Lekarze protestują przeciwko utrzymaniu ograniczeń dla pracowników ochrony zdrowia w strefach przygranicznych. Chodzi o rozporządzenie Rady Ministrów z 2 maja 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. poz. 792). Podtrzymano w nim dotychczasową zasadę, że osoba przekraczająca granicę państwową musi odbyć kwarantannę, zwolniono jednak z tego obowiązku przekraczających granicę w ramach wykonywania czynności zawodowych – z wyłączeniem osób wykonujących zawody medyczne. One nadal będą musiały odbyć kwarantannę.
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz tłumaczył, że duża liczba zachorowań wynika m.in. z przemieszczania się między oddziałami personelu medycznego. Dlatego, jeśli ktoś pracuje w kilku miejscach, w tym za granicą, kwarantanna musi być zachowana.
Z tym argumentem nie zgadzają się lekarze. – To dyskryminująca i nieuzasadniona decyzja. Po niemieckiej stronie nie ma żadnego przypadku zachorowania wśród polskich medyków. Są oni co tydzień poddawani testom – podkreśla Michał Bulsa, członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, przewodniczący komisji ds. młodych lekarzy NRL.
Podkreśla, że duża liczba zachorowań w placówkach medycznych i wśród ich pracowników to specyfika Polski.
– W Niemczech, gdzie przeprowadza się dużo testów – zgodnie z informacjami uzyskanymi od medyków – nie odnotowano zakażenia wśród lekarzy w strefie przygranicznej. Działanie rządu sugeruje, że lekarze roznoszą zakażenia, a to nie jest prawda – dodaje.
Prezydium NRL ocenia, że przepisy nieproporcjonalnie ograniczają wolność poruszania się po terytorium RP oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu, o której mowa w konstytucji i która może podlegać ograniczeniom określonym wyłącznie w ustawie i tylko wtedy, gdy są ku temu uzasadnione powody. Naruszają też zasadę równego traktowania.
– Tak poważna ingerencja w postaci wyraźnego wyjątku powinna być szerzej uzasadniona, np. znacząco wyższym w państwie ościennym ryzykiem zakażenia się w placówkach opieki zdrowotnej i społecznej – przekonuje samorząd lekarski.