W Niemczech, we Włoszech i Francji trasy narciarskie będą zamknięte przynajmniej do stycznia. Pierwsze wyciągi otworzyła Szwajcaria.
Włoski premier Giuseppe Conte uważa, że to właśnie w alpejskich kurortach może zacząć się trzecia fala koronawirusa. Polityk wezwał inne kraje do wypracowania wspólnego podejścia, bo obawia się, że jeśli kurorty w innych krajach będą otwarte w czasie Bożego Narodzenia, Włosi pojadą na narty za granicę i wrócą zakażeni. Ostrożna jest także niemiecka kanclerz Angela Merkel. Jak jednak mówiła w zeszły czwartek w Bundestagu, biorąc pod uwagę austriackie zapowiedzi nie jest przekonana, że uda się osiągnąć porozumienie w całej Unii Europejskiej.
Austria szykuje się do otwarcia stoków narciarskich 17 grudnia. Pomimo zaniepokojenia w innych krajach nic na razie nie zapowiada, by Wiedeń miał zmienić zdanie. Kanclerz Sebastian Kurz uważa wezwania do europejskiego porozumienia w tej sprawie za przesadzone. Podkreśla, że UE nie ma uprawnień do decydowania o tym, w jaki sposób kraje członkowskie zarządzają sportem. Austriacki minister finansów Gernot Blümel wyliczył zaś, że zamknięcie stoków kosztowałoby austriacką branżę turystyczną 2 mld euro. W jego ocenie, jeśli UE zdecydowałaby się na taki krok, powinna zrekompensować straty.
To właśnie w alpejskich kurortach zeszłej zimy miały pojawić się pierwsze europejskie ogniska zakażeń i to stamtąd wracający do domu turyści mieli rozwieźć wirusa po kontynencie. Jednym z takich miejsc było austriackie Ischgl. To położone w Tyrolu miasteczko w szczycie sezonu gości nawet ponad 10 tys. turystów. Doniesienia o zakażeniach pojawiły się na początku marca m.in. wśród turystów z Niemiec, Danii, Szwecji, Norwegii i Islandii. Władze zwlekały jednak z reakcją i do Ischgl przyjeżdżali kolejni narciarze. Teraz poszkodowani skarżą Austrię. Stowarzyszenie Ochrony Konsumentów VSV otrzymało w tej sprawie 6 tys. zapytań z 45 krajów; pod koniec września złożone zostały pierwsze pozwy.
Obecnie Ischgl szykuje się na otwarcie nowego sezonu. Miasto na swojej stronie internetowej zaprasza turystów i informuje o podjętych środkach bezpieczeństwa. Nie będzie rozrywek po nartach w ich normalnej, masowej formie, a konsumpcja ma być dozwolona jedynie na siedząco. „Ale to oznacza, że nadal możesz cieszyć się piwem ze swoimi przyjaciółmi” – zachęca kurort.
Ischgl i inne austriackie kurorty liczą na zagranicznych turystów. Granice pozostają na razie otwarte, nic więc nie stoi na przeszkodzie, by na narty za granicę wybrali się też Polacy. Stoki w polskich górach także zostały otwarte, chociaż możliwości zakwaterowania mają pozostać ograniczone.
Branża narciarska w innych krajach apeluje do swoich władz o zgodę na otwarcie stoków. Niemieckie zrzeszenie w liście otwartym do rządu podkreśliło, że sektor w ostatnich miesiącach intensywnie przygotowywał się do sezonu, wprowadzając środki zapobiegawcze. Podobnie jak austriacki minister finansów myślą mieszkańcy włoskiego Sestriere. W rozmowie z dziennikarzem „Guardiana” podkreślali, że zamykając stoki narciarskie Unia powinna zrekompensować straty całej branży. Rocznie włoskie kurorty w Alpach i Dolomitach zarabiają 11 mld euro; jedną trzecią tej sumy – w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Komisja Europejska ma w tym tygodniu zaprezentować zaktualizowane wskazówki dotyczące tego, jak postępować w okresie świątecznym. Rzecznik KE Stefan De Keersmaecker informował jednak, że sporty zimowe nie są kompetencją europejską i rządy same o tym decydują. Nie wiadomo więc, czy Bruksela wyda rekomendacje dotyczące także wyjazdów na narty. Ale nawet jeśli to zrobi, będzie to jedynie zalecenie, co oznacza, że zastosowanie się do niego będzie zależało od państw członkowskich.
Zamknięcie stoków w całej UE nie będzie jednak oznaczało, że zdeterminowani Europejczycy będą musieli pozostać w domach, bo z sezonu nie zamierza rezygnować niebędąca członkiem wspólnoty Szwajcaria. W tamtejszych Alpach pierwsze wyciągi zostały otwarte już w miniony weekend. Jeden ze szwajcarskich kurortów położonych w pobliżu Francji zamierza nawet uruchomić połączenie autobusowe oferujące narciarzom przewóz przez granicę w cenie karnetu. Francuskie władze co prawda nie zamknęły kurortów, ale postanowiły, że wyciągi narciarskie nie zostaną uruchomione co najmniej do 10 stycznia.