Touroperatorzy odetchnęli z ulgą. Najnowsze przepisy dotyczące osób powracających z zagranicy nie wywrócą ich biznesu do góry nogami

Kiedy przed kilkoma dniami pojawiły się informacje o tym, że rząd w związku z trzecią falą pandemii będzie zmieniał przepisy dotyczące osób wracających z zagranicy, touroperatorzy wstrzymali oddech. Ostatnie zmiany, w tym wprowadzenie obowiązkowej 10-dniowej kwarantanny oraz uwzględnianie tylko testów zrobionych za granicą przed powrotem, sprawiły, że sprzedaż zagranicznych wycieczek zahamowała. Jednak nowe wytyczne doprecyzowują jedynie, kto jest zwolniony z kwarantanny. Poza uczniami pobierającymi naukę w Polsce lub w państwie sąsiadującym są to również dzieci objęte wychowaniem przedszkolnym i ich opiekunowie, studenci, uczestnicy studiów podyplomowych, doktoranci oraz osoby prowadzące działalność naukową. Są to też osoby z zaświadczeniem o wykonaniu szczepienia ochronnego przeciwko COVID-19 szczepionką, która została dopuszczona do obrotu w Unii Europejskiej. Biura podróży liczyły na ujęcie na liście wyjątków także ozdrowieńców. Jak na razie bezskutecznie.
Dlatego – chcąc przyciągnąć klientów do biur – będą pomagać turystom w zrobieniu testów za granicą i w Polsce – współfinansować badania albo nawet pokrywać koszty w całości. Tym bardziej, że touroperatorzy liczą na osiągnięcie 60-proc. sprzedaży z przedcovidowego 2019 roku.
– Kiedy w styczniu ogłosiliśmy, że bierzemy na siebie koszt testu przed powrotem z Egiptu do Polski, sprzedaż znowu odżyła. Pokrywamy też transport z hoteli do akredytowanej placówki na badanie – wyjaśnia Magda Plutecka z Sun&Fun Holidays. Biuro finansuje też test w kierunku COVID-19 po przylocie na lotnisku w Egipcie oraz wynegocjowało niższą opłatę dla tych, którzy chcą go zrobić jeszcze w Polsce. Wynosi ona 379 zł, wobec niemal 500 zł, gdy robi się go na własną rękę.
– Widzimy jednak, że większość woli zrobić go na lotnisku w Egipcie – dodaje Magdalena Plutecka.
Itaka finansuje badanie Polakom wybierającym się na Zielony Przylądek oraz Malediwy. Poza tym pomaga wykonać testy za granicą, dla osób powracających z wakacji do Polski. Podobnie robi TUI. – Współpracujemy z hotelami w tym zakresie. Wiele zapewnia bezpłatny dojazd na badania. Koszt testu jest zazwyczaj po stronie klienta. Jest on jednak niższy niż w Polsce. Wnosi średnio 30–40 euro – wyjaśnia Marcin Dymnicki, dyrektor zarządzający TUI Group.
Oprócz tego biura cały czas rozbudowują ofertę o kierunki, na których nie trzeba legitymować się negatywnym testem na obecność COVID-19 przy wjeździe, na przykład o Kostarykę.
Dzięki tym wszystkim zabiegom biura podróży mają szansę osiągnąć rekordową sprzedaż zimą na egzotyce. – Na Dominikanę już dziś lata z Polski sześć samolotów, czyli około 1,5 tys. osób tygodniowo. To wynik jak za najlepszych czasów – tłumaczy Marcin Dymnicki.
Bardzo dobrze sprzedaje się Meksyk czy Zanzibar, a klienci wracają też na inne kierunki. Mowa m.in. o Wyspach Kanaryjskich czy właśnie Egipcie. Tym samym biura nie mają problemów ze znalezieniem klientów na wyjazdy, których liczbę znacząco zwiększyły w ostatnich tygodniach.