Podwyżki opłat nawigacyjnych będą mniej dotkliwe. Szefowie portów regionalnych uważają jednak, że cennik za usługi kontrolerów jest dla nich bardzo niesprawiedliwy.

Wzrost opłat nawigacyjnych uiszczanych przez przewoźników na rzecz Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej będzie blisko dwa razy mniejszy, niż zapowiadano we wrześniu, i ostatecznie sięgnie 38 proc. Od 1 stycznia 2022 r. stawka wzrośnie z 791,12 zł do 1094,96 zł. To przełoży się na mniejszy wzrost cen biletów. Piotr Samson, szef Urzędu Lotnictwa Cywilnego, tłumaczy, że skala podwyżki będzie mniejsza, bo najnowsze prognozy Europejskiej Organizacji ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej (Eurocontrol) zakładają nieco szybszą odbudowę ruchu lotniczego.
Związek Regionalnych Portów Lotniczych (ZRPL) podtrzymuje jednak krytyczne stanowisko wobec nowych stawek. – Uważamy, że planowana podwyżka jest zdecydowanie za wysoka. Do tego jest wprowadzana w trakcie największego w historii branży lotniczej kryzysu. Ponadto rozszerzy nożyce w opłatach między Lotniskiem Chopina a portami regionalnymi, co te drugie postawi w jeszcze trudniejszej sytuacji. W dłuższej perspektywie wysokie opłaty nawigacyjne negatywnie wpłyną na rozwój portów regionalnych, które obsługują 60 proc. przewozów pasażerskich w Polsce – mówi Artur Tomasik, prezes ZRPL i jednocześnie szef lotniska w Katowicach.
W czasie niedawnych konsultacji z Ministerstwem Infrastruktury prezesi portów regionalnych oprócz samej podwyżki krytykowali obecny podział na dwie strefy opłat, w którym jedna obejmuje Lotnisko Chopina, a druga wszystkie pozostałe porty. Za obsługę nawigacyjną na lotnisku w Warszawie linie lotnicze zapłacą bowiem od stycznia tylko 450 zł, czyli prawie o 60 proc mniej niż we wszystkich portach regionalnych. Znacznie niższe stawki w stolicy wynikają z największego ruchu samolotów w tamtejszym porcie. Skoro jednak na wszystkich lotniskach poza stolicą obowiązuje jedna stawka nawigacyjna, to de facto większe porty regionalne, np. w Krakowie czy Gdańsku, muszą się składać na obsługę przez kontrolerów najmniejszych portów, np. w Zielonej Górze czy w Szymanach.
Szefowie lotnisk poza Warszawą uznali zatem, że najbardziej sprawiedliwy będzie powrót do jednej stawki nawigacyjnej dla wszystkich miast w Polsce, co funkcjonowało do 2017 r. W takim scenariuszu opłaty nawigacyjne w portach regionalnych nie musiałyby wzrastać, a operujący stamtąd przewoźnicy nie musieliby podnosić cen biletów. Nie byłoby też ryzyka, że przez wzrost opłat przewoźnicy będą kasować połączenia. Zwolennicy ujednolicenia opłat argumentują, że w większości krajów UE obowiązują takie same stawki na terenie całego kraju. Niektórzy porównują tę sytuację do komunikacji miejskiej. Na peryferyjnych liniach autobusowych, gdzie jeździ mało pasażerów i koszty obsługi są wysokie, ceny biletów są przecież takie same jak na głównych liniach przez centrum, gdzie w pojazdach panuje ścisk.
Radosław Włoszek, prezes lotniska w Krakowie, mówi, że Ministerstwo Infrastruktury nie zgodziło się na ujednolicenie opłat nawigacyjnych w kraju. Nie przyjęto też propozycji posłów PO, by zamiast podnosić stawki, przekazać z budżetu państwa 200 mln zł dla PAŻP, co miałoby zrekompensować spadki przychodów w czasie pandemii. Wiceminister infrastruktury Marcin Horała ocenił, że przyznanie dotacji oznaczałoby w dużej mierze subsydiowanie tanich linii, które dominują w portach regionalnych.
Andrzej Kobielski, wiceprezes linii Enter Air, przyznaje, że styczniowa podwyżka opłat nawigacyjnych przełoży się na wzrost cen każdego biletu lotniczego o kilkanaście złotych.
Osobno trwa dyskusja o szykowanej podwyżce opłat lotniskowych przez warszawski port na Okęciu. Chodzi o pokrywanie kosztów działalności samego lotniska – odpraw pasażerskich czy obsługi samolotu. Port wdrożył nowy cennik, zgodnie z którym od 1 grudnia opłata pasażerska wzrasta z 60 do 81 zł, a opłata za lądowanie o 25 proc. Jednocześnie wprowadził zniżki covidowe, które sprawią, że przez najbliższy rok de facto opłaty dla przewoźników się nie zwiększą. Od 1 grudnia 2022 r. podwyżka wejdzie w życie częściowo, a w pełni rok później. Według ostrożnych szacunków cena pojedynczego biletu wzrośnie wtedy o kilkadziesiąt złotych.
Mariusz Piotrowski, redaktor serwis Fly4free.pl, twierdzi, że te terminy mogą współgrać z planowanym przez przedsiębiorstwo Porty Lotnicze otwarciem w 2023 r. portu w Radomiu. Przewoźnicy na razie nie palą się do przeprowadzki na to budowane za 800 mln zł lotnisko. Podwyższenie stawek na Okęciu przy jednoczesnym ustaleniu niskich opłat w Radomiu miałoby skłonić linie do przeniesienia tam choć części połączeń. PPL odpowiada, że podwyżka wynika jedynie ze wzrostu kosztów w czasie pandemii.