Jak podaje dziennik, każdy miesiąc zamknięcia hoteli z powodu epidemii koronawirusa, oznacza spadek przychodów całej polskiej branży hotelowej w granicach od 870 mln zł do 1 mld zł – wynika z szacunków Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP).
Partner zarządzający polskim oddziałem globalnej firmy doradczej Horwath HTL Dariusz Futoma ocenił, że branża "stoi i krwawi". "Niemal 100 proc. hoteli zostało dotkniętych kryzysem" - powiedział. "Jak dotąd rząd nie podał terminu, w którym hotele będą mogły wznowić działalność. Hotelarze mają nadzieję, że stanie się to nie później niż w połowie maja. Jeśli zamknięcie potrwa dłużej, skutki okażą się katastrofalne" - oceniła gazeta.
Według "Rz", problemem dla hotelarzy są zbyt małe ułatwienia ze strony sektora finansowego. Chodzi zwłaszcza o uzyskanie z banków nowego finansowania pomocowego dla utrzymania płynności.
Zdaniem prezesa IGHP Ireneusza Węgłowskiego, na tym tle lepiej wypadają instytucje leasingowe, ale nadal poziom pomocy jest bardzo niski. "Jeśli hotele wreszcie będą mogły się otworzyć, to uruchomienie biznesu nie będzie łatwe. Z ankiet, jakie w branży przeprowadziła IGHP, wynika, że już w marcu 38 proc. hotelarzy zwalniało pracowników. W kwietniu zwolnienia planowało 43 proc. badanych" - czytamy w gazecie.