Po ponaddwuletnim vacatio legis weszły w życie przepisy o transgranicznych postępowaniach. Wykluczą one podróże po Europie w poszukiwaniu liberalnej jurysdykcji.
Po ponaddwuletnim vacatio legis weszły w życie przepisy o transgranicznych postępowaniach. Wykluczą one podróże po Europie w poszukiwaniu liberalnej jurysdykcji.
/>
Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2015/848 przyjęto 20 maja 2015 r. Postanowiono jednak, że zacznie obowiązywać w państwach członkowskich (poza Danią, która zdecydowała się go nie wprowadzać) dopiero od końca czerwca 2017 r. A to dlatego, że w wielu krajach to istna rewolucja. Eksperci oceniają, że w Polsce – w związku z głęboką reformą prawa upadłościowego sprzed półtora roku – należy mówić raczej o korektach. Jednak najważniejsze dla biznesu będzie ujednolicenie procedur na terenie UE. Dla tych, którzy prowadzą działalność w więcej niż jednym państwie, to więc zmiana istotna.
Tu dom, gdzie COMI
Prawnicy uważają, że kluczowa zmiana dotyczy nowej definicji i domniemań związanych z COMI (czyli głównym ośrodkiem podstawowej działalności). Dawniej podejście sądów w wielu państwach było dość luźne. A przez to dochodziło do sytuacji, w której dłużnicy z jednego kraju jechali do innego, by tam ogłosić upadłość. Popularnym kierunkiem była Wielka Brytania, gdzie rozprawy mogły trwać dosłownie kilka sekund. Rykoszetem często obrywali jednak wierzyciele.
Nowe unijne przepisy tę kwestię rozwiązują. – Bez wątpienia istotną dla przedsiębiorców zmianą jest wskazanie, że aby państwo było uprawnione do ogłoszenia w nim upadłości, firma musi mieć siedzibę w tymże państwie przez minimum trzy miesiące. Ta zmiana w pewnym zakresie pozwoli zahamować zjawisko nieuczciwego forum shoppingu, czyli zmiany jurysdykcji danego państwa na inną, korzystniejszą dla dłużnika – wyjaśnia adwokat dr Patryk Filipiak, doradca restrukturyzacyjny w Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja. Przy czym przez pojęcie jurysdykcji korzystniejszej dr Filipiak rozumie taką, w której prawo upadłościowe często przewidywało skutki mogące w jakiś sposób krzywdzić wierzycieli.
– Podobna zmiana dotyczy również konsumentów. Unijny prawodawca wskazał, że osoba musi mieszkać w danym państwie co najmniej sześć miesięcy, aby sąd tego państwa mógł ogłosić upadłość konsumenta. Jest to istotne z perspektywy osób zmieniających często fikcyjnie miejsce zamieszkania np. na Wielką Brytanię, by skorzystać z liberalnego ustawodawstwa – wyjaśnia ekspert.
Koniec sporów kompetencyjnych
Nowe przepisy rozwiewają wiele wątpliwości, które miały sądy w postępowaniach transgranicznych. Zdarzały się sytuacje, gdy orzekający z dwóch państw chcieli się zajmować jedną sprawą na różne sposoby. Bywało też tak, że nikt nie chciał jej prowadzić. Podobnie działo się z syndykami. Rozporządzenie przewiduje, że możliwe będzie wyznaczenie wiodącego syndyka lub zarządcy. To on będzie decydował, jakie działania należy podejmować. A organy postępowań prowadzonych w innych państwach będą musiały się do tych decyzji dostosować.
Bartosz Groele, wiceprezes Instytutu Allerhanda i partner w kancelarii Tomasik, Pakosiewicz, Groele, zwraca uwagę, że poza doprecyzowaniem definicji COMI uściślono też zasady ustalania właściwości sądu głównego i wtórnego. – Rozwiązanie precyzuje zasady współpracy transgranicznej organów zainicjowanych postępowań, jak również określa zasady prowadzenia transgranicznej upadłości grup spółek – spostrzega.
Przy czym – co zdaniem mec. Groelego szalenie ważne z punktu widzenia polskich przedsiębiorców – rozporządzenie rozszerza zakres regulacji europejskiej z postępowań stricte upadłościowych również na szeroko rozumiane restrukturyzacyjne. A jako że w Polsce obowiązuje jedna z najnowocześniejszych ustaw w tym zakresie – Prawo restrukturyzacyjne (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1574 ze zm.) – przepisy unijne powinny idealnie korespondować z rodzimymi.
– Niemniej zmiany odczuje najpewniej bardziej polski wierzyciel – zastrzega Groele. A to z uwagi na ograniczony krąg podmiotów nadających się do transgranicznej upadłości i restrukturyzacji. Innymi słowy, nadal w Polsce jest niewiele firm, które prowadzą biznes na tak dużą skalę, by realnie odczuć zmiany w razie wpadnięcia w finansowe tarapaty.
Zadanie dla ustawodawcy
– Jedną z najistotniejszych praktycznie kwestii jest obowiązek utworzenia do 26 czerwca 2018 r. elektronicznych rejestrów upadłości, co wynika z art. 24 i 25 rozporządzenia – zwraca uwagę Karol Tatara, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny z Kancelarii Prawa Restrukturyzacyjnego i Upadłościowego Tatara i Współpracownicy.
– Termin powinien zmobilizować polskiego ustawodawcę do jak najszybszego wprowadzenia takich rejestrów, które przyczynią się do łatwiejszego, sprawniejszego i bardziej transparentnego prowadzenia postępowań upadłościowych – dodaje prawnik. Przede wszystkim zaś taki powszechnie dostępny rejestr pozwoli na łatwą weryfikację zagranicznych kontrahentów. A to już dla wielu polskich przedsiębiorców jest nie do przecenienia.
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało kilka tygodni temu, że wymagany przez unijnego prawodawcę termin wejścia w życie całkiem nowego systemu nie jest zagrożony. Najdalej po wakacjach ma zostać opublikowany projekt ustawy wdrożeniowej.
Unijne rozporządzenie – zgodnie z prawem wspólnotowym – stosuje się w państwach członkowskich bezpośrednio. W razie kolizji z prawem krajowym ma ono pierwszeństwo stosowania.
Etap legislacyjny
Weszło w życie
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama