Aplikacja Alarm 112 pod względem potrzeb osób z niepełnosprawnościami wymaga jeszcze dopracowania. Tak jak i cały system powiadamiania ratunkowego
Ustawa o systemie powiadamiania ratunkowego (ktora obecnie jest w Senacie), m.in. wprowadza do porządku prawnego aplikację Alarm 112 (za jej stworzenie i wdrożenie odpowiada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji). Niemniej już od stycznia 2020 r. została ona udostępniona na stronie resortu, zatem wszyscy chętni mogą pobrać i przetestować jej mobilną wersję.
Co istotne, jednym z argumentów dla stworzenia aplikacji było uwzględnienie w procesie wzywania pomocy również potrzeb osób niepełnosprawnych, szczególnie osób głuchych. – Cieszymy się, że udostępniono aplikację, która ułatwia przekazanie służbom ratunkowym informacji o lokalizacji i rodzaju zdarzenia – mówi Grzegorz Kozłowski, prezes Zarządu Polskiej Fundacji Osób Słabosłyszących. Niestety, poza tym ułatwieniem, aktualna wersja programu nie do końca spełnia wymagania grupy docelowej. – Aplikacja jest oczywiście krokiem w dobrą stronę, ale za mało odważnym i takim, który może zablokować myślenie o komunikacji osób głuchych ze służbami ratunkowymi na bardzo długo, bo wszyscy uznają, że problem jest już rozwiązany – wskazuje Piotr Kowalski z łódzkiego oddziału Polskiego Związku Głuchych (PZG).
Błędne założenia
Podstawowym problemem jest błąd wynikający z – wydaje się – braku dostatecznego rozeznania o potrzebach osób głuchych. Aplikacja zakłada bowiem kontakt poprzez wiadomości tekstowe z operatorem numeru alarmowego.
Polski Związek Głuchych już na etapie konsultacji społecznych zwracał uwagę na bardzo ważny aspekt, którego większość społeczeństwa nie jest świadoma. – Pokutuje przeświadczenie, że jeśli osobie głuchej napiszemy komunikat w języku polskim, to ona na pewno go zrozumie – wskazywał w uwagach do projektu ustawy Krzysztof Kotyniewicz, prezes PZG. Tymczasem takie założenie jest z zasady błędne. – Znaczna większość osób głuchych nie jest w stanie komunikować się we właściwy sposób w języku polskim – przekonuje PZG.
– Dla głuchych polski jest językiem obcym, bo nie jest naturalnie dostępny zmysłowi słuchu – podkreśla Małgorzata Talipska, prezes Instytutu Spraw Głuchych. – Powinni się go uczyć, jak osoby słyszące języka hiszpańskiego czy włoskiego, taka edukacja jednak praktycznie nie istnieje – dodaje.
Osoby głuche wskazują na konieczność wprowadzenia do aplikacji, a nawet szerzej – do całego systemu powiadamiania ratunkowego – całodobowej obsługi w polskim języku migowym, opartej na transmisji wideo w czasie rzeczywistym. – Dwa oddziały PZG (łódzki oraz mazowiecki) świadczą dzisiaj takie usługi. Jednak działają one w godzinach 8–18. A nagły wypadek może zdarzyć się także o innej porze – wskazuje Piotr Kowalski. Zwraca przy tym uwagę, że korzystanie z wideorozmów z tłumaczami języka migowego nie jest niczym nowym – również w trakcie pandemii organizowano w ten sposób infolinię dla osób głuchych. – Więc doświadczenie i dobra praktyka już są, teraz tylko trzeba ją wcielić w życie – przekonuje.
Brak testów i konsultacji
Z punktu widzenia osób niepełnosprawnych sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że nie istnieje wersja testowa aplikacji. Skorzystanie z tej udostępnionej na stronie ministerialnej wiąże się z dokonaniem realnego zgłoszenia alarmowego. – W aplikacji tego typu powinna być możliwość pełnego przetestowania jej funkcjonalności, przekonania się, że jest dostępna i skuteczna, choćby po to, aby opanować jej obsługę – wskazuje Grzegorz Kozłowski, osoba głuchoniewidoma. – Gdy faktycznie coś się już dzieje, nie ma już wtedy czasu na naukę, bo trzeba szybko i skutecznie działać – argumentuje.
Na ten sam problem wskazuje Fundacja SYNAPSIS, zajmująca się dziećmi i dorosłymi osobami z autyzmem. – Ze względu na fakt inicjowania prawdziwych rozmów, z oczywistych względów nie możemy dokonać testów aplikacji choćby w trakcie zajęć z naszymi podopiecznymi – podkreśla Joanna Mrożek z tej organizacji.
Organizacje reprezentujące osoby z różnymi niepełnosprawnościami zwracają również uwagę, że aplikacja mogłaby wychodzić naprzeciw potrzebom osób z innymi dysfunkcjami. – Zastosowanie znanych i przetestowanych w trakcie zajęć piktogramów mogłoby pomóc w kontakcie osobom z autyzmem – wskazuje Joanna Mrożek.
Problemem w tym, że do konsultacji zaproszono wyłącznie Polski Związek Głuchych oraz Polski Związek Niewidomych. Większość organizacji zrzeszających osoby z innymi dysfunkcjami, do których zwróciliśmy się z prośbą o podzielenie się swoimi uwagami, wskazywało, że do tej pory nikt nie prosił ich o zajęcie stanowiska – choćby w zakresie możliwości rozszerzenia funkcji aplikacji.
W związku z tym zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do twórcy aplikacji, czyli MSWiA. Uzyskaliśmy informację, że resort jest otwarty na współpracę z przedstawicielami różnych środowisk, niemniej czeka na sygnały o potencjalnych lub zaistniałych problemach od samych zainteresowanych.
Co z całym systemem?
Aplikacja Alarm 112 otwiera pole do szerszej dyskusji na temat przygotowania systemu powiadamiania ratunkowego do zgłaszania sytuacji kryzysowych przez osoby z różnymi niepełnosprawnościami. – Brak dostosowania szeregu narzędzi, niestety, również publicznych, jak np. ePUAP, oznacza dla nas konieczność polegania na pomocy innych, podczas gdy spokojnie z wieloma rzeczami (jeśli nie z większością) moglibyśmy poradzić sobie sami – wskazuje Piotr Komoda z Fundacji Polskich Niewidomych i Słabowidzących „Trakt”.
Jakiś czas temu opracowano specjalne karty z piktogramami, które mają pomagać w kontakcie z osobami głuchymi na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Jednak to także jest rodzaj półśrodka. Piotr Kowalski również w tym przypadku wskazuje na konieczność obecności tłumaczy. – Gdybym trafił do szpitala w Chinach, a nie mówię po mandaryńsku, to piktogramy w jakiś sposób by pomogły. Mimo to, kontakt werbalny przez tłumacza byłby pełniejszy i dawał szansę na precyzyjne wyjaśnienie choćby, czy boli nas raczej za mostkiem, czy może w płucu – wskazuje.
Małgorzata Talipska podkreśla przy tym, że jeszcze większym polem do pracy jest świadomość pracowników ochrony zdrowia. – Zdarzało się, że operator po otrzymaniu zgłoszenia dzwonił do osoby głuchej, która wysłała zgłoszenie przez aplikację Alarm 112. Inną pytał, czy jest w pobliżu ktoś słyszący, kto może rozmawiać, a jeszcze inną – czy może rozmawiać przez telefon – punktuje.
Tymczasem szukanie skutecznego sposobu komunikacji dopiero w momencie zgłoszenia alarmowego wydłuża czas udzielenia pomocy. Niestety z niekorzyścią dla osób niepełnosprawnych.
Etap legislacyjny
Ustawa w Senacie