Podanie preparatu firmy AstraZeneca w Polsce jest rekomendowane osobom poniżej 55. roku życia. Takie stanowisko zajęli członkowie Rady Medycznej ds. COVID-19 przy premierze. Rząd je zaakceptował.
Podanie preparatu firmy AstraZeneca w Polsce jest rekomendowane osobom poniżej 55. roku życia. Takie stanowisko zajęli członkowie Rady Medycznej ds. COVID-19 przy premierze. Rząd je zaakceptował.
W lutym do Polski miało przyjść pierwsze 1,5 mln dawek od firmy AstraZeneca. Ponieważ jednak nie będzie można ich podać seniorom, to zapewne uruchomiony zostanie dodatkowy kanał dystrybucji – nauczyciele, wykładowcy, a po nich służby mundurowe.
– Ta szczepionka nie będzie podawana seniorom – powiedział wczoraj minister Michał Dworczyk podczas konferencji prasowej. Potwierdził tym samym wcześniejsze informacje podawane przez DGP.
Ostateczna decyzja dotycząca tego, kto ją otrzyma, zostanie również wydana po rekomendacjach Rady Medycznej ds. COVID-19 przy premierze. Zapewne będą to kolejne grupy z pierwszego etapu szczepień, które miały otrzymać preparat po seniorach – nauczyciele, wykładowcy i służby mundurowe. Ciągnące się od piątku dyskusje w rządzie o tym, co zrobić, związane są z faktem, że brakuje w pełni udokumentowanych danych dotyczących skuteczności preparatu w grupie seniorów. Z naszych ustaleń wynika, że większość członków rady medycznej działającej przy premierze skłania się ku temu, by wziąć pod uwagę to, co przy rejestracji szczepionki od AstryZeneki ustaliła Europejska Agencja Medyczna w tzw. Charakterystyce Produktu Leczniczego. A tam jasno wskazano, że nie ma danych dotyczących skuteczności w grupie powyżej 55. roku życia. W badaniach AstraZeneca nie była ona na tyle reprezentatywna, żeby móc jednoznacznie określić jej efektywność.
– Moim zdaniem dla osób starszych powinny być szczepionki dające większy stopień zabezpieczenia – mówi prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ. I dodaje, że jeśli dalsze badania wykażą skuteczność w grupie 60+, to być może rekomendacje trzeba będzie zmienić.
Podobnie uważa prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. – Preparat AstryZeneki powinien być podawany osobom, u których ryzyko ciężkiego przebiegu czy śmierci z powodu COVID-19 jest niskie – uważa prof. Flisiak. Jak dodaje, głównym problemem jest brak wiedzy, czy w grupie osób starszych skuteczność będzie ok. 60 proc. (taki jest odsetek dla całej populacji), czy może niższa? I nie można ryzykować, sprawdzając, jak to wyjdzie „w praniu”. – Tym bardziej, jeżeli są dostępne bardziej skuteczne szczepionki z ponad 90-proc. skutecznością. Taką trzeba podać osobom najbardziej zagrożonym – wskazuje zakaźnik.
Jak to się przełoży na harmonogram szczepień? W lutym do Polski miało przyjść pierwsze 1,5 mln dawek od firmy AstraZeneca. Ponieważ jednak nie będzie można ich podać seniorom, to zapewne uruchomiony zostanie dodatkowy kanał dystrybucji tej szczepionki dla kolejnych grup z etapu pierwszego. To nauczyciele, wykładowcy, a po nich służby mundurowe. Nową szczepionką można także dokończyć szczepienia grupy zero – obecnie wstrzymane częściowo, gdy okazało się, że mniejsze będą dostawy od Moderny i (przejściowo) Pfizera. Jednak zdaniem prof. Krzysztofa Pyrcia z uwagi na jej niższą skuteczność nie powinien być nią szczepiony personel szpitalny pracujący bezpośrednio z chorymi. Natomiast mogą ją otrzymać studenci uczelni medycznych.
Ocena skuteczności szczepień preparatem firmy AstraZeneca zależy od perspektywy. Jak tłumaczy prof. Pyrć, zostaliśmy „rozpuszczeni” przez pojawienie się zaskakująco skutecznych preparatów firm Pfizer i Moderna. – Bo przecież kiedy zaczęły się prace nad szczepionkami, była mowa o średniej skuteczności na poziomie 60–70 proc. – dodaje ekspert. Jednak przyznaje, że zaskakujące jest to, że AstraZeneca nie prowadziła badań w najbardziej zagrożonej grupie (wyniki dodatkowego badania, w którym odsetek seniorów jest wyższy, mają być znane w tym miesiącu).
Jeśli chodzi o ocenę skuteczności szczepionki, to diabeł tkwi w szczegółach – liczba „59,5 proc.” nie mówi bowiem wszystkiego. Z punktu widzenia potencjalnych odbiorców preparatu (oraz zarządzających służbą zdrowia) najważniejszy jest bowiem fakt, że chroni on przed ciężkimi postaciami COVID-19. Wśród 5,2 tys. ochotników, którzy w badaniach klinicznych otrzymali szczepionkę AstryZeneki, do szpitala nie trafił nikt, wobec ośmiu osób w grupie kontrolnej (z czego u jednej choroba przybrała bardzo ciężką postać). Z badań wynika także, że szczepionka zmniejsza prawdopodobieństwo trafienia do szpitala już po jednej dawce. 59,5 proc. odnosi się więc do wszystkich form COVID-19, także tych lekkich – ale to niekoniecznie zapobieżenie im jest najważniejsze z systemowego punktu widzenia.
Decyzja polskich władz o ograniczeniu wiekowym dla preparatu stawia nas w mniejszości. O tym, żeby szczepionki nie podawać osobom po 65. roku życia, zdecydowali na razie tylko Niemcy, Austriacy i Włosi. Brytyjczycy od początku szczepią nią wszystkie grupy wiekowe. Preparat nie otrzymał jeszcze dopuszczenia w USA.
Rząd zapewnia, że decyzja w sprawie szczepienia preparatem AstryZeneki osób poniżej 55 lat zdaniem rządu nie powinna zaważyć na zaprogramowanym w I kwartale tempie szczepień. Do wczoraj podano ponad milion dawek, a w pierwszym kwartale ma zostać zaszczepione zapowiadane ponad 3,1 mln osób. A jeśli dotrze obiecane 1,5 mln dawek nowej szczepionki, to łącznie ta liczba może się zbliżyć do 4 mln. Rząd wobec kłopotów z dostawami nadal zamierza trzymać się zasady, że połowa dostaw jest rezerwą na drugą dawkę. Utwierdza go w tym wczorajszy komunikat firmy Pfizer, która rekomenduje podanie drugiej dawki szczepionki w okolicach 21. dnia od pierwszej, by jej skuteczność była jak najwyższa. Priorytetem rządu jest utrzymanie ciągłości dostaw. – Robimy jak najwięcej zakupów w II i III kwartale, rezygnując z zakupów w IV i przyszłym roku. Będziemy tę politykę realizować konsekwentnie – zapowiedział wczoraj minister zdrowia Adam Niedzielski. Obecnie Polska zakontraktowała blisko 100 mln dawek. – Wystarczą na zaszczepienie 58 mln ludzi. Czemu kupujemy więcej? Bo część z nich nie przeszła jeszcze weryfikacji i nie ma dopuszczenia do obrotu – podkreślał Niedzielski. Polska kupiła dodatkowe 4 mln dawek do Moderny po tym, jak firma przesunęła transze dostaw z IV na III kwartał. Zamówiliśmy także 8 mln dawek od amerykańskiej firmy Novavax.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama