Przewożąca najwięcej podróżnych w Polsce spółka Polregio dysponuje teraz przestarzałym taborem. Ponad trzy czwarte spośród ok. 580 elektrycznych pociągów to pojazdy starej konstrukcji – głównie składy EN57, które projektowano w latach 50. ubiegłego wieku. Część z nich w ostatnich latach wprawdzie zmodernizowano, ale komfort przejazdu jest daleki od oczekiwań podróżnych. Składy są głośne i mają słabe przyspieszenie. Na niewielkie zakupy pociągów, które zostały użyczone przewoźnikowi, w ostatnich kilku, kilkunastu latach decydowały się głównie samorządy niektórych województw, czyli współwłaściciele spółki. O konieczności większej wymiany taboru spółka mówi już od kilku lat, ale do tej pory nic z tego nie wychodziło. Głównie z powodu przedłużającej się restrukturyzacji przewoźnika. Dopiero wiosną tego roku Komisja Europejska zaakceptowała dofinansowanie spółki w 2015 r. przez Agencję Rozwoju Przemysłu kwotą 770 mln zł. Dzięki temu firma wreszcie może starać się o dofinansowanie unijne na zakup taboru. Ważnym krokiem do ustabilizowania finansów spółki było także podpisanie pod koniec 2020 r. z samorządami województw nowych wieloletnich umów, które gwarantują dopłaty do przewozów na łączną kwotę 9 mld zł. To wszystko ma pozwolić na większe inwestycje.
Prezes Polregio Artur Martyniuk, na odbywającym się pod koniec zeszłego tygodnia konwencie marszałków, przedstawił konkretne plany. Pierwszy przetarg na zakup 20 elektrycznych pociągów z opcją rozszerzenia zamówienia do 70 składów ma być ogłoszony jeszcze przed końcem tego roku. W planach są już kolejne postępowania. Polregio szykuje dwa warianty inwestycyjne do 2027 r. Plan minimum zakłada wydatki rzędu 3,5 mld zł. Przeznaczone byłyby na zakup 135 elektrycznych pociągów (elektrycznych zespołów trakcyjnych) oraz 10 spalinowych szynobusów, 10 pociągów hybrydowych, czyli dwunapędowych – spalinowo-elektrycznych, oraz modernizację 50 starszych składów.