Zarządzający placówkami są zdezorientowani, bowiem z jednej strony uzyskują informacje, że regulacja wchodzi w życie, z drugiej – informacje od producentów, że nie są oni jeszcze gotowi. Obecnie na rynku mamy część programów już przystosowanych i część takich, gdzie aktualizacje przystosowujące je do najnowszych wymogów (choćby wygenerowania karty zdarzenia medycznego) nie są jeszcze dostępne.
Ale dlaczego? Przecież ustawa weszła w życie w 2019 r.
Twórcy programów skarżą się, że do niedawna nie mieli wszystkich informacji. To skomplikowany proces polegający również na dostępie do środowiska testowego. Do tego sam wybór dostawcy oprogramowania jest trudny, bowiem wiąże na długi czas. Stąd konieczne jest przeanalizowanie swoich potrzeb, skonfrontowanie ich z dostępnymi produktami i – po spokojnym zastanowieniu się – wybór optymalnego rozwiązania. Trzeba rozważyć, jaką wersję wybrać, np. czy potrzebne są opcje komunikacji SMS-owej czy przychodowości stanowisk pracy. Nie da się podjąć takiej decyzji w miesiąc.
Czy opóźnienie we wdrożeniu EDM będzie miało wpływ na pacjentów?
To, że jedne placówki będą miały wdrożone systemy EDM, a inne nie, w żaden sposób nie odbije się negatywnie na pacjentach, bowiem najbardziej powszechne usługi (e-recepta, e-skierowanie) w dalszym ciągu są obsługiwane przez Internetowe Konto Pacjenta (IKP). Zaś Raporty Zdarzeń Medycznych i tak mogą być dostępne dla lekarza dopiero wtedy, gdy pacjent go do tego upoważni. Tutaj niestety również widzimy, że mogą pojawić się trudności. System upoważnień jest bowiem tak skonstruowany, że pacjenci mogą bać się ich udzielać. Założenie jest bowiem takie, że lekarza bądź placówkę medyczną można upoważnić tylko do całości dokumentacji medycznej. Pacjent nie może sektorowo wyłączyć pewnych części swojego leczenia – choćby ginekologicznego czy psychiatrycznego. Dodajmy do tego zły czas w postaci ostatniego przejęcia dostępu do kont pocztowych członków rządu. Nie bez powodu pacjenci pytają: czy te dane gdzieś wędrują? Dlatego przewidujemy, że upoważnienia będą udzielane na początku rzadko, a bez tego lekarze (oczywiście z wyjątkiem SOR czy POZ, które dostęp do dokumentacji medycznej pacjenta posiadają z mocy ustawy) i tak nie będą jej widzieć. Inna sprawa, ilu pacjentów będzie potrafiło to zrobić przez IKP. A na większą skalę efekty EDM zobaczymy dopiero wtedy, gdy nauczymy pacjentów udzielać odpowiednich zgód.
Rozmawiała Dorota Beker