Nie potrafią rozmawiać, ale leczą sprawnie – oceniają pacjenci pytani o poziom zadowolenia z terapii w ramach Krajowej Sieci Onkologicznej.
DGP dotarł do raportu podsumowującego wyniki pilotażu nowej organizacji leczenia raka w Polsce. Krajową Sieć Onkologiczną wprowadzono w zeszłym roku, początkowo w dwóch województwach (z czasem dołączyły kolejne dwa). Docelowo system miałby być wprowadzony w całym kraju. Nowością było wprowadzenie badania satysfakcji pacjentów.
I choć nowy system budzi zastrzeżenia, ośrodki narzekają na centralizację oraz na wzrost biurokracji – wszyscy podkreślają efekt psychologiczny zmiany. Szpitale zostały zmuszone do lepszej pracy. Nowy system miał przede wszystkim pokazać, gdzie i co szwankuje, żeby poprawić jakość leczenia. Dyrektorzy placówek, które brały udział w sieci, mają obowiązek pokazać, jak przebiega ścieżka leczenia pacjenta i czy dzieje się to w prawidłowy sposób. Ośrodki włączone do pilotażu czuły presję, a w związku z tym dokładały większej staranności przy diagnozowaniu i leczeniu pacjenta.
Jest większy porządek w dokumentacji medycznej. Częściej pilnuje się, by pacjent podczas diagnostyki miał zlecone wszystkie niezbędne badania, zgodne z wytycznymi. Są też bezpośrednie efekty dla pacjentów, np. skrócono czas oczekiwania na pierwszą wizytę dla pacjentów z rakiem płuca z dwóch miesięcy (przed wprowadzeniem pilotażu) do dwóch dni po wprowadzeniu pilotażu. Skrócono też czas oczekiwania na badania diagnostyczne w województwie świętokrzyskim (na badania tomograficzne pacjenci czekają tydzień zamiast dotychczasowych trzech). Polepszyła się praca koordynatorów. Zgodnie z pakietem onkologicznym wprowadzonym siedem lat temu mieli się oni zająć pacjentem: umówić na wizytę, wytłumaczyć, co, gdzie kiedy i dlaczego.
A nawet przypominać o terminach. W wielu ośrodkach koordynatorzy byli tylko w teorii. Wprowadzenie sieci poprawiło sytuację. Zaczęły też sprawniej działać konsylia lekarskie, czyli grona specjalistów, którzy w przypadku każdego pacjenta podejmują decyzję o ścieżce leczenia. Działa również call center, za pośrednictwem którego pacjent może umówić się na wizytę w przypadku podejrzenia nowotworu. Konsultanci podają pacjentowi najszybszy możliwy termin w jednym ze szpitali uczestniczących w pilotażu (chory nie musi już sam szukać). Nowością jest ujednolicenie wyników badań histopatologicznych.
Po raz pierwszy też trzeba pytać pacjentów o ocenę leczenia: z badania satysfakcji (ponad 1,2 tys. ankiet) wynika, że pacjenci najbardziej zadowoleni są z opieki medycznej, najniżej oceniają zakres informacji przekazywanych przez lekarza. Wśród uwag pacjentów pojawiał się brak kontaktu z lekarzem prowadzącym w dniu wypisu lub zbyt krótki czas, który im poświęcono. Najmniej ważny był dla nich pobyt w szpitalu. Co ciekawe, nie narzekali na kolejki: zdaniem niemal 17 proc. czas oczekiwania był zaskakująco krótki, a według 60 proc. odpowiedni.
Równocześnie niektórzy lekarze uważają, że wprowadzono dodatkową papierologię, przepisywanie czegoś, co już istniało w pakiecie onkologicznym, do innego systemu. A przy okazji wprowadzono monopol dużych ośrodków.
Z analizy działania sieci wynika, że wprowadzenie nowego systemu spowodowało większą ilość pracy personelu szpitalnego, w tym zaangażowania działów informatycznych, rozliczeniowych, konieczności zatrudnienia analityków. Powiększony musiał być również zespół koordynatorów.
Zdaniem dyrektorów dwóch głównych centrów na Dolnym Śląsku i w Świętokrzyskiem – wycena leczenia onkologicznego nadal jest za mała. – Z pewnością przy obecnym poziomie finansowania szpitale nie są w stanie zapewnić jakości w onkologii. Wysoka jakość generuje nadwykonania po stronie placówek – rośnie ich zadłużenie. Ze środków przeznaczonych na realizację pilotażu szpitale otrzymały kilka procent – mówi Adam Maciejczyk z Dolnośląskiego Centrum Onkologii. Profesor Stanisław Góźdź, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, przyznaje, że pilotaż poprawił dostępność i koordynację leczenia, jednak pokazał również, że finansowanie leczenia onkologicznego jest nadal nieadekwatne do kosztów.