Między kobietą, która tej wiosny kupiła bilet na samolot wylatujący z Las Vegas, a pracownikiem linii lotniczych doszło do konfrontacji, ponieważ pasażerka miała zbyt duży dekolt. Podobna sytuacja miała miejsce przed wejściem na pokład samolotu American Airlines. Pilot udzielił reprymendy jednej z pasażerek, ze względu na czteroliterowe przekleństwo wypisane na jej koszulce. Pozwolono jej na przelot pod warunkiem, że zakryje napis chustą.
Obie kobiety opowiedziały o sytuacjach, w których je postawiono, autorom blogów i w ten sposób rozgorzała debata na ten temat.
Nie jest wyraźnie określone, jakie części ubrań nie są odpowiednie. Pracownicy linii lotniczych nie ogłosili nigdzie zasad stosownego ubioru. Nie ma żadnych reguł, które mówiłyby o dopuszczalnej długości sukienki albo głębokości dekoltu. Pasażerowie mogą więc zgadywać, na jaki strój mogą sobie pozwolić.
Podobna sytuacja przydarzyła się absolwentce Arizona State University, której nie pozwolono wejść na pokład samolotu w koszulce z napisem "Terroryści zabiją nas wszystkich".
"Myślałam, że każdy ma prawo do wyrażania własnego zdania, szczególnie, kiedy sprawa dotyczy gwałcenia ludzkich praw" - stwierdziła Arijit Guha, właścicielka wspomnianej koszulki. Pilot odmówił jej wejścia na pokład, twierdząc, że napis wystraszy innych pasażerów.
Od kiedy linie lotnicze są własnością prywatną, załoga samolotu może nakazać, czego pasażerowie nie mogą mieć na sobie podczas przelotu. Krytycy narzekają, że linie lotnicze wymuszają standardy ubioru zależnie od swoich upodobań. Brak jasnych, spisanych kryteriów pozostawia możliwość oceny i podjęcia decyzji o niemożliwości podróżowania w danym stroju przypadkowemu pracownikowi.
"Nie można zabronić komuś wejścia na pokład, bo jest transwestytą, jest czarnoskóry, nosi dredy albo wystaje mu 5 cm bielizny ze spodni. Nikt nie ma prawa oceniać stroju pasażera przez pryzmat własnych przekonań" - twierdzi Joseph D. O'Sullivan, prawnik.
Rzecznik US Airways John McDonald przyznaje, że linie lotnicze nie posiadają żadnych zasad ubioru dotyczących pasażerów, ale uważa, że pracownicy mogą zwrócić uwagę danej osobie, jeżeli jest ubrana w taki sposób, że mogłaby urazić uczucia innych ludzi. "Nie chodzi o reguły ubioru, tylko o wprowadzanie zamętu" - dodaje McDonald, porównując niestosowny strój do oglądania pornografii w zasięgu wzroku współpasażerów.
Nieformalna sonda przeprowadzona wśród pasażerów na międzynarodowym lotnisku Dallas-Fort Worth International Airport wykazała, że większość ankietowanych popiera wprowadzenie ograniczeń związanych z ubraniem na pokładzie samolotów.
"Przekleństwa na koszulkach zawsze mi przeszkadzają" - mówi John Gordon, absolwent szkoły filmowej na Florydzie. "Według mnie, istnieje niepisana zasada, że kiedy znajdujesz się w miejscu publicznym, powinieneś szanować innych" - dodaje.
Linie lotnicze informują, że zwracają pieniądze pasażerom, którzy nie zostają wpuszczeni na pokład samolotu ze względu na nieodpowiedni strój.