Ferie zimowe z biurem podróży wciąż kosztują mniej niż przed rokiem. To efekt mocnego złotego i w miarę stałych cen paliw.
/>
Cena zimowych wycieczek w biurach podróży jest w tym roku niższa średnio o 59 zł niż 12 miesięcy temu. Natomiast w tym samym okresie 2016 r. za wyjazd podczas ferii trzeba było zapłacić o 43 zł więcej w porównaniu z 2015 r. – wynika z zestawienia przygotowanego przez TravelData, firmę zajmującą się w badaniami rynku turystycznego.
Zdaniem ekspertów ta sytuacja to efekt nałożenia się na siebie kilku czynników. Pierwszym z nich jest mocny złoty, zwłaszcza względem dolara. Co ma znaczenie, bo to właśnie zimą – w przeciwieństwie do lata –jest sporo kierunków, które przez touroperatorów są rozliczane właśnie w tej walucie.
– Dziś za amerykańską walutę trzeba zapłacić o ok. 30 gr mniej niż rok temu. To przekłada się na nasze koszty, a co za tym idzie i ceny dla klientów – komentuje wiceprezes Itaki Piotr Henicz, dodając, że w związku z tym w tym roku oferta biura ogólnie jest tańsza o 5–10 proc. w porównaniu do ubiegłorocznej. Najbardziej jest to widoczne w przypadku Egiptu, gdzie – jak zauważa Andrzej Betlej z TravelData – dodatkowo oddziałuje niewygasły jeszcze efekt silnej dewaluacji tamtejszego funta z listopada 2016 r.
– Wartość egipskiej waluty spadła o 50 proc., a ceny usług o połowę. Przed większą obniżką lokalnych przedsiębiorców powstrzymują kredyty, które mają do spłacenia – podkreśla Andrzej Betlej. To jednak wystarcza, by wycieczki nad Morze Czerwone kosztowały średnio o 155 zł mniej niż przed rokiem. Wyraźnie niższe ceny obowiązują w przypadku państw, które w ostatnich trzech latach kojarzyły się turystom z zagrożeniem terrorystycznym i niestabilnością polityczną. Dotyczy to także Turcji.
– Może to wynikać również z tego, że sprzedażą zimowych wycieczek do tych krajów zajmuje się przede wszystkim biuro TUI Poland, które prowadzi w tym roku agresywną politykę cenową – dodaje Andrzej Betlej. Mniej o 7–8 proc. niż przed rokiem kosztują też wyjazdy egzotyczne, w tym m.in. na Dominikanę czy Kubę, gdzie tydzień z pełnym wyżywieniem podczas ferii można spędzić za nieco ponad 4 tys. zł za osobę. – W przypadku Dominikany do niedawna można było zarezerwować wyjazd nawet za 3,5 zł od osoby – dodaje Marcin Małysz z Exim Tours.
Ale potaniały nie tylko kierunki dolarowe. Za mniej niż przed rokiem można się wybrać na wakacje na Maltę czy Cypr. Pierwszy z kierunków kosztuje średnio o ponad 200 zł mniej, a drugi – nawet o 600 zł. To zasługa rozbudowanej siatki tanich połączeń lotniczych. Na Maltę lata z Polski 13 samolotów tygodniowo. Podobnie jest w przypadku Cypru, który jest dodatkowo obsługiwany przez samoloty czarterowe. To też wpływa na konkurencję i przyczynia się do spadków cen.
– Efekt to możliwość zarezerwowania tygodniowego pobytu na Malcie za 500–600 zł bez wyżywienia. Po doliczeniu posiłków cena rośnie, ale nadal nie przekracza 1 tys. zł – dodaje Marcin Małysz. Obniżkom sprzyjają też ustabilizowane ceny paliwa lotniczego. Za litr trzeba dziś zapłacić o ok. 10 gr więcej niż w 2016 r., kiedy kosztował on w granicy 2,30 zł. Po stronie touroperatorów nie ma więc presji na przerzucenie tego wzrostu na klientów.
Co nie znaczy, że wszystkie kierunki są tańsze niż przed rokiem. Biura drożej sprzedają wyjazdy na Wyspy Kanaryjskie, do Maroka i Portugalii – od 20 zł do 200 zł. W przypadku należących do Hiszpanii Wysp Kanaryjskich sytuacja może się niedługo zmienić. Na obserwowaną ostatnio tendencję wzrostu cen przestały już oddziaływać koszty rejsów oferowanych na tym kierunku przez tanich przewoźników. – Ostatni tydzień przyniósł spadek cen przelotów, średnio o 200 zł w Ryanairze i 85 zł w liniach Wizz Air – wyliczają eksperci TravelData.
Warto jednak zauważyć, że skala przeceny wycieczek na okres ferii zimowych wobec okresu sprzed roku systematycznie spada. W październiku wynosiła jeszcze 158 zł. Ma to związek z rosnącym popytem. Największe biura, jak Itaka, przyznają się do przyrostów sprzedaży na poziomie 12–15 proc., mniejsze – do nawet 30–40 proc. – Przygotowaliśmy miejsca na zimę dla ok. 150 tys. klientów, z czego ponad 40 proc. już sprzedaliśmy – wylicza Piotr Henicz.