Od stycznia pewne elementy dokumentacji medycznej muszą być prowadzone w formie elektronicznej. Nie oznacza to jednak, że w takiej wersji otrzyma je pacjent.
Od stycznia pewne elementy dokumentacji medycznej muszą być prowadzone w formie elektronicznej. Nie oznacza to jednak, że w takiej wersji otrzyma je pacjent.
Formę elektroniczną muszą mieć obowiązkowo karta wypisu ze szpitala, informacja, którą pacjent otrzymuje w razie odmowy przyjęcia, oraz zwrotna informacja od specjalisty dla lekarza kierującego. Pod koniec roku zarówno lekarze, jak i pacjenci zastanawiali się, jak będzie to wyglądało w praktyce. Czy chory będzie dostawał płytę CD, może pendrive’a? Czy specjalista będzie wysyłał lekarzowi rodzinnemu informacje e-mailem? Jeśli tak, jak powinien go zabezpieczyć?
Dywagacje te jednak okazały się na wyrost. Resort zdrowia podkreśla bowiem, że obowiązek dotyczy na razie jedynie prowadzenia dokumentacji w formie elektronicznej. Zatem trzeba ją w ten sposób wytworzyć. Ale już niekoniecznie przekazać pacjentowi.
– W większości wypadków szpitale mają systemy informatyczne i są w stanie prowadzić dokumentację elektronicznie. Ale potem będą ją drukować i dawać pacjentowi. Dla całego systemu to nie jest żadna zmiana – dziwi się Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego, wiceprezes Polskiej Izby Informatyki Medycznej.
– Uważaliśmy, że ma to wyglądać w ten sposób, że pacjent dostanie dokument w wersji cyfrowej i przekaże swojemu lekarzowi. Ale ostatnie wyjaśnienia resortu zdrowia mówią, że to ma być tylko wytworzone elektronicznie, a przekazane tak jak dotąd – dodaje.
Potwierdza to wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, odpowiedzialny za informatyzację systemu. – Przede wszystkim na tym etapie chodzi o to, żeby placówki prowadziły dokumentację w formie elektronicznej. Trzeba zacząć od tego, żeby zmienić mentalność i standardy organizacyjne. Wymiana będzie kolejnym etapem. Aby ta informacja podążała za pacjentem, musimy zacząć od zbudowania tych fundamentów. To rozwiązanie będzie dobrze działało tylko wtedy, kiedy będzie powszechne – przekonuje.
– Wprowadzenie elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) to jest jedna rzecz, a druga, znacznie bardziej istotna, to przygotowanie się do ogólnopolskiego systemu wymiany, żeby korzystać z niego w pełni zautomatyzowany i kompletny sposób – dodaje.
Pytany, dlaczego wybrano tylko te trzy rodzaje dokumentów, wyjaśnia, że kierowano się informacjami o tym, do czego gotowi są świadczeniodawcy. – Celowo to nie jest rozległy katalog, bo uważamy, że należy robić to stopniowo – podkreśla wiceminister Cieszyński.
– Moim zdaniem plan był inny, ale znaleziono furtkę, by nic nie zmieniając, powiedzieć, że się zrealizowało to, co się zamierzało – ocenia Tomasz Zieliński. W jego opinii ani placówki, ani system nie są na razie przygotowane na wymianę tych danych. Większość z nich jednak ma już możliwość wprowadzenia informacji do komputera, w szpitalach już w zasadzie wszystkie karty powstają w wersji elektronicznej. Zatem de facto i dla placówek, i dla pacjentów nic się nie zmienia.
Brak obowiązku nie oznacza jednak, że pacjent nie może otrzymać dokumentów w wersji cyfrowej, a lekarze nie mogą sobie w ten sposób przekazać informacji. Muszą być jednak właściwie zabezpieczone. Na razie resort nie wprowadza żadnych wymogów w tym zakresie. – Zostawiamy tutaj pełną swobodę, dopóki nie zostaną wdrożone jednolite standardy elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM). Lekarz może dać te informacje pacjentowi na płycie, przesłać e-mailem. Uczulamy jednak, żeby to było robione w sposób bezpieczny – podkreśla Janusz Cieszyński.
Jednak – zdaniem Tomasza Zielińskiego – na razie nie ma to sensu. – Sens będzie wtedy, kiedy szpital lub poradnia wytworzą dokument i przekażą bezpośrednio temu, kto ma go dostać, czyli najczęściej lekarzowi rodzinnemu – ocenia. Jego zdaniem przekazywanie tych informacji pacjentowi w elektronicznej formie też nie miałoby uzasadnienia. A mogłoby nawet utrudnić pracę lekarzowi, np. w sytuacji, gdy przyjeżdża na wizytę domową, a okazuje się, że chory ma istotne dla leczenia informacje na płycie, której nie ma jak odtworzyć. – Dopóki system się nie domknie – czyli kiedy dane te będą dostępne dla lekarza i pacjenta na jego indywidualnym koncie – to w sumie lepiej, że został papier, bo przynajmniej papier potrafimy obsługiwać – uważa ekspert.
Przypomina jednocześnie, że od października planowo ma być wprowadzony ogólnopolski mechanizm wymiany danych między placówkami.
Wiceminister Cieszyński deklaruje, że resort pracuje nad wdrożeniem jednolitych standardów EDM, uwzględniając to, że Komisja Europejska pracuje nad swoim wzorem. – W związku z tym złożyliśmy wniosek o wydłużanie projektu P1 (czyli informatyzacji systemu ochrony zdrowia). I w ramach tej wydłużonej realizacji dajemy sobie dodatkowe 6 miesięcy na to, żeby w pierwszej połowie tego roku przygotować koncepcję EDM wspólną z tymi europejskimi wymogami, a także sposób jej wymiany, i przystąpić do wytwarzania oprogramowania – mówi.©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama