Pijany lekarz pracujący na szpitalnym oddziale ratunkowym zasługuje na surową karę dyscyplinarną i nie może go usprawiedliwiać alkoholizm czy próby leczenia. Samo ograniczenie wykonywania czynności medycznych jest w takim wypadku karą nie tylko zbyt łagodną, ale wręcz rażąco niewspółmierną do czynu i przez to – niesprawiedliwą. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Pijany lekarz pracujący na szpitalnym oddziale ratunkowym zasługuje na surową karę dyscyplinarną i nie może go usprawiedliwiać alkoholizm czy próby leczenia. Samo ograniczenie wykonywania czynności medycznych jest w takim wypadku karą nie tylko zbyt łagodną, ale wręcz rażąco niewspółmierną do czynu i przez to – niesprawiedliwą. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Dariusz P. w maju 2017 r. pełnił dyżur na oddziale ratunkowym szpitala powiatowego w O. W czasie tego dyżuru, skądinąd pierwszego, bo niedawno rozpoczął on praktykę w tej lecznicy, nie zdarzyło się nic poważnego – na szczęście dla potencjalnych pacjentów, bowiem po pewnym czasie zauważono, że lekarz dziwnie się zachowuje. Natychmiast został odsunięty od pracy i profilaktycznie przebadany alkomatem. Okazało się, że był kompletnie pijany, a co gorsza alkohol spożywał już w trakcie dyżuru, a więc w miejscu pracy.
Jak łatwo można się domyślić, lekarz został natychmiast zwolniony, wszczęto też wobec niego postępowanie wyjaśniające (wkrótce umorzone przez prokuraturę, gdyż tego dnia nie było żadnego poważnego przypadku medycznego ani bezpośredniego zagrożenia życia) oraz postępowanie dyscyplinarne. Już Okręgowy Sąd Lekarski w Ł. ukarał go bardzo surowo, całkowicie zawieszając mu prawo wykonywania zawodu na rok.
Jednak Naczelny Sąd Lekarski złagodził karę i to znacznie: ograniczył na rok zakres wykonywania zawodu w ten sposób, że zabronił mu jedynie wykonywania czynności medycznych w trakcie samodzielnie pełnionych dyżurów, odnosząc się zarazem z dużym zrozumieniem dla obwinionego, który rzeczywiście był uzależniony od alkoholu i to od wielu lat, ale – jak ustalono w trakcie postępowania – złożył stosowne wyjaśnienia i poddał się leczeniu. Poza tym NSL uznał, że roczny całkowity zakaz wykonywania zawodu może spowodować pogłębienie choroby alkoholowej. Dodatkowo Dariusz P. był – jak oceniano – lekarzem z wieloletnim doświadczeniem, a także wykładowcą na uczelni medycznej.
Mimo to rzecznik odpowiedzialności dyscyplinarnej złożył kasację na niekorzyść lekarza, którą uwzględnił Sąd Najwyższy, uchylając wyrok NSL i nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy.
SN podzielił pogląd rzecznika, że kara za tak drastyczne przewinienie zawodowe była stanowczo zbyt łagodna.
– Nie można oprzeć się wrażeniu, że NSL z większym zrozumieniem odniósł się do problemów obwinionego, bagatelizując ogromne niebezpieczeństwo, na jakie naraził on pacjentów, pracując w stanie nietrzeźwym w najbardziej newralgicznym oddziale szpitalnym, jakim jest SOR, oraz wyjątkowo niewłaściwe, naganne podejście do obowiązków zawodowych. W efekcie, wymierzając karę znacznie łagodniejszą, NSL doprowadził do sytuacji, w której wystąpiła rażąca dysproporcja pomiędzy karą orzeczoną a karą sprawiedliwą. To jest przesłanka kasacyjna, określona w art. 438 pkt 4 k.p.k. – uznał sędzia Zbigniew Puszkarski.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 19 sierpnia 2020 r. sygn. I KK 40/20. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama