Mimo dobrego sezonu polska turystyka nie wróci raczej w tym roku do poziomu sprzed pandemii. Chociaż w ciągu siedmiu miesięcy liczba turystów wzrosła rok do roku aż o 110 proc., nadal jednak jest ich o 7,1 proc. mniej niż w 2019 r. - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.

Nie zawiedli krajowi turyści, którzy na miejsce wszelkiego wypoczynku najczęściej wybierali w tym roku Polskę. W efekcie ich liczba była niemal taka sama jak przed pandemią. Niestety nie udało się odzyskać zagranicznych gości. Było ich co prawda niemal trzy razy więcej niż w 2021 r., ale ciągle o ponad 28 proc. mniej niż w 2019 r. Główny powód to wojna w Ukrainie i obawy o bezpieczeństwo, w związku z tym, że nasz kraj jest uznawany za przyfrontowy.
Od kilkunastu do kilkudziesięciu procent spadła liczba przyjazdów z większości kierunków, a najbardziej z krajów azjatyckich. Więcej niż przed pandemią w Polsce było w tym roku gości z Litwy, Czech, USA, Luksemburga i przede wszystkim z Ukrainy. Jak tłumaczą eksperci, uchodźcy, którzy przybyli do nas z kraju ogarniętego wojną, zapragnęli go też lepiej poznać, a nie tylko traktować go jako miejsce przetrwania trudnego czasu. Dlatego w tym roku można spotkać wielu gości z Ukrainy nad polskim morzem, w górach czy w największych miastach.
Jak wynika z najnowszych danych GUS, wykorzystanie miejsc noclegowych średnio dla całego kraju wynosi w tym roku 36,2 proc. To o 1,4 pkt proc. mniej niż przed pandemią. Gdzie najchętniej wypoczywali turyści? Ponad trzykrotny wzrost liczby noclegów względem roku poprzedniego nastąpił w województwach mazowieckim i małopolskim. Niewiele mniejszy w województwach dolnośląskim i śląskim. Najmniejszy był w województwie lubuskim.
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe