60 proc. Polaków obawia się koronawirusa – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie DGP i RMF FM przez United Surveys. Na dziś prezydent zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
ikona lupy />
Czy ma Pan/Pani obawy w związku z wystąpieniem koronawirusa w Polsce? / DGP
Zapytaliśmy, co niepokoi Polaków w związku z epidemią. Duże różnice widać w podziale na płeć. Już przy samym pytaniu, czy w ogóle ankietowani mają obawy, 34 proc. kobiet odpowiedziało jednoznacznie – tak. Podobne zdecydowanie wykazało tylko 17 proc. mężczyzn. Może to się wiązać z powodami tych strachów. Otóż 23 proc. panów, ale tylko 3 proc. kobiet obawia się skutków gospodarczych. Kobiety najbardziej boją się o zdrowie najbliższych. Mężczyźni, bardziej niż kobiety, boją się podwyżek cen w sklepach oraz negatywnych skutków dla firm.
– Ten podział jest dość zrozumiały. W Polsce częściej mężczyźni utrzymują dom. Obawy dotyczą osobistych lęków: „czy utrzymam rodzinę, bo krach gospodarczy może przełożyć się na kondycję firmy, w której pracuję” – tłumaczy prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.
Zagrożenie jak na razie nie przekłada się na praktyczne życie. Na pytanie, czy z powodu obaw przed zarażeniem respondenci ograniczyli jakieś formy aktywności – np. wyjścia do znajomych, kina, kościoła lub rezygnację z wyjazdu, tylko niecałe 9 proc. badanych odpowiedziało twierdząco. Ale w przypadku mieszkańców największych miast swoją aktywność ograniczyło już dwa razy więcej osób. Zdaniem prof. Czapińskiego paniki nie da się na tym etapie uniknąć, ale jest szansa, że Polacy będą zachowywać się spokojniej niż Włosi czy Niemcy. – Tak pokazuje doświadczenie z poprzednich sytuacji – ze świńską grypą czy ptasią – dodaje prof. Czapiński. Może być jeden plus – przekonuje prof. Czapiński – z powodu przymusowej kwarantanny mogą zmienić się wskaźniki demograficzne. Tak jak podczas strajków w latach 80., po których doszło do największego baby boomu w Polsce.
Czy państwo poradzi sobie z zagrożeniem? – o to martwi się co dziesiąty z uczestników sondażu. Nasze pytania zostały zadane w momencie, gdy uchwalona została specustawa koronawirusowa, która obowiązuje od weekendu. Rząd właśnie zaczął z niej korzystać. Jednym z pierwszych kroków było wprowadzenie wczoraj kontroli sanitarnych na granicy z Niemcami i Czechami. – W ciągu kilkudziesięciu godzin takie kontrole zostaną ustawione na wszystkich granicach – mówił szef MSWiA Mariusz Kamiński. Pierwsze przejścia, na których zaczęły się kontrole, to te z dużym ruchem osobowym autobusów i busów. Podróżni otrzymują kartę do wypełnienia i mają sprawdzaną temperaturę. – Chcemy objąć kontrolą wszystkie środki masowego transportu. Na miejscu będzie ambulans i ratownicy medyczni, osoby zagrożone natychmiast będą odwożone do szpitala – mówił Kamiński. Dane z kart mają być wprowadzane do specjalnego systemu informatycznego, do którego dostęp będą miały służby sanitarne. Ma to umożliwić szybkie odszukanie osób potencjalnie narażonych na zakażenie.
Główny inspektor sanitarny zaleca z kolei odwoływanie imprez masowych, pojawiają się apele o przestrzeganie kwarantanny przez osoby, które mogłyby się okazać nosicielami wirusa. – Staramy się działać prewencyjnie, wiemy, że wirus rozpowszechnia się szybko. Szczepionki na razie nie ma, dlatego musimy ograniczać potencjalne źródła zakażenia – mówił premier Mateusz Morawiecki. – W najbliższych dniach spodziewamy się istotnego wzrostu liczby zakażonych pacjentów. Mamy miejsca w szpitalach zakaźnych i plan zwiększenia liczby tych miejsc m.in. przez przekształcenie zwykłych szpitali w zakaźne – zapewniał wczoraj minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Są kolejne przypadki zawieszania zajęć w placówkach oświatowych. Zamknięto do czwartku przedszkole i szkołę w Szczecinie. Powodem jest konieczność dezynfekcji w związku z przebywaniem w tych placówkach osób podejrzanych o zakażenie koronawirusem. Rząd rozważa kolejne kroki w zależności od rozwoju sytuacji, takie jak wstrzymanie zajęć w szkołach czy ograniczenie wydarzeń sportowych. – W najbliższych dniach będziemy przedstawiali rekomendacje lub twarde zalecenia, chcemy reagować szybciej niż inne kraje i spowolnić rozpowszechnianie się wirusa – mówił wczoraj premier.
Dotychczas na świecie potwierdzono 111 tys. zachorowań na koronawirusa. Tylko w ciągu ostatniej doby przybyło 39 nowych zakażeń w Belgii. W Niemczech w poniedziałek służby potwierdziły kolejne 256 przypadków koronawirusa, co oznacza, że dziennie liczba chorych rośnie tam już o ponad 200. Na terenie tego kraju przebywa już 1112 zakażonych pacjentów. Z powodu tej choroby zmarło już na świecie ponad 3800 osób, z czego najwięcej ponad 3008 w Chinach, 366 we Włoszech, 237 w Iranie i 53 w Korei Południowej.
Czego nie można wywieźć z kraju
Od ostatniego piątku obowiązuje w kraju nowa lista antywywozowa. Poprzednia liczyła niecałe 400 pozycji. Nowa zawiera ich już 1324. Są to produkty lecznicze, środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyroby medyczne, które mogą stać się deficytowe w związku z pojawieniem się w Polsce koronawirusa.
Dodano do niej leki przeciwgorączkowe, przeciwwirusowe, przeciwzapalne, przeciwbólowe dla dzieci i dorosłych, takie jak paracetamol, panadol, aspiryna musująca i w tabletkach, etopiryna, polopiryna, ibufen, nurofen, dexak, ketesse, voltaren, ketonal czy diclac. Dołożono też wyroby medyczne, o które w aptekach i hurtowniach już jest coraz trudniej, oraz takie, które będą przydatne w walce z epidemią. Zalicza się do nich preparaty do dezynfekcji, maseczki i fartuchy ochronne, ochraniacze na buty, czepki oraz rękawice chirurgiczne i zabiegowe, a także maty dekontaminacyjne, termometry, strzykawki jednorazowe czy przyrządy do pobierania krwi i przetaczania płynów.