Życzliwe stanowisko UOKiK na temat usług amerykańskiej korporacji odbiło się szerokim echem wśród przedsiębiorców i prawników. Powstało ono jednak na bazie innego, które w swej konkluzji było dla firmy negatywne.
Życzliwe stanowisko UOKiK na temat usług amerykańskiej korporacji odbiło się szerokim echem wśród przedsiębiorców i prawników. Powstało ono jednak na bazie innego, które w swej konkluzji było dla firmy negatywne.
/>
5 maja UOKiK na stronie internetowej umieszcza stanowisko na temat działalności Ubera w Polsce. Najkrócej: obecność Amerykanów na polskim rynku nie stanowi nieuczciwej konkurencji dla działalności taksówkarskiej. Ba, Uber przekłada się na wiele korzyści dla konsumentów. Urząd nie ocenia jednocześnie, czy kierowcy współpracujący z technologicznym gigantem łamią prawo, czy nie. Jak czytamy w opinii, „ewentualne zmiany regulacyjne (...) powinny być wyważone i adekwatne do skali identyfikowanych problemów”.
Na stanowisko UOKiK powołują się i sam Uber, i wielu prawników. Dotarliśmy jednak do opinii urzędu wydanej 8 kwietnia, czyli na niespełna miesiąc przed publikacją ogólnodostępnej informacji. Kwietniowe stanowisko zostało sporządzone na prośbę miejskiego rzecznika konsumentów w Krakowie. Tamtejszy magistrat od kilku miesięcy intensywnie zwalcza zjawisko świadczenia usług przewozu osób przez kierowców nieposiadających licencji.
Zaskakująca zmiana
W wielu miejscach opinia dla Krakowa brzmi identycznie, jak ta majowa. Można przypuszczać, że komunikat na stronę internetową UOKiK powstał na bazie tego stanowiska. Jest jednak jeden fragment znacząco odmienny: w konkluzji UOKiK stwierdza, że model biznesowy Ubera narusza istniejący ład regulacyjny na rynku przewozu osób taksówką. I że ewentualne zmiany legislacyjne powinny zmierzać w kierunku dostosowania regulacji do zmian rzeczywistości rynkowej. Innymi słowy, obecnie Uber narusza przepisy i należy dopiero zmienić prawo tak, by tego nie robił.
UOKiK zapytany, dlaczego w ciągu miesiąca wydał dwa rozbieżne co do konkluzji stanowiska, a opublikował zaledwie jedno z nich, postanowił nie komentować sprawy. Chętnie za to wypowiadają się zarówno urzędnicy, jak i przedstawiciele biznesu.
– W grę wchodzą tylko dwie możliwości. Albo ktoś się w urzędzie fatalnie pomylił, dziwnym trafem gubiąc przy kopiowaniu opinii kluczowy dla niej fragment, albo mamy do czynienia z działaniami o charakterze lobbingowym – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Przyznaje przy tym, że był zaskoczony majowym poglądem UOKiK.
– Uber prowadzi i rozwija w Polsce nielegalną działalność. Nie mam więc najmniejszych wątpliwości, że narusza to ład regulacyjny na rynku przewozu osób – twierdzi Kaźmierczak.
Również Wiesław Szanduła, główny specjalista w Urzędzie Miasta Krakowa, nie ukrywa zdziwienia.
– W majowym stanowisku UOKiK brakuje tylko jednego, ale bardzo ważnego szczegółu: że Uber narusza ład regulacyjny. A przecież to kluczowa sprawa – wskazuje Szanduła.
Jego zdaniem bardzo źle się stało, że spośród dwóch opinii urzędu tylko jedna – za sprawą publikacji na stronie internetowej UOKiK – przebiła się do publicznego obiegu.
– Stanowiskiem tym posiłkuje się nie tylko Uber, lecz także kancelarie prawne, dziennikarze i – o zgrozo – jedna z wojewódzkich inspekcji handlowych – podkreśla Wiesław Szanduła.
W odwrocie
Prawnicy przekonujący, że ani Uber, ani kierowcy z nim współpracujący nie łamią w Polsce żadnych przepisów, rzeczywiście często powołują się na autorytet UOKiK. Ostatnio jednak są w odwrocie. A to za sprawą działań sądów, które zaczęły na kierowców nakładać grzywny na podstawie art. 601 par. 1 kodeksu wykroczeń: za świadczenie usług przewozowych bez wymaganej prawem licencji. Są to jak dotąd orzeczenia nieprawomocne, jednak zdaniem przeciwników Ubera znamienne. Sądy bowiem zaczęły potwierdzać to, co stwierdził UOKiK w swoim pierwotnym, kwietniowym, stanowisku – czyli że działalność Ubera narusza obowiązujący ład regulacyjny.
Na przykład krakowski sąd 10 sierpnia stwierdził, że wina trzech kierowców nie budzi wątpliwości. Ukarał wszystkich grzywnami po 500 zł. Na forach internetowych zainteresowani pytają już, czy można bez konsekwencji wycofać się ze współpracy z firmą.
Ilona Grzywińska, rzecznik prasowy Ubera w Polsce, uspokaja. Podkreśla, że wyroki wciąż są nieprawomocne i kierowcy będą się od nich odwoływać.
– Stoimy murem za kierowcami korzystającymi z aplikacji. Mogą liczyć zarówno na nasze wsparcie prawne, jak i każde inne, którego będą potrzebować – podkreśla Grzywińska.
Główne zarzuty wobec kierowców Ubera:
- wykonywanie zarobkowego transportu drogowego bez wymaganej licencji przewozowej
- wykonywanie przewozu samochodem niespełniającym kryterium konstrukcyjnego
- nieewidencjonowanie sprzedaży usługi za pomocą kasy fiskalnej
- brak określonego cennika (jedynie przedział cenowy) oraz nagłe podwyżki za kurs, o których konsument dowiaduje się dopiero w trakcie jazdy
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama