Jeśli będzie problem z dostępem do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), będzie można zgłosić się po poradę do placówki udzielającej nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej (NPL) albo na SOR. A problemy nie są wykluczone, ponieważ lekarze rodzinni nie doszli do porozumienia z resortem zdrowia i NFZ w sprawie przedłużenia umów, które kończą się 30 czerwca.

NFZ skierował pod koniec zeszłego tygodnia do konsultacji projekty zarządzeń w sprawie zabezpieczenia dostępności do świadczeń POZ przez szpitalne oddziały ratunkowe oraz izby przyjęć, a także placówki realizujące umowy w zakresie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Zapis umożlwiający pacjentom korzystanie z NPL znalazł się również w obowiązującym od zeszłego tygodnia rozporządzeniu w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. z 2021 r., poz. 1116). Można go odczytywać jako odpowiedź na zaostrzający się konflikt rządu z lekarzami rodzinnymi. Negocjacje utknęły w martwym punkcie (pisaliśmy o tym w DGP nr 117/2021, „Konflikt o teleporadę z pieniędzmi w tle”). Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego (PZ) domagają się korekty stawki kapitacyjnej o wskaźnik inflacji, co – jak twierdzą – obiecywał im minister Adam Niedzielski. Chcą także mieć wpływ na kształt kontraktów. NFZ zaś chce uzależnić wartość umów od odsetka teleporad. Stawka ma być korygowana obniżonymi lub podwyższonymi współczynnikami w zależności od ich udziału w ogólnej liczbie. Lekarze się na to nie godzą, twierdząc, że resort i NFZ walczą z teleporadami – które ich zdaniem pacjenci oceniają pozytywnie – chcąc przykryć własną nieudolność.
PZ zapowiada, że wobec braku porozumienia kontrakty przedłuży tylko tymczasowo – do 15 lipca. Taką propozycję skierowano pod koniec zeszłego tygodnia do oddziałów NFZ. Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ) planuje podpisać umowy tylko do września – wtedy mają bowiem wejść w życie sporne przepisy.
Pojawiają się informacje, że resort przygotowuje się na wypadek braku porozumienia z lekarzami rodzinnymi, polecając, by szpitale tworzyły własne poradnie POZ lub wzmacniały kadrowo już istniejące. – Dyrektorzy mają problemy z obstawianiem oddziałów szpitalnych, mała szansa, żeby zabezpieczyli usługi POZ. Lekarze rodzinni udzielają setek milionów porad rocznie – podkreśla Marek Twardowski, przedstawiciel PZ w rozmowach. Podobnie odnoszą się do tych zapowiedzi inni lekarze, twierdząc, że szpitale tego nie udźwigną. Nasi rozmówcy nie wierzą też, że sprawdzi się pomysł zastąpienia ich NPL-em – tych placówek jest bowiem znacznie mniej niż przychodni POZ i wielu pacjentów ma do nich daleko. Często też borykają się z problemami kadrowymi.
Tymczasem pod koniec zeszłego tygodnia minister Niedzielski poinformował, że nie przedłuży umów z 70 placówkami POZ, w których udział teleporad wyniósł ponad 90 proc. Oburzyło to organizacje zrzeszające lekarzy. PPOZ wystosowało pismo do premiera, a PZ wytknęło ministrowi, że wśród „ukaranych” przez niego placówek są takie, w których lekarze pracowali zdalnie mimo zwolnienia, np. po operacjach, albo posiadające złe warunki lokalowe uniemożliwiające zachowanie reżimu sanitarnego. Andrzej Zapaśnik, ekspert PZ, zwraca uwagę, że wiele z tych placówek jednocześnie prowadziło z sukcesem akcję szczepień. Przekonuje, że taki sposób działania ze strony MZ i NFZ nie ma podstaw prawnych, a decyzje te nie zostały poparte rzetelną analizą.
Z drugiej strony NFZ przedstawia wyniki kontroli, z których wynika, że blisko 40 proc. POZ udziela powyżej połowy liczby porad w formie zdalnej, a ponad 1200 – powyżej 70 proc. Od 16 marca do 30 kwietnia br. udzielono ponad 500 tys. teleporad dzieciom do 6. roku życia, choć dzieci co do zasady mają prawo do wizyty osobistej.
Pod koniec zeszłego tygodnia GUS opublikował dane, z których wynika m.in., że w 2020 r. w formie teleporad zrealizowano 56,8 mln porad lekarskich w POZ, co stanowi 36,4 proc.